choroba Lunka- prosimy o pomoc....

Pisze od jakiegos czasu o chorobie mojego Lunka. Kotek ma niewydolnosc nerek, teraz wyniki sa kiepskie i nie chca sie poprawic, a on malo albo prawie wcale je i czuje sie naprawde kiepsko
Bardzo, bardzo sie boje, historie moich zalaman mozna przesledzic w poprzednim watku
Jednak robie wszystko, aby mu pomoc, walczymy!!! Moje Mruczace Skarbiatko musi zyc!
Lunkowi pomaga pani Ula z lecznicy na Sobieskiego (Sadyba). Dopoki jest w takim stanie musi jezdzic bezwzglednie codzien na kroplowki i zastrzyki. Ma obnizona odpornosc, nie jest szczepiony
teraz szczepic go nie mozna, i wciaz w nerkach jest jakas infekcja.
Jakos choc z trudem radzimy sobie finansowo (moja rodzina slepo wierzy wetowi, ktory chcial uspic Lunka
i jest przeciwna temu co robie).
Problem w tej chwili polega na tym, ze przeprowadzam sie do rodzicow (nagle, z kotem w takim stanie!) i nie bede miala dojazdu do p.Uli!Rodzice maja dom w Pyrach (Ursynow) na ul. Farbiarskiej. Do autobusu (709, 727) trzeba sporo dojsc. Autobusy jezdza jak chca i notorycznie sa przepchane. Dalej stamtad przy Walbrzyskiej 141. I chyba jeszcze cos od Bonifacego.
To wykluczone w stanie Lunka
Skolei TAXI to juz poza strefa, licza sobie za dojazd tam no i kurs drogi. My z leczeniem ledwo sie wyrabiamy....
Moje pytanie- prosba jest taka:czy ktos z samochodem pomoglby nam w dojazdach do i z Klinikiw przyszlym tygodniu
Co do godzin chyba moglabym sie dostosowac. Nie wiem jeszcze, czy trzeba bedzie tez jezdzic codziennie, pomoca bedzie dla mnie zawiezienie chocby jeden raz (moze znajdzie sie kilka osob w rozne dni?) Moge pokryc koszty paliwa- i tak wyjdzie duzo taniej.
Jesli ktos moglby nam pomoc, bardzo prosze o kontakt. Bylabym bardzo, bardzo wdzieczna......

Bardzo, bardzo sie boje, historie moich zalaman mozna przesledzic w poprzednim watku

Lunkowi pomaga pani Ula z lecznicy na Sobieskiego (Sadyba). Dopoki jest w takim stanie musi jezdzic bezwzglednie codzien na kroplowki i zastrzyki. Ma obnizona odpornosc, nie jest szczepiony

Jakos choc z trudem radzimy sobie finansowo (moja rodzina slepo wierzy wetowi, ktory chcial uspic Lunka

Problem w tej chwili polega na tym, ze przeprowadzam sie do rodzicow (nagle, z kotem w takim stanie!) i nie bede miala dojazdu do p.Uli!Rodzice maja dom w Pyrach (Ursynow) na ul. Farbiarskiej. Do autobusu (709, 727) trzeba sporo dojsc. Autobusy jezdza jak chca i notorycznie sa przepchane. Dalej stamtad przy Walbrzyskiej 141. I chyba jeszcze cos od Bonifacego.
To wykluczone w stanie Lunka



Moje pytanie- prosba jest taka:czy ktos z samochodem pomoglby nam w dojazdach do i z Klinikiw przyszlym tygodniu

Co do godzin chyba moglabym sie dostosowac. Nie wiem jeszcze, czy trzeba bedzie tez jezdzic codziennie, pomoca bedzie dla mnie zawiezienie chocby jeden raz (moze znajdzie sie kilka osob w rozne dni?) Moge pokryc koszty paliwa- i tak wyjdzie duzo taniej.
Jesli ktos moglby nam pomoc, bardzo prosze o kontakt. Bylabym bardzo, bardzo wdzieczna......