Strona 1 z 4

Płodne koty i kocięta przy Melomanów w Warszawie

PostNapisane: Wto cze 22, 2010 21:56
przez pinos
Nie wiem, kto (i czy w ogóle) tam dokarmia, więc prosiłabym ewentualnie o przekazanie informacji.

Wczoraj, 21 czerwca 2010 r. dwa kociątka - z maluchów, wg. weta ok 5tygodni - przygarnęła jedna z Pań notariusz z budynku nr 10. Koteczkę krówkę i biało-rudego kocurka z jednym oczkiem zainfekowanym kocim katarem.
Wiem, że będą chciały też przynajmniej podleczyć, a pewnie i zatrzymać białego kotka z oboma oczami zakatarzonymi - niestety dziś już go nie widziały...

Re: Kociątka z ul. Melomanów w Warszawie

PostNapisane: Śro cze 23, 2010 0:30
przez rudomi
o co chodzi? :roll:
gdzie jest ta ulica?

Re: Kociątka z ul. Melomanów w Warszawie

PostNapisane: Śro cze 23, 2010 2:22
przez VeganGirl85
Równoległa do Czerniakowskiej, na wysokości Gagarina, tylko w stronę Wisły.
A chodzi pewnie o to, że są koty do kastracji... pojadę tam dzisiaj, jak się wyrobię, napiszę, czego się dowiedziałam bądź co zobaczyłam. Zostawię kartkę z prośbą o kontakt, powiem o Koterii, może uda się przekonać osoby chcące pomóc kotom do złapania i kastracji mamy kociąt.

Re: Kociątka z ul. Melomanów w Warszawie

PostNapisane: Śro cze 23, 2010 10:31
przez Efcia1
Mieszkam niedaleko, w razie czego mogę pomóc w łapaniu i sterylkach. Tylko proszę o przeprowadzenie "wywiadu środkowiskowego" i przygotowanie akcji, bo nie mogę pozwolić sobie na marnotrawienie czasu

Re: Kociątka z ul. Melomanów w Warszawie

PostNapisane: Śro cze 23, 2010 22:40
przez VeganGirl85
Efcia1 pisze:Mieszkam niedaleko, w razie czego mogę pomóc w łapaniu i sterylkach. Tylko proszę o przeprowadzenie "wywiadu środkowiskowego" i przygotowanie akcji, bo nie mogę pozwolić sobie na marnotrawienie czasu


wywiad przeprowadzony, akcja chyba nie będzie potrzebna :)

rozmawiałam z przemiłą panią w ciuchlandzie, bardzo prokocią, która twierdziła zdecydowanie, że w ciągu ostatnich lat widziała w okolicy tylko 1 kota, najprawdopodobniej wychodzącego, należącego do kogoś z okolicznych bloków. Nie wiedziała o żadnych bezdomnych kotach w okolicy.

Po drugiej stronie ul. Melomanów jest barak (Zwierzyniecka 2 albo 2 a), w którym znajduje się kilka firm, tam też kotów nie widziałam, na tyłach znalazłam miskę z wodą i stare opakowania po kocim jedzeniu, pod miskę wsunęłam na wszelki wypadek kartkę z prośbą o kontakt.

Na drugim końcu ul. Melomanów (w stronę Chełmskiej) są działki, z zewnątrz kotów nie widziałam, ale to może być mylące...

Re: Kociątka z ul. Melomanów w Warszawie

PostNapisane: Czw cze 24, 2010 0:42
przez jhet
W tych okolicach raczej bezdomnych kotów nie ma, tzn. parę mozna czasem spotkac na dworze ale są albo kotami wychodzącymi mającymi swoje mieszkania albo są dokarmiane systematycznie i są pod częściową opieką fundacji. Raczej się tez nie mnozą (a przynajmniej nigdy ani jednego kociaka nie widzialam). Na dzialkach kiedys bylo duzo kotów, mających swoje stołówki w kilku miejscach, teraz nie wiem ile ich jest, ale nie wychodzą stamtad i raczej nic im sie nie dzieje... Generalnie powiedziałabym, ze jest ok.

Re: Kociątka z ul. Melomanów w Warszawie

PostNapisane: Czw cze 24, 2010 1:10
przez VeganGirl85
to super, mam nadzieję, że te działkowe też są pokastrowane, cieszę się, że nie ma kotów potrzebujących pomocy :)

autorkę wątku proszę o info w wątku, jak okaże się, że jest gdzieś do kastracji mama tych maluchów.

Re: Kociątka z ul. Melomanów w Warszawie

PostNapisane: Czw cze 24, 2010 11:33
przez pinos
Hmmm... byłam tam we wtorek, i sadziłam, że kocia populacja jest już jakoś ogarniana/zaznaczona na mapie W-wy, a tu widzę że przyniosłam nowinę. (Tak naprawdę chciałam napisać, żeby się nie martwić że dwa kociaki amba wcięła, jakby ktoś je monitorował i liczył...)

No to opiszę co widziałam

Naprzeciwko budynku Melomanów 10, czyli niedaleko zbiegu z Nehu? w każdym razie przedłuzeniem Gagarina, są baraki/kontenery - żółtawe, niskie, ogrodzone budynki.

Obrazek

Na ich terenie (zaznaczyłam czerwonym okręgiem na zdjęciu, widoczne po powiększeniu miniaturki) widziałam przynajmniej 6-7 kotów, nie wyglądających na wychodzące domowe, a na dzikusy. Z tego co mi wiadomo są 2 mioty młodych - jeden ten 5-tygodniowy, z 6 kotków 2 zostały wzięte. Maluchy na pewno mają koci katar - jednemu z wziętej dwójki groziła utrata oczka, ale chyba dzięki zakraplaniu z tego wyjdzie. Podobno jest jakiś biały, który ma poważnie zainfekowane oba oczka.

Drugi młody miot jest trochę starszy, obstawiam ze jakoś z początku roku. Widziałam jakieś 4 kociaki z tego starszego miotu.

Biega tam - podobno - matka: dzika "syjamka". Takiego kota widziałam, ale za płeć i stosunki rodzinne nie ręczę.

Jako że byłam służbowo, wyskoczyłam tylko na chwilkę. Ale zorientowane są panie z Kancelarii Notarialnej, można wejść i zapytać.

Re: Kociątka z ul. Melomanów w Warszawie

PostNapisane: Czw cze 24, 2010 12:39
przez VeganGirl85
byłam tam wczoraj, kotów nie widziałam, ale rozumiem, że trzeba przyjrzeć się terenowi bliżej, w razie czego pomogę łapać (matka i kociaki z początku roku są do ciachnięcia).

proszę też o darowanie sobie tonu pt. zawiodłyście moje oczekiwania- Warszawa jest ogromna, nikt nie jest w stanie monitorować wszystkiego, poza tym sytuacja się zmienia, koty się przenoszą, myślę, że więcej nie muszę tłumaczyć...

Re: Kociątka z ul. Melomanów w Warszawie

PostNapisane: Czw cze 24, 2010 13:22
przez pinos
Ależ brońcie bogowie, zupełnie nie to miałam a myśli - tłumaczyłam raczej, o co mi chodziło gdy zakładałam post.
Że nie wiedząc o nie znaniu przez społeczność miau.pl tematu, myślałam, że ktoś się tym zajmuje (bo jakies starsze wątki o ul. Melomanów były), i chciałam uprzedzić, że obcy ludzie wzięli koty, i że są chętni na następne...

Wiem, że Warszawa jest duża, i zupełnie nie zakładam że ją trzeba znać. Po prostu - przyniosłam nowinę. Łapaczy poważam, sama zupełnie nie mam czasu żeby ogarniać to, co Wy robicie.

więc proszę mnie tu nic nie imputować :P

Re: Kociątka z ul. Melomanów w Warszawie

PostNapisane: Czw cze 24, 2010 14:45
przez Efcia1
Czyli stanęło na tym, że tam są koty do wyłapania (zdziwiłabym się, gdyby nie było :? ). Potrzymuję moją propozycję łapania, ale tak jak poprzednio: chcę jechać na "gotowe", tzn. kontkretne miejsce, godz. itp. Łapię na terenie całej Warszwy (i nie tylko, ostatnio) więc nie mam czasu na jeżdżenie na tzw. rekonesans. Czekam na wieści. Tylko, błagam, niech to nie skończy się na założeniu wątku :x

Re: Kociątka z ul. Melomanów w Warszawie

PostNapisane: Czw cze 24, 2010 15:45
przez jhet
Na terenie baraków rzeczywiście są koty :( - poniżej zdjęcie sjamowatej piękności:

Obrazek

Re: Kociątka z ul. Melomanów w Warszawie

PostNapisane: Sob cze 26, 2010 22:51
przez VeganGirl85
Zostawiłam w środę kartkę z prośbą o kontakt - do tej pory bez odzewu. Nie wiem, czy i kto te koty karmi, jeśli uważacie, że ma to sens- mogę w poniedziałek albo w czwartek pogadać z ludźmi z baraków, co i jak. Miejsce znasz ;) co do godziny mogę się spróbować dogadać. Obawiam się, że teren baraków jest otwarty w godzinach pracy firm- tak do 17 mniej więcej.

Że nie wiedząc o nie znaniu przez społeczność miau.pl tematu, myślałam, że ktoś się tym zajmuje (bo jakies starsze wątki o ul. Melomanów były), i chciałam uprzedzić, że obcy ludzie wzięli koty, i że są chętni na następne...


rozumiem :) tak czy inaczej trochę mnie zabolał fakt, że z wątku wynika (przymajmniej dla mnie- może znów coś nadinterpretuję, za co z góry przepraszam), że ktoś opiekujący się kotami świadomie dopuszcza do narodzin kociąt. Brrr...

Re: Kociątka z ul. Melomanów w Warszawie

PostNapisane: Pon cze 28, 2010 20:17
przez VeganGirl85
ja jeszcze tylko dla porządku-

do tej pory nie dostałam żadnej wiadomości w sprawie zostawionej kartki, więc podtrzymuję swoją opinię, że można jechać łapać w ciemno w momencie, gdy teren jest otwarty. Tym bardziej, skoro kociaki szukały pomocy aż po drugiej stronie ulicy...

w miarę wolnego czasu podejmuję się pomóc, telefon podam na PW. Jakbym miała jeszcze coś zrobić w kwestii przygotowania gruntu pod akcję- też chętnie :)

Re: Kociątka z ul. Melomanów w Warszawie

PostNapisane: Pon cze 28, 2010 21:39
przez jhet
(Jakby była jakaś pomoc potrzebna czy coś to ja chętnie, mieszkam niedaleko.)