Miau.PL

Witam,
za pośrednictwem mojej ulubinej Vetki dotałam kontakt do sympatycznej pani Krysi, która na Forcie Bema dokarmia bezpańskie footra. Jedno czarno-czekoladowe ufne footro powiło ok. miesiąc temu czwórkę maluchów. Widziałam troje z nich, każde ma chore jedno oczko i wygląda mi to niefajnie . Niestety w temacie choróbsk biegła nie jestem, ale z opisu słownego Vetka mówi, że to katar
Małe piersią karmione, dopiero wczoraj w sytuacji się rozeznałam, ale chyba maluchów matce teraz zabrać nie można. Domyślam się, że wymarzona sytuacja to znalezienie fundacji lub DT, który ma możliwość przygarnięcia czasowo całej piątki, ale chyba na to marne szanse. Bardzo proszę o Wasze opinie i sugestie jak tą sytuację ogarnąć. Trochę fotek, które udało mi się zrobić





Dalsze, w miarę rozwiąjącej się przyjaźni z fotosik.pl, który mnie coś nie lubi, bo wklejanie fotek opornie mi idzie
pzdr
k

Tego malucha trzeba do weta szybko, jest taka szansa?

ja mam taką wątpliwość - jeśli malucha zatargam do veta, czy jest sens żeby powrócił? czy matka będzie go szukać? jeśli wróci, to czy go rozpozna, czy odrzuci?
na Fortach grasują lisy, kuny itp. ponoć zdarzało się, że porywały większe od niego maluchy, jeśli matka go potem odrzuci, sam o siebie nie zadba....

Nie wiadomo.Wiadomo na pewno,że umrze ,jeśli nie trafi do weta.A może znajdzie dom?

Katie_73 pisze:ja mam taką wątpliwość - jeśli malucha zatargam do veta, czy jest sens żeby powrócił? czy matka będzie go szukać? jeśli wróci, to czy go rozpozna, czy odrzuci?
na Fortach grasują lisy, kuny itp. ponoć zdarzało się, że porywały większe od niego maluchy, jeśli matka go potem odrzuci, sam o siebie nie zadba....

Takiego rannego kota prędzej porwie kuna niż zdrowego. Prędzej do weta, bo on to oko straci albo już stracił i wda się dalsze zakażenie. Nie ma się nad czym zastanawiać.

rzeczywiście te maluszki z chorymi oczkami nie mają raczej szans na przetrwanie.... - jeśli szybko nie pomoże im lekarz i nie znajdzie się DT, który się nimi zaopiekuje to może się skończyć tragicznie.......

a nie macie na Bemowie jakiejś zaprzyjaźnionej lecznicy, która przetrzyma kociaki przez okres kuracji? w tym czasie trzeba by je ogłaszać i intensywnie szukać im DS

Zaznaczam, tylko tyle mogę póki co...

Ja w wakacje jestem raczej poza domem, albo raz tu raz tam, poza tym u nas chyba kwarantanna po pp... Boję się narażać maluchy..
Mogłabym ewentualnie odwiedzać jakiegoś malca w lecznicy gdyby była taka potrzeba.
Będę tu zaglądać.

te maluszki bardzo potrzebują jak najszybszej pomocy!!!!!!!!!!!!

podrzucę..coś nowego u maluchów?

Dobrze byłoby też z panią karmicielką porozmawiać o łapaniu kotów na kastracje

W ktorym miejscu są te koty? Moze w okolicach sekcji bokserekiej?

Dzisiaj z Katie_73 jedziemy tam na łapankę, zobaczymy co z kocinkami

Ewa, a o ktorej bedziecie na Forcie?

OK. 18-stej. Masz ochotę się przyłączyć? Będzie nam bardzo miło