Strona 1 z 2

Z kotem na spacerek?

PostNapisane: Wto gru 16, 2003 16:31
przez lorraine
Ciekawa, jestem co mi doradzicie bo sama za nic nie moge sie zdecydowac... Jak juz w temacie napisalam chodzi o spacerki z kotem. Z kotem rodzicow nie mialam takiego dylematu, on sie bal halasow, nie lubil szeleczek, spokojnie znosil tylko jazde samochodem i wyprawy na dzialke. Ale teraz mam swoje wlasne koty i nie wiem co robic, Dorian chyba by mial ochote, on jest nieustraszony (tylko mandarynki go przerazaja :D ) , musze sie pilnowac jak wchodze albo wychodze z domu, bo on natychmiast zwiewa i biegnie zwiedzac korytarz. Szeleczki tez dobrze znosi, w ogole mu nie przeszkadzaja, chodzil juz na probe po domu. Daleczka tez do strachliwych nie nalezy, ale ona jest stanowczo za malutka, nie robia takich szeleczek:) Wychodzic z nimi na podworko? Wy chodzicie? A psy? Jak sprawic, zeby to dla nich byla przyjemnosc a nie stres? I czy w taka pogode mozna wyjsc? Bo na wiosne, jak sie zrobi cieplo, to juz bedzie za pozno, zeby je w razie czego przyzwyczajac.
Pomozcie podjac decyzje:)

Re: Z kotem na spacerek?

PostNapisane: Wto gru 16, 2003 16:40
przez Kasia D.
lorraine pisze: nie robia takich szeleczek:)

Robia, robią...
Przywieźć?

PostNapisane: Wto gru 16, 2003 16:45
przez lady_in_blue
lorraine - ja chadzam. Ale faktycznie wiosną i latem. I wiosną przyzwyczajałam koty - BluMka miałą prawie rok, a i tak sie nauczyła, choc jest bardziej strachliwa niż Budyń - on zaczal wychodzić jak miał pół roku. Ale ona też chce wychodzić, jak miała przymusowy areszt domowy po sterylce, to tak rozpaczliwie krzyczała do Budynia przez balkon, ze jak tylko wróciła do formy - zaczęła wychodzić... Nasza aktywność specerowa spadła po pewnych wydarzeniach (niektórzy wiedzą), ale wiosną mama zamiar ją wznowić.
Co do szeleczek - są kocie szeleczki - najwyżej trzeba w nich dodatkowe dziurki zrobić, z BluMką tak było, bo kupiłam spore, a ona była drobniutka. A teraz są w sam raz.
Podesłać Ci zdjęcia spacerowe?

PostNapisane: Wto gru 16, 2003 21:40
przez kiwi
Próbowałam Mróweczkowi zakładać szeleczki, najpierw w domu dla próby. To był prawdziwy horror. Mrówek rzucał się na plecki i bardzo ale to bardzo nie chciał szeleczek :x . Będę próbować ale nie wiem czy odniosę sukces szeleczkowy :D . Pufeczek chadzał na szelkach i nie było z nim problemów.

PostNapisane: Wto gru 16, 2003 23:35
przez dziuba
Spacer z Rudym to min. godzina. Z pewnych względów zaprzestałam co powodowało u Rudego błagalne wycie po drzwiami.
Nawet zeszłoroczny mróz go nie powstrzymywał. Co prawda wtedy spacerek był krótszy. ;-)

PostNapisane: Wto gru 16, 2003 23:36
przez dziuba
kiwi pisze:Próbowałam Mróweczkowi zakładać szeleczki, najpierw w domu dla próby. To był prawdziwy horror. Mrówek rzucał się na plecki i bardzo ale to bardzo nie chciał szeleczek :x . Będę próbować ale nie wiem czy odniosę sukces szeleczkowy :D . Pufeczek chadzał na szelkach i nie było z nim problemów.


Młody u mnie też szalał, ale jak zobaczył, ze w szelkach może siedzieć na balkonie to protesty się osłabiły.
Powodzenia :-)

PostNapisane: Wto gru 16, 2003 23:45
przez Hana
dziuba pisze:Młody u mnie też szalał, ale jak zobaczył, ze w szelkach może siedzieć na balkonie to protesty się osłabiły.

Zanim osiatkowałam balkon, "wyprowadzałam" tam Kitkę w szelkach i na smyczy. Szelki zakładałam jej tuż przy drzwiach balkonowych, żeby skojarzyła po co ją męczę. I rzeczywiście - działało. Widok balkonu tuż-tuż sprawiał, że opór kotki przeciwko szelkom słabł... :wink:

PostNapisane: Wto gru 16, 2003 23:52
przez dziuba
W przyszłym roku muszę osiatkować balkon. Wtedy niech szaleją i cały dzień na balkonie! Skrzypienie balkonowej rolety wyciąga koty z najgłębszego snu wprost pod drzwi balkonowe ;-)

PostNapisane: Wto gru 16, 2003 23:52
przez ryśka
Ja do tej pory Rysię na balkon tylko w szeleczkach i na smyczy :lol: przypinam ja potem tak, żeby się nie mogła wychylać :roll:
Chciałam ją wyprawdzać na spacerki, ale panicznie się boi.

PostNapisane: Śro gru 17, 2003 0:01
przez dziuba
Młody też się bał.... teraz wchodzić do domu muszę prwie na czworaka i do tego przecisnąć si przez taką szpare, aby Pandzior nie wsykoczył na klatkę....

PostNapisane: Śro gru 17, 2003 0:07
przez Beata
Moje krowki strachliwe, wiec nie ma mowy o spacerach. Ale za to oziebiony balkon to jest to! I po powrocie (jakies pol godziny dzisiaj) szaleja niesamowicie...
Daisy to tylko na korytarz by wychodzila 8) chociaz miauczy pod oknami, jak krowki na balkonie.

PostNapisane: Śro gru 17, 2003 9:02
przez kiwi
Muszę Spróbować z balkonem. Mróweczek chodzi tam z eskortą le bez szeleczek. Prezesa można wypuszczać bez eskorty bo zanim się namyśli żeby zrobić głupstwo to minie kilka dni :D

PostNapisane: Śro gru 17, 2003 9:47
przez ako
Najpierw trzeba spróbować i to wiosną! Przedtem po trochu przyzwyczajać kota do szelek - bo inaczej to będzie za dużo na raz.
Psy to jest problem, zwłaszcza, jeżeli chodzą bez smyczy. U nas, na strzeżonym osiedlu, jest trochę dyscypliny ale i tak jestem czujna. Florcia bała się przez pierwsze kilka razy, ale potem polubiła spacery, chociaż nigdy nie udało mi się jej zaciągnąć dalej niż 15 kroków od klatki. Czasami domaga się spaceru, a kiedy wyjdzie na dwór - natychmiast chce wrócić do domu. Generalnie staram się postępować zgodnie z jej odczuciami.
Pierwszy spacer trwał ok. 3-4 minut, teraz wychodzę na 15-20. Ale zawsze w szelkach i na smyczy.
AnnoP.P. - z wiadomą sprawą było mi okropnie przykro, ciekawa jestem czy jeszcze potem wychodziłaś z kotami, ale nie chciałam Ci o tym przypominać....
Pozdrawiam

PostNapisane: Śro gru 17, 2003 9:52
przez lady_in_blue
Ako, potem wychodziłam mniej... a potem zaprzestałam, bo jednak trochę się bałam. Ale na wiosnę zamierzam do tego wrócić i chrzanię różnych frustratów.
Z Budyniorem to jest tak, że on łazi po całym osiedlu, kiedyś nawet bywaliśmy w pobliskim parku, dopóki nie skojarzył, że to droga także do weta (a paręrazy spacerek do weta i z powrotem). Godzina z nim - to spokojnie. BluMka jest bardziej strachliwa, także tylko parę ray byłyśmy na sąsiednim podwórku czy gdzieś dalej. Ale może na wiosnę będzie lepiej, bo ona chyba nabiera odwagi.
Jeśli chodzi o psy - to Budyń jest bardzo wojowniczy, parę psów się o tym przekonało... :twisted:

PostNapisane: Śro gru 17, 2003 10:31
przez lorraine
AnnaP.P. pisze:Podesłać Ci zdjęcia spacerowe?


No pewnie:)