Strona 1 z 1

Pasteurella

PostNapisane: Sob gru 20, 2003 12:53
przez Emilka
koty, psy i gryzonie podobno maja w jamie ustnej taka bakterie ktora nazywa sie sie Pasteurella. Podobno w slinie tych zwierzat jest zawarta toksyczna substancja,szkodliwa dla ptakow.
mogą one spowodować śmierć papużki w 24 godziny od ugryzienia

Jakos dla mnie to dziwacznie brzmi..nie robmy z kota jadowitego stworzenia?
Wiecie cos o tym?

PostNapisane: Sob gru 20, 2003 16:19
przez Blue
Jadowitego? Nie.
Po prostu bakteria ktora zyje sobie w jamie ustnej kota (myslisz ze jama ustna czlowieka jest jalowa? ;)) i nie robi mu wiekszej szkody - dla ptaka jest bardzo toksyczna bo po prostu ptak nie ma z nia na codzien do czynienia, nie wytworzyl na nia odpornosci - a jednoczesnie jest "przyjazny" dla bakterii.

PostNapisane: Sob gru 20, 2003 17:22
przez Emilka
ale to chyba nie regula ze ptak zlapany przez kota musi umrzec z powodu tej bakterii?

PostNapisane: Sob gru 20, 2003 17:40
przez Blue
Rzadko sie w naturze zdarza by przezyl ptak ktorego kot upolowal i pokaleczyl do krwi zebami - przewaznie w takiej chwili ptak juz nie zyje i jest wlasnie zjadany.
To juz predzej w domu, gdy kot upoluje ptaka ozdobnego, nie potrafi go szybko i skutecznie zabic - a wiec go troche pomaltretuje, a w ostatniej chwili czlowiek ptaka uratuje z kocich zebow.
Wtedy ogromny stres (wiele ptakow ginie z samego strachu) w polaczeniu z wprowadzeniem bakterii prosto do krwioobiegu - to czesto konczy sie smiercia.

PostNapisane: Sob gru 20, 2003 17:51
przez Raddemenes
Może autorytetem w tej kwestii nie zaświecę, ale zerknijcie na fakt, że dosłownie każda rana kąsana (kot, pies) "papara" się i bardzo długo goi... A nawet po wygojeniu pozostaje blizna na całe życie... To być może ta właśnie bakteria powoduje... Ale tu trzeba by sie dopytać conajmniej jakiegoś lekarza... Conajmniej weterynarza, bo to chyba do tego gremium owe pytanie...?
Jest tu ktoś wśród forumowiczów z grona medycznego coby nas wesprzeć swą opinią...?

PostNapisane: Sob gru 20, 2003 19:19
przez Kaska
To ja się od dzieciństwa będąc zakocona na ową bakterię uodporniłam :wink:
Na mnie zadrapania i ugryzienia kocie goja się błyskawicznie.
Więc cierpiący od jątrzących ran; jest dla Was nadzieja; po 20 ( lub 30) latach z kocimi pod jednym dachem uodpornicie się równiez :D

PostNapisane: Sob gru 20, 2003 19:31
przez Kiara
Kaska pisze:Na mnie zadrapania i ugryzienia kocie goja się błyskawicznie.
Więc cierpiący od jątrzących ran; jest dla Was nadzieja; po 20 ( lub 30) latach z kocimi pod jednym dachem uodpornicie się równiez :D

Tak jak u mnie :D Wiec moge pocieszyc - ja nie mam sladow dluzej niz pare dni, a kota od pieciu lat 8) Tylko po pierwszych dwoch mijal prawie rok od zanikniecia blizn 8) a teraz drapie rownie mocno ;)

PostNapisane: Sob gru 20, 2003 19:35
przez Raddemenes
Kaska pisze:Więc cierpiący od jątrzących ran; jest dla Was nadzieja; po 20 ( lub 30) latach z kocimi pod jednym dachem uodpornicie się równiez :D


Nie da rady - człowiek tyle nie przeżyje... :-)
Moje pantery robią na 3 cm głębokie dziury w ciele jak się wgryzą... A nie przycięte w porę pazury potrafią rozcharatać skórę na głębokość 1 cm i długość znacznie nie pozwalającą na wiarę, iż to dzieło kota domowego...:-) :twisted:

PostNapisane: Sob gru 20, 2003 19:46
przez Kaska
przez rok chodziłam z blizną jednoznacznie wskazującą na przejechanie żyletka po żyłach na przegubie ; jedna z nauczycielek na serio podejrzewała próbę samobójczą :roll:
zaufaj; po 20 latach nauczysz się unikać głębokich ran ciętych i szarpanych, a na bakterie sie uodpornisz :D
a 20 lat przy radiestezyjno-terapeutycznym wpływie kotów minie jak z bicza strzelił :wink: