Strona 1 z 6

Bogusia w domu.Razem z Bogumiłem i Jankiem, oraz sąsiadami.

PostNapisane: Czw lip 08, 2010 13:17
przez ewar
Tak napisałam na wątku Soni w kwietniu
"Otóż, pomyślałam sobie,że poczekam sobie na przystanku na autobus,bo pogoda była dzisiaj cudna.Wsiadam do autobusu już na wsi, tak jest mi wygodnie.W zeszłym tygodniu zauważyłam tam czarnego kota,chciał przebiec przez ruchliwą bardzo ulicę.Zrezygnował jednak i gdzieś odszedł.Dzisiaj się okazało,że to młodziutka kotka.Była bardzo głodna,chyba próbowała coś upolować.Nie miałam ze sobą niczego do jedzenia.Tam jest tylko coś w rodzaju kiosku spożywczego,ale nawet kitekata nie mają ( kto by tam coś kupował dla kota :cry: ).Kupiłam więc parówkę i puszkę tuńczyka.Ależ to kocie było głodne.Parówką aż się dławiła,ale tuńczyka też jadła.Cały czas siedziała przy jedzeniu.Nadjechał jednak autobus,musiałam więc ją zostawić.Teraz mam dylemat.Kotka (zaglądnęłam pod ogonek :oops: ) jest młodziutka.Pozwoliła mi się głaskać,nie jest dzika.W pobliżu są domy,możliwe,że jest czyjaś.Wychudzona nie jest,ale zrudziała.Oczka ładne,ale na uszku coś w rodzaju narośli - ropień? guzek?,nie wiem.Spróbuję zapytać w sklepie,może wiedzą czyja to kotka.Pomyślę."

Od czasu do czasu coś o niej pisałam, zawoziłam karmę, bo okazało się,że Bogusia ma dom.Nie wiedziałam,że była w zaawansowanej ciąży i urodziła trójkę kociąt.Podobno śliczne,ale ich nie widziałam.Kotka przyniosła je do domu,ale to wieś,odniesiono je więc do stodoły i niestety,zdziczały.Obiecałam je wziąć do siebie i poszukać domu,ale gospodyni nie może ich złapać.Kiedyś miałam więcej czasu i szukałyśmy ich obie,bez rezultatu.Bogusia jednak jest oswojona,miziasta do bólu.Słyszałam,że przychodziła na przystanek,kiedy była głodna,bo pamiętała,że tam dostawała jedzenie.Ile razy wchodziłam na podwórko,to to malutkie biegło w moją stronę co sił w nogach.Ostatnio nawet gospodyni musiała ją wziąć na ręce,bo chciała biec za mną ,kiedy odchodziłam.P.Małgosia z TSPZ ( dziękuję :1luvu: ) przywiozła ją wczoraj do mojej wetki.Jest bardzo chudziutka,waży zaledwie 2,5 kg i ma zrudziałe futerko.Na początku bardzo krzyczała,ale poznała mnie,przytulała się i mruczała tak,że wetka nie mogła jej osłuchać.Jest już raz odrobaczona, ma straszliwy świerzb (takiego jeszcze nie widziałam),ale nie jest zapchlona.Grzecznie siedzi w klatce,ma apetyt,pięknie korzysta z kuwetki.Nie ma biegunki (widziałam,bo sprzątałam kuwetę) :ryk: .Wetka ją wypuszcza z klatki,Bogusia sobie może pobiegać,ale chyba jej dobrze nawet w klatce,bo jest rozmruczana i bardzo grzeczna.Noszę ją na rękach, pokazuję lecznicę i sklep,wcale się nie wyrywa.Będzie miała sterylkę, a ja bardzo nie chcę,aby wróciła na wieś.Na pewno będę woziła tam jedzenie,bo są jeszcze inne koty i bardzo duży pies, a ludziom tym się nie przelewa,ale ona jest domowa, wcale nie chce wychodzić.Jej dom jest przy bardzo ruchliwej ulicy, niedawno życie stracił pies gospodyni,a wcześniej kot.Bardzo nie chciałabym,aby Bogusię spotkał taki los.Porozmawiam,może się zgodzą ją oddać.Zaraz wkleję zdjęcia.

Re: Bogusia, kotka z przystanku

PostNapisane: Czw lip 08, 2010 13:27
przez ewar
Obiecane zdjęcia
Obrazek- tutaj je na przystanku przywiezioną przeze mnie karmę.
ObrazekObrazekObrazek - na swoim podwórku
Jest tam jeszcze ogromny pies,Snoopy Obrazek
A tu już w lecznicy.
ObrazekObrazekObrazek

Re: Bogusia, kotka z przystanku

PostNapisane: Czw lip 08, 2010 13:38
przez OKI
Jestem :lol:
Śliczna jest dziewczyna :) Trzymam kciuki za jej zdrowie i znalezienie lepszego domu :ok:

Re: Bogusia, kotka z przystanku

PostNapisane: Czw lip 08, 2010 13:53
przez ewar
Dziękuję.Żeby była jasność- nie mam tym ludziom nic do zarzucenia.Nie ich wina,że ich dom stoi przy ruchliwej ulicy,że nie stać ich na dobrą karmę i weta ( wet przyjeżdża szczepić psa).Bardzo się cieszą,że coś zwierzakom przywożę,nawet słyszałam,że pies ma już ładniejszą sierść.Oni wynoszą nawet za stodołę jakieś resztki dla bezdomnych kotów,których jest tam mnóstwo,jak to na wsi.Te resztki to jakiś spleśniały chleb,byle co,ale zawsze.

Re: Bogusia, kotka z przystanku

PostNapisane: Czw lip 08, 2010 13:56
przez ewar
Wystawiłam bazarek z myślą o Poli,kotce u OKI,ale ona ma talon na leczenie i dlatego bazarek jest dla Bogusi.Zapraszam.
viewtopic.php?f=20&t=113660

Re: Bogusia, kotka z przystanku

PostNapisane: Czw lip 08, 2010 19:43
przez Katia K.
Wpiszę się w wątku, żeby nie uciekł.

Re: Bogusia, kotka z przystanku

PostNapisane: Czw lip 08, 2010 21:11
przez ewar
Dziękuję i proszę nas odwiedzać.Jutro jadę z siostrą do Bogusi,na pewno będą lepsze zdjęcia,ale i tak nie usłyszycie,jak mruczy, jak jej już dobrze.Ona lubi inne koty, starała się bardzo zaprzyjaźnić z dwiema przyniesionymi na sterylkę.Oczywiście one są w klatce,ale pakowała pyszczek między kraty, była zaciekawiona.Cieszę się,bo ona nikogo,ani niczego się nie boi.Ufa ludziom,lubi ich,to fajne.Nie je już łapczywie i na zapas,ale brzuszek jej urósł :lol: Qoopka OK,siusiu też, mam nadzieję,że wkrótce będzie mogła mieć sterylkę.Martwiła mnie ta jej biegunka.Myślę,ze oridermyl da sobie radę ze świerzbem.
Naprawdę to przemiłe stworzenie.Chyba ta klatka to dla niej szczyt luksusu.Pamiętam Panamę z innej lecznicy (teraz w swoim domku),która była zabrana z koszmarnych chyba warunków.Nie chciała opuszczać klatki, miała tam bardzo czyściutko,niczego nie rozsypywała,nie wylewała.Miała też tam zabawki i było to dla niej tak cudowne miejsce,że protestowała,kiedy musiała wyjść.Bała się chyba,że je straci.Bogusia nie musi opędzać się od kocurów, karmić dzieci, polować,ma czysto,ciepło,miseczki zawsze pełne, taki to dla niej raj.A mnie się marzy dobry domek dla niej ...........

Re: Bogusia, kotka z przystanku

PostNapisane: Czw lip 08, 2010 21:14
przez Rakea
och kocinka ma wątek..to już jestem!
mam nadzieję, że przytrafi się jej jakiś dobry domeczek! prawdziwy nie sztuczny/udawany..(wiesz ewar do czego piję..ostatno jakaś nerwowa jestem :roll: )

Re: Bogusia, kotka z przystanku

PostNapisane: Czw lip 08, 2010 21:29
przez ewar
Wiem, Rakea,mnie aż zatrzęsło.Tak myślę,że ten wiejski dom Bogusi,taki niedoskonały i w sumie biedny jest mimo wszystko lepszy od takiego,gdzie kot jest elementem wystroju,a nie żywą,czującą istotą.Ale oczywiście myślę o domku dla Bogusi, bardzo kocham tę kotkę.

Re: Bogusia, kotka z przystanku

PostNapisane: Czw lip 08, 2010 22:28
przez Rakea
ewar pisze:Tak myślę,że ten wiejski dom Bogusi,taki niedoskonały i w sumie biedny jest mimo wszystko lepszy od takiego,gdzie kot jest elementem wystroju,a nie żywą,czującą istotą.
Racja ewar, tutaj to wynik innego standardu życia, a tam to efekt ogromnej arogancji i próżności oraz frymarczenia własną osobą .
podczytywałam o tych kotach - jak kasia znalazła je w komórce z węglem i nie wiedziała co zrobić, w końcu wzięła je do siebie - potem dała maluchom urosnąć przy mamie..a teraz to dziewczę mówi, że baby z miau są nadwrażliwe..no cóż, niejaka betib kojarzy mi się z jedną osobą - niejaką Izą M. z KM..
Ale dość!
:D Bogusia trafia na dobrych ludzi..ma kocina szczęście i będzie go miała jeszcze więcej! :ok:

Re: Bogusia, kotka z przystanku

PostNapisane: Pt lip 09, 2010 11:08
przez OKI
Ja jestem pewna, że Ewa znajdzie najlepszy dom dla Bogusi :ok:

Re: Bogusia, kotka z przystanku

PostNapisane: Pt lip 09, 2010 14:24
przez ewar
Ale ja jeszcze nie wiem,czy będę mogła jej szukać domu.
Byłyśmy z siostrą,ale nie było jak robić zdjęć.Bogusia przekochana, znosi cierpliwie zapuszczanie oridermylu do uszu,czyszczenie..itd.Ma koleżankę, kotkę po sterylce,która została sama, bo jej przyjaciółka pojechała do domu.Ma jakieś szmery w sercu i wetka nie chciała jej obciążać zabiegiem.Musi poczekać.Ta kicia po sterylce musi mieć ubranko,a nie umie w nim chodzić, płacze też,bo została sama.Uspokaja się,kiedy biegają z Bogusią po pomieszczeniu dla kotów.Obie jednak bardzo już chcą wyjść na zewnątrz.Obie są wychodzące,ale tak na razie być musi.Zaraz jadę raz jeszcze.Napiszę.

Re: Bogusia, kotka z przystanku

PostNapisane: Pt lip 09, 2010 18:10
przez ewar
Byłam drugi raz i co się okazuje? Bogusię bardzo polubiła słodka kicia po sterylce aborcyjnej.Już umie chodzić w ubranku i przytula się do Bogusi,myje ją,ociera się.O moje nogi z resztą też.Obie jednak bardzo chcą wyjść na zewnątrz.Podejrzewam,że u Bogusi to instynkt-bardzo pewno martwi się o swoje dzieci. :cry: :cry: Jest miła i kochana,ale dzisiaj nawet próbowała mnie drapnąć,jakby chciała powiedzieć "wypuść mnie, moje dzieci mnie potrzebują".Szkoda mi jej,ale możliwe,że już jest w ciąży,na szczęście nie zaawansowanej i nie można było czekać.Dzieci już spore,dostają jeść,trudno,muszą sobie poradzić bez matki,ale też mi ich szkoda.Bogusia potrafi się bawić,co widać z resztą na zdjęciach,nie siedzi cały czas w klatce, w sumie to biegają obie z koleżanką po szpitaliku.Mają czyściutko i całą noc świeci się taka mała lampka.A oto zdjęcia
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

Re: Bogusia, kotka z przystanku

PostNapisane: Pt lip 09, 2010 18:33
przez vega013
Następna piękność w wątku ewar :lol:

Re: Bogusia, kotka z przystanku

PostNapisane: Pt lip 09, 2010 18:43
przez ewar
Witaj,Vega :1luvu: Ona dopiero będzie piękna,zobaczysz.Już ma ładniejsze futerko i mam wrażenie,że lepiej wygląda.Ona mnie rozczula.To biedactwo uwierzyło,że ode mnie nie spotka jej nic złego,że dam jeść,że przytulę.A przecież widywała mnie tylko raz w tygodniu,ale to mądre stworzenie i tak to zapamiętało.Nie napiszę nic złego o jej domu,bo tam nikt jej nie krzywdził.Po prostu dawali jej to,co mieli i co mogli.Jeżeli tam wróci,to i tak pozostanie częściowo pod moją opieką.Bo ona tak trochę MOJA już jest.