Kot Krooliczki

Witam, jestem tu (prawie) nowa
od jakiegoś czasu biernie obserwuję forum
zaczęłam pisać w momencie kiedy postanowiłam adoptować kota
Jeszcze nie jest u mnie ale mam nadzieję, że już niedługo.
Mój poprzedni Sierściuszek niestety już odszedł
[*]
Ale pamiętam kilka śmiesznych tekstów do niego ^^
Kot czai się pod kuchenką, mama coś gotuje ale na chwilę zdjęła garnek z palnika, kot myślał, że wskoczy tam sobie i coś ukradnie no więc *hop* i przypalił sobie lekko futerko na co ja:
"No i co wyprawiasz piromanie jeden Ty! Jak się spalisz to sąsiedzi pomyślą, że Cię tu w domu maltretujemy!" kocisko zeskoczyło, spojrzało myśląc pewnie "głupia jakaś jesteś?" i zaczęło myć przypalone futerko
Kiedyś jeszcze zapodział mi się pilot od TV no więc wstałam poszukać, znalazłam w kuchni na stole (nie zajęło mi to więcej niż minutę), jak się odwróciłam Grubas siedział już na moim miejscu i przeciągał się radośnie, powiedziałam tylko "Grubasie ty, policzymy się później!" i siadłam na kanapie bo cóż zrobić, toć kot to pan i władca naszego domu
Płakałam tydzień, bez przerwy i nie mogłam spać jak się okazało, że jakiś @#%@$^#&% go potrącił i zabił ;((( cud, że mama go znalazła w ogóle... przynajmniej go pochowaliśmy obok naszego pieska, Fikusia



Mój poprzedni Sierściuszek niestety już odszedł

Ale pamiętam kilka śmiesznych tekstów do niego ^^
Kot czai się pod kuchenką, mama coś gotuje ale na chwilę zdjęła garnek z palnika, kot myślał, że wskoczy tam sobie i coś ukradnie no więc *hop* i przypalił sobie lekko futerko na co ja:
"No i co wyprawiasz piromanie jeden Ty! Jak się spalisz to sąsiedzi pomyślą, że Cię tu w domu maltretujemy!" kocisko zeskoczyło, spojrzało myśląc pewnie "głupia jakaś jesteś?" i zaczęło myć przypalone futerko

Kiedyś jeszcze zapodział mi się pilot od TV no więc wstałam poszukać, znalazłam w kuchni na stole (nie zajęło mi to więcej niż minutę), jak się odwróciłam Grubas siedział już na moim miejscu i przeciągał się radośnie, powiedziałam tylko "Grubasie ty, policzymy się później!" i siadłam na kanapie bo cóż zrobić, toć kot to pan i władca naszego domu

Płakałam tydzień, bez przerwy i nie mogłam spać jak się okazało, że jakiś @#%@$^#&% go potrącił i zabił ;((( cud, że mama go znalazła w ogóle... przynajmniej go pochowaliśmy obok naszego pieska, Fikusia
