Strona 1 z 2
GLIWICE Pomóżmy chorej kotce:(((

Napisane:
Nie lip 25, 2010 15:08
przez Abhalisha
Witajcie
Wasze forum czytam od dawna, ale odzywam się po raz pierwszy, bo nie wiem jak mam dać rady:(( Codziennie dokarmiam bezdomne koty, na podwórku, w okolicach targu, i przy piekarni. W okolicach mojego domu, przebywają dwie kotki z małymi kociętami, jedna ma ich 4 a druga 3, małym codziennie daję saszetki whiskasa, a dwóm dorosłym kiciom suchy pokarm również z Whiskasa. Okolice targowiska i piekarni wyglądają już inaczej, tam jest znacznie więcej tych kociaków. Ostatnio podczas wsypywania pokarmu, jak zwykle zaczęły się zbiegać kotki jeden po drugim, i zauważyłam jedną, szaro białą kicię, od razu przykuła moja uwagę, bo wygląda na bardzo słabą, mocno kichała i ciężko oddychała. Pierwsze co zrobiłam to wsadziłam kota do auta mojego chłopaka i zawieźliśmy kicię do lecznicy, rozpoznano u niej koci katar:(( musiała zostać na noc, bo do domu zabrać jej nie mogłam, mieszkam z rodzicami, i mam małego kotka. za sam pobyt i za lek który dostała musiałam zapłacić 160zł:(((( następnego dnia za antybiotyk i tabletki na odrobaczenie kolejne 60zł:((( a to podobno dopiero początek leczenia, nie wiem co robić;(((
Tym podwurkowym dokarmianym musiałam wynieśc jedzonk mojego kota, i wszystkie resztki wędliny które mi zostały w lodówce, nie wiem już co wymyślić.
Re: GLIWICE Pomóżmy chorej kotce:(((

Napisane:
Nie lip 25, 2010 23:45
przez Zakocona
Jakiej konkretnie pomocy oczekujesz?
Gdzie jest kotka. W klinice na Toszeckiej?
Re: Poraźdcie

Napisane:
Pon lip 26, 2010 13:21
przez Afryka
Nie możesz popytać znajomych? Może ktoś akurat miałby w domu wolne miejsce dla kota?
Re: GLIWICE Pomóżmy chorej kotce:(((

Napisane:
Pon lip 26, 2010 13:59
przez Abhalisha
Tak przy ul Toszeckiej19, niestety tylko tam była możliwość zostawienia jej na noc, czego bardzo żałuję...gdyż potwierdziły się liczne opinie o tej klinice "Gliwicka Klinika Weterynaryjna"
I już nigdy tam nie pójdę ani ze znalezioną kicią, ani ze swoim kocurkiem. Teraz chodzimy do super weta w Sośnicy.
Re: Poraźdcie

Napisane:
Pon lip 26, 2010 14:03
przez Jowita
Abhalisha, pisz w jednym wątku, nie zakładaj nowych na ten sam temat.
Re: Poraźdcie

Napisane:
Pon lip 26, 2010 14:21
przez FeminaLaboriosa
Kontynuuj to co zaczęłaś . Wylecz ją i poszukaj domku .
Re: GLIWICE Pomóżmy chorej kotce:(((

Napisane:
Pon lip 26, 2010 15:34
przez Aleba
Połączyłam oba wątki.
Re: GLIWICE Pomóżmy chorej kotce:(((

Napisane:
Pon lip 26, 2010 23:00
przez Abhalisha
Nie ma mowy bym jej nie wyleczyła, tylko z tym domkiem chyba będzie trudniej:( nie mam pojęcia jak znaleźć odpowiedzialną osobę by się zajęła kicią:(( Ona jest taka ufna, delikatna:((
Najlepsze jest to że kupiliśmy wczoraj jej kuwetkę i żwirek, od razu wiedziała do czego to służy,załatwia się tylko w kuwetce, i chodzi po całym mieszkaniu za nami.
Najgorzej jest z antybiotykami, wymyślam już cuda by ona chciała je zjeść, ale troszkę ciężko nam to idzie, dziś upchałam połówkę tabletki w przysmaku i zjadła go, ale już za drugim razem nie chciała. Jeśli chodzi o charakter kici, to jest niesamowicie tulaśna, tuli się do każdego, mruczy, śpi w łóżku, a jej ulubionym miejscem został parapet w kuchni:)
I jak tu znaleźć dla niej przytulny dom?
Re: GLIWICE Pomóżmy chorej kotce:(((

Napisane:
Wto lip 27, 2010 5:29
przez Afryka
Abhalisha pisze:Nie ma mowy bym jej nie wyleczyła, tylko z tym domkiem chyba będzie trudniej:( nie mam pojęcia jak znaleźć odpowiedzialną osobę by się zajęła kicią:(( Ona jest taka ufna, delikatna:((
Najlepsze jest to że kupiliśmy wczoraj jej kuwetkę i żwirek, od razu wiedziała do czego to służy,załatwia się tylko w kuwetce, i chodzi po całym mieszkaniu za nami.
Najgorzej jest z antybiotykami, wymyślam już cuda by ona chciała je zjeść, ale troszkę ciężko nam to idzie, dziś upchałam połówkę tabletki w przysmaku i zjadła go, ale już za drugim razem nie chciała. Jeśli chodzi o charakter kici, to jest niesamowicie tulaśna, tuli się do każdego, mruczy, śpi w łóżku, a jej ulubionym miejscem został parapet w kuchni:)
I jak tu znaleźć dla niej przytulny dom?
To nie jest proste zajęcie, ale warto spróbować? Kiedy ja szukałam domów dla dwóch znalezionych kotek, zaczęłam od tego, że zrobiłam ogłoszenia o kotce poszukującej dobrego domu i porozwieszałam je w okolicznych lecznicach weterynaryjnych. Najlepiej wieszać ogłoszenia ze zdjęciem i z ładnie opisaną historią i charakterem kotka. Może akurat się komuś rzuci w oczy?
Re: GLIWICE Pomóżmy chorej kotce:(((

Napisane:
Czw lip 29, 2010 11:58
przez Abhalisha
Tak przy okazji, chciałam z całego serca podziękować JOANNAM, bardzo mi pomogła, bo dzięki niej kotki które wszędzie dokarmiam, gdzie tylko jakieś zobaczę, będą miały jedzonko. Dzisiaj trzymałam od JOANNAM wielkaśną paczkę 15kg jedzonka:) Dziękuję, w imieniu swoim, i w imieniu kociaczków.
Co do leczenia naszej chorej kici, wczoraj bidulka zjadła całe jedzonko z lekarstwem, mam nadziej że i dzisiaj nie będzie z tym problemu.
Gdybym mieszkała sama, nie było by mowy o oddaniu kici:((( ale mam sama małego kocura a do tego rozrabiakę niesamowitego, i mieszkam z rodzicami:(
JOANNAM,
Dziękuję!!!
Re: GLIWICE Pomóżmy chorej kotce:(((

Napisane:
Sob lip 31, 2010 10:27
przez rudomi
co dolega kotce? Masz może jej zdjęcie?
Re: GLIWICE Pomóżmy chorej kotce:(((

Napisane:
Wto sie 24, 2010 16:48
przez Abhalisha
Kotkę nazwaliśmy Majeczka, tymczasowo mieszka w mieszkaniu mojego chłopaka, i niestety jeszcze się leczy, miała koci katarek, i jeździmy z nią na zastrzyki, jak ją wyleczymy, chętnie oddamy w dobre ręce, jest bardzo delikatna, wyobraź sobie że przez 2 dni nie chodziła siku, bo nie miała kuwetki, a jak ją kupiliśmy od razu wskoczyła i sie wysikała, jest bardzo ufna, i tulaśna, nic nie drapie, co dla nas było zaskoczeniemhttp://www.voila.pl/238/xj1tr/index.php?get=1&f=1
Re: GLIWICE Pomóżmy chorej kotce:(((

Napisane:
Wto sie 24, 2010 16:58
przez ewaj44
[quote="Abhalisha"]
, wyobraź sobie że przez 2 dni nie chodziła siku, bo nie miała kuwetki, 
Re: GLIWICE Pomóżmy chorej kotce:(((

Napisane:
Wto sie 24, 2010 17:02
przez Abhalisha
dobe była w lecznicy i pół dnia w mieszkaniu, jak mój chłopak wrócił z pracy szybko poleciał do zoologicznego i kupił kuwetkę, ja bym nigdy nie namawiała chłopaka na kotka, ale zrobiłam to tylko dlatego bo wiedziałam że umrze bo była bardzo bardzo chora i ołabiona, a wtedy jeszcze takie deszcze tygodniami były
Re: GLIWICE Pomóżmy chorej kotce:(((

Napisane:
Wto sie 24, 2010 17:48
przez ewaj44
Przepraszam, ale zrozumiałam, że kicia nie robiła siusiu przez dwie doby, bo nie miała gdzie.
Kotka jest prześliczna.