Koty odwdzięczają się pilnując, żeby warzywniak pani Marii był wolny od nornic i innych niepożądanych przybyszy.
Jeszcze zimą było ich około 20. Ale kiedy śnieg stopniał, pani Maria znalazła kilku swoich podopiecznych martwych...
Okazało się, że kilka działek znalazło nowych nabywców. Ci ludzie nie życzą sobie kotów na swoim terenie i pozbywają się ich rozkładając trutkę

Negocjacje nic nie dały, najbardziej zajadli państwo stwierdzili, że wolą stada myszy i szczurów niż koty.
I uwaga!
Nie chodzi ani o zapach, ani o miauczenie.
Chodzi o DOŁKI. KOTY KOPIĄ PAŃSTWU DOŁKI!! I to wydało na nie wyrok.
W tej chwili kotów jest 11, z czego 9 dzikawych, podchodzących wyłącznie do pani Marii.
Ale są 2 oswojone, przytulaśne koty którym trzeba znaleźć jakieś bezpieczne miejsce na już, bo one nie wiedzą, że człowiek może chcieć im zrobić krzywdę i podchodzą do kazdego człowieka, który się kręci na działkach.
Ich życie jest w ogromnym niebezpieczeństwie.
Puśka i Kropek - one muszą natychmiast znaleźć nowe miejsce dla siebie...


To zdjęcie mnie bardzo wzruszyło - zimowe karmienie...
