Strona 1 z 2

Kot domowy czy wychodzący? Poradźcie

PostNapisane: Śro gru 17, 2003 22:35
przez mrhyde
Witajcie ponownie. Zwracam się do Was, moi drodzy kotofile, abyście doradzili mi - jak sądzicie, co jest lepsze dla kota. Czy lepiej, jeśli nasze pupile będą pędziły bezpieczny, choć nudniejszy żywot w domu, czy też powinny cieszyć się wolnością, ale i narażać na niebezpieczeństwa i niewygody świata zewnętrznego?
Zapraszam do obejrzenia troszkę nowszych zdjęć moich kotowatych i nie tylko:
http://www.squiddy.webpark.pl/page_01.htm

PostNapisane: Śro gru 17, 2003 22:41
przez moni_citroni
Tylko i wylacznie w domu, ewentualnie spacerki na smyczy.
Gdy widze koty biegajace przy ruchliwej drodze kolo naszego domu, to slabo mi sie robi. Niektorzy ludzie nie maja za grosz wyobrazni :evil:
A potem rozwieszaja plakaty "zaginal nam ukochany kot" :roll:

W domu jest bezpiecznie, nie ma psow, trucicieli, ludzi ktorzy lubia meczyc zwierzeta, samochodow... I wcale nie musi byc nudno !!

smycz?

PostNapisane: Śro gru 17, 2003 22:44
przez mrhyde
Ale jak nauczyć ogony chodzić na smyczy? Moje na razie bronią się przed tym. Czy przyzwyczajać je od małego, czy też poczekać aż podrosną? :kitty:

PostNapisane: Śro gru 17, 2003 22:48
przez Ofelia
Ten śliczny to rasowy? To odpada od razu i nie masz się nad czym zastanawiać. W naszym złodziejskim kraju zaraz byś go nie miała.

A co do burego kociszcza... Twoja decyzja. Ja mam jedną kotkę (Salma) wychodzącą, bo myślałam, że jak się mieszka w domku to nie można inaczej. No i Salma straciła siostrzyczkę, Tequilkę, miały wtedy ok. 5 miesięcy.
Po tym wydarzeniu powiedziałam sobie, że następne koty nie będą wychodzące, ale Salmie już tego przywileju nie odebrałam.

Nie boję się o nią już (odpukać), ale ona ma wyjątkową sytuację - nienawidzi innych kotów i w domu jest po prostu nieszczęśliwa.
Niedługo zamierzam się wyprowadzić i tu zacznie się problem.

Podsumowując - zależy od miejsca, w którym mieszkacie, sąsiadów, ulic, psów i... Twoich nerwów.

PostNapisane: Śro gru 17, 2003 22:50
przez moni_citroni
Ja nie mam za duzego doswiadczenia w spacerkach - Pupsi byla na dworze ze 3 razy. Strasznie ja wszystko ciekawilo ale sie bala - ostatni spacer skonczyl sie podcieciem mi zyl przez spanikowanego kota ;)

Najlepiej przyzwyczajac koty od malego, niech sobie pochodza w szelkach w domu. Cos wiszacego na kocich plecach moze je doprowadzac do szalu lub zmuszac do pelzania ;)

PostNapisane: Śro gru 17, 2003 22:52
przez sabianka
Myślę, że dom dla kota jest o wiele bezpieczniejszy niż wesołe psoty wśród wielu niebezpieczeństw. Mam kota od miesiąca, jest to kot dorosły przygarnięty z ulicy i choć jest u mnie już tyle czasu to chyba jeszcze nie uważa mojego mieszkania za swój dom i w związku z tym czasami potrafi płakać na oknie całymi godzinami (szczególnie w nocy :wink: ). Wiosną może kupię jej szeleczki i postaram się jakoś ją nauczyć w nich chodzić i wtedy może jakieś spacerki ale nie pozwoliłabym jej biegać samopas. Kiedy jeszcze była dzikiem kotem (dzikość ma chyba ciągle w sercu) i karmiłam ją regularnie (choć ponad 3 miesiące mi zabrało zanim pozwoliła się dotknąć) zniknęła na kilka dni po czym wróciła z raną na boku stąd wniosek, że nawet dzikiego kota pozornie potrafiącego sobie radzić w miejskim buszu może spotkać nieszczęście a co dopiero kota żyjącego w domowych pieleszach.

Re: smycz?

PostNapisane: Śro gru 17, 2003 22:53
przez Ofelia
mrhyde pisze:Ale jak nauczyć ogony chodzić na smyczy? Moje na razie bronią się przed tym. Czy przyzwyczajać je od małego, czy też poczekać aż podrosną? :kitty:


IMHO albo wypuszczać luzem albo w ogóle. U mnie smycz się nie sprawdziła, bo Samuel poznawszy uroki ogródka (na smyczy) zaczął zwiewać jak tylko uchylałam drzwi :(
Będą stały pod drzwiami i się drały. Ale może się mylę, w końcu to nie tonki :lol:

kocie spacerki

PostNapisane: Śro gru 17, 2003 23:01
przez mrhyde
W przypadku mojej Esterki (SIB) przebywanie na powietrzu korzystnie wpływałoby na futro. Ale to złodziejstwo... W jednej z fińskich hodowli syberyjczyków http://personal.inet.fi/koti/lumikissan/ koty mają woliery, jak w zoo. Spójrzcie na ich zdjęcia (:ok: na śniegu wyglądają jak dzikie koty!) - mają naprawdę piękne futro.

PostNapisane: Śro gru 17, 2003 23:05
przez Sigrid
Moim zdaniem lepiej nie narażać kotka na nieprzyjemności związane z cywilizacją. Kot wychodzący ma żywot krótki, a przyjemności płynące z "prania się po pysku" z innymi kocurami o kocice możesz mu spokojnie darować ;)
I nie różnicowałabym: rasowy, nie rasowy. Szczerze mówiąc wolałabym, żeby ktoś ukradł mi rasowego kota, niż żebym musiała zbierać z ulicy zmasakrowane zwłoki nierasowego (a przecież tak samo kochanego) koteczka.

Podrzucam Ci link do artykułu na ten temat. Do mnie osobiście przemawia.

http://cat.fs.com.pl/~nfoclub/a4.htm

Aha, jak masz dom z ogrodem możesz ewentualnie pokusić się o zbudowanie kotom woliery.

No ale oczywiście ostateczny wybór należy do Ciebie.

PostNapisane: Śro gru 17, 2003 23:14
przez mrhyde
No ale oczywiście ostateczny wybór należy do Ciebie.


Dzięki Ci, Sigrid. Właściwie to mógłbym już wycofać mój wątek, bo decyzja została podjęta. Cóż znaczy złudzenie swobody w porównaniu ze znamiennym skróceniem czasu życia zwierzaka? Miałem wątpliwości natury moralnej, czy mam prawo "więzić" koty w moich czterech ścianach. Dzięki podesłanemu linkowi do artykułu rozwiały się one. Teraz już wiem na pewno. Trawestując łacińskie przysłowie można rzec: "Salus felidarum suprema lex" - Zdrowie kotowatych najwyższym prawem. :lol:

PostNapisane: Śro gru 17, 2003 23:25
przez Sigrid
:D

Myślę, że Twoje wątpliwości były naturalne i wielu z nas je również odczuwało. Mnie do dzisiaj żal mojego kocurka, który wykazuje wyjątkową pasję podróżniczą :cry: Cóż robić? Mówię do niego "mój mały więźniu" i wypuszczam... na balkon (zabezpieczony of course).

BTW, na balkonie syberyjce też futro wyrośnie jak się patrzy. Zerknij na zdjęcia dwóch wyjątkowo futrzastych norwegów z wątku "Hacker i Jankes w jednym stali domu".
Jeśli masz możliwość, to na balkon ślicznotkę (jej, jak ja lubię niebieskie futra u kotów, śliczności).

PostNapisane: Śro gru 17, 2003 23:37
przez mrhyde
Esterka ma naprawdę przecudne futro, choć nie jest czysto niebieska. Jest szylkretką z domieszką rudego - po ojcu ( Dżohar - Daniła de Lal, wspaniały ośmioletni SIB ). W miarę upływu czasu staje sie coraz piękniejsza, a futro coraz bardziej gęste.
Wygląd oczywiście jest istotny, ale poza tym kicia ma wspaniały, przyjazny charakter i tak naprawdę to właśnie to jest najważniejsze.

PostNapisane: Śro gru 17, 2003 23:41
przez Sigrid
Syberyjczyki są jedną z moich ulubionych ras (ciut, ciut przegrywają z norwegiem ;) ).
Widziałam tatusia Esterki. Jeśli dziewczynka odziedziczy po nim futro, będziesz miał w domu imponującą piękność :1luvu:

Mam pytanie. Dużo mówi się o tym, że sybiraczki, to koty "jednego pana". Dokładnie taka jest syberyjka mojej koleżanki. Czy u Twojej też już daje się zaobserwować takie wyraźne faworyzowanie jednego z domowników?

PostNapisane: Czw gru 18, 2003 0:01
przez mrhyde
Raczej nie preferuje nikogo. Nie słucha też nikogo, ale kocha jednakowo wszystkich. Natomiast jej mama CH Bietka z Dworku Bojara*PL ewidentnie uwielbia swoją jedną Panią

PostNapisane: Czw gru 18, 2003 0:23
przez Wojtek
Swoich kotek nie wypuszczam z domu, ale na wszelki wypadek przyzwyczaiłem je do szelek (właśnie pomyślałem, że już dawno tego ćwiczyliśmy, może zapmniały jak to się nosi?).
Może to się przydać np. podczas wyprawy do weterynarza.
A naukę chodzenia w szelkach zacząłem od tego, że najpierw zarzucałem kotu szelki swobodnie na plecy. Zrzucił? Nie szkodzi, jeszcze raz. Paru dniach przestały zwracać uwagę na szelki leżące na pleckach. No to zacząłem zapinać. Na minutę, na dwie, coraz dłużej. Aż przestały zwracać na nie uwagę.