Po dłuższej przerwie (przyczyn nie roztrząsam) odwiedziła swoją siostrę...Oto relacja, nic dodać, nic ująć:
(...)Aha, kłopot to ma dopiero moja siostra. Powiem wyraźnie, jest głupia. Jej córka 2 lata temu przyniosła kotkę, jak się okociła to dopiero zobaczyła, że to kotka. Zostawiła jednego kociaka, też kotkę i te koty w kółko się mnożą. Kota wykastrowała, ale kotki nie. I teraz dwie kotki mają po jednym kociaku. Razem jest więc 5 kotów. Wszystkie są śliczne, chude i rozpieszczone, śpią poprzytulane do siebie. A kłopot ma taki, że wyjeżdża do córki, prawdoodobnie na stałe, i musi szybko pooddawać te cudowne kociaki. Bardzo mi ich żal ale ja nie wezmę żadnego i nie mogę jej pomóc, tym bardziej, że przestrzegałam ją przed skutkami trzymania kotów i kotek razem.(...)
Koleżanka prosi mnie o pomoc, żeby znaleźć jakieś rozwiązanie. Jej siostra beztrosko mówi, że jak nie znajdzie im domów, to je odda do schroniska. W swojej naiwności nie wie, że żadne schronisko jej nie przyjmie tych kotów, bo Mińsk ma umowę tylko na psy (może to i dobrze). Boimy się z koleżanką, że jak ona nie znajdzie im domów, ani schroniska, to je po prostu wypuści przed dom i zamknie im drzwi. Te koty są wychodzące, ona nieraz już straciła kota, bo mieszka blisko szosy.
Dzisiaj się dowiedziałam, że najmłodszy z nich, 5 tyg. czarnulek Grześ jest już zarezerwowany przez kogoś. Niepewny

Ta babka zostawiła matkom po 1 kociaku, resztę uśpiła u weta. Zwykle tak robiła, nieraz już miały kociaki...
Siostra koleżanki ma zamiar wyjechać do Szwecji w 2 połowie sierpnia, na miesiąc, potem wraca na krótko i wyjeżdża już na stałe.
Przez ten miesiąc może moja koleżanka jeździła by do tych kotów i je doglądała, planujemy też sterylki tych kotek. Jednak co potem? Pilnie szukam dla nich domów lub tymczasu, najlepiej od razu, bo nie wiadomo czy ta siostra się zgodzi na to, jest dość niesłowna, raz mówi tak, raz siak i nie wiadomo co jej strzeli do głowy, czy nie odda ich w nieodpowiednie ręce.
Proszę, może ktoś może dać dom choć jednemu kotu....Można je rozdzielić, byle tylko dostały jakąś szansę. Wkurza mnie to, że to my się martwimy, a nie ta baba. Po cholerę rozmnażała tę kotkę, mogła chyba przewidzieć, że kiedyś wyjedzie do córki. Szlag by to trafił

Mam tylko takie zdjęcia, koleżanka przesłałam mi je wklejone do worda i podpisane (kliknij w miniaturkę):