Strona 1 z 14

Liza odeszła na tęczowy most:-((((

PostNapisane: Śro gru 10, 2003 10:53
przez Nelly
Witam wszystkich ciepluto po przymusowej niejako przerwie:-) w swojej obecności.
Mam problem z Lizą. Wygląda na poważny, w każdym razie moim zdaniem ponieważ jeszcze się z czymś takim nie spotkałam.

Liza nie jest zadowolona z sytuacji w jakiej się znalazła. To wiem, widziałam i widzę. Kotka jest,że tak powiem charakterna - pod każdym względem - to może dodatkowo utrudniać sprawę.
Najpierw demonstrowała swoje niezadowolenie posikując i qpkając w różnych miejscach. Przeżyłam to, dając jej "dodatkowe porcje czułośći". Problem minął, myślałam, że wszystko jest na dobrej drodze.
Ale nie, chyba postanowiła "wziąść nas głodem". Nie je.
Fizycznie nic jej niby nie dolega, w każdym razie ani wet nic nie stwierdził ani badania krwi i moczu nic nie wykazały.
Je jedną, dwie chrupki dziennie - dosłownie. Starszliwie schudła, traci siły.
Siłę ma tylko jak Maurycy się do niej zbliży. Warczy jak wielki pies i wydaje nieprawdopodobnie głośne przeraźliwe odgłosy które brzmią tak, że nawet nie wiem, do czego to przyrównać. On nic jej nie robi. Po prostu podchodzi. Wie już, że nie wolno jej dotykać i respektuje to. Zupełnie bezradna się czuję.
Kinus poradziła mi podawanie calo-petu, aby przeżyła.
Słyszałam o zwierzętach, które chciały (i popełniły) samobójstwo. Mam na mysli psy i koty. Czy to jest może to?
Liza nie chce być razem z Maurycym, prawdopodobnie z żadnym kotem, chce być sama - wybitnie i nieprawdopodobnie mocno. Psa też unika jak ognia. O zmianie jej miejsca pobytu, nawet tymczasowo, nie mam co marzyć. Nikt nie weźmie kota w takim stanie.

PostNapisane: Śro gru 10, 2003 11:27
przez eve69
Nelly
Sytuacja okropna- bardzo wspolczuje bo wyobrazam sobie jaki to stres
Ale - sproboj Feliwaya, wypsikaj cale mieszkanie, koniecznei MAurycego, moze kici sie bardziej wtedy spodoba. Wyprobuj tez jakies leki homeopatyczne, uspokajajace.
Zastanawiam sie tez, czy to nie jest bledne kolo- kicia przestala jesc na znak protestu, teraz jest tak zmeczona i zestresowana rowniez przez to ze nie je, ze nie moze sie znowu do jedzenia przelamac. Wtedy dobrze byloby poprawic jej kondycje- jakimis konkretnymi kroplowkami- i jesli to mozliwe- karmeniem- na sile. :roll:

PostNapisane: Śro gru 10, 2003 11:34
przez Wojtek
Witaj Nelly!
Fajnie, że znowu jesteś :)
Szkoda, że z takim problemem :(
Hera też wolałaby być sama, ale jednak zaakceptowała Dorinkę. Mam nadzieję, że u Was też się ułoży.

"zawsze się jakoś musi poukładać przecież, prawda? :-)" - poznajesz te słowa? ;)

PostNapisane: Śro gru 10, 2003 11:38
przez Sigrid
Nelly...brakowało tu Ciebie. Zastanawiałam się co słychać u kiciów. Szkoda, że tak fatalnie się ułożyło :cry:
Nie potrafię pomóc, ściskam tylko kciuki za powodzenie rad forumowiczów :ok:

PostNapisane: Śro gru 10, 2003 12:06
przez Nelly
Wojtku, tak, :wink: z tym, że "jakoś" nie zawsze znaczy dobrze, czy po naszej myśli.

Kroplówki, tak - dostawała kroplówki ale wet mówi, że ona MUSI zacząć jeść. Zmiana miejsca pobytu mogłoby pomóc (ale mogłoby i zaszkodzić - tak myślę). Zresztą o tym to tylko mogę pomarzyć.
Co do karmienia na siłę - nie da rady. To pierwszy kot, którego nie umiem karmić na siłę. Nigdy i z żadnym nie było z tym specjalnych problemów, choć troche zjadły. Liza nie je. Wydaje okropne wrzaski, gryzie mnie, wypluwa, i szczerze mówiąc - boję się jej trochę już. Jak tak nagle "wrzaśnie" cała "podskakuję".
Ja nie potrafię przy niej zrobic wszystkiego, tak jak przy "własnym kocie" - własnym, tzn. takim którego znam, znam jego reakcje na różne sprawy, jego charakter - ona cały czas trzymała nas na dystans, nie dała się poznać dobrze, rozszyfrować - teraz jest jeszcze gorzej bo doszedł mój lek przed nią. Feliway, też o tym myślałam - słyszałam, że tego środka już nie sprowadzają nie wiem, czy to prawda ale mój wet tego nie ma. Poza tym, powiem szczerze, że poszło już tyle kasy której nadmiaru nie mam:-) że nie wiem, czy będę tego usilnie szukała.
No cóż, zobaczymy.

PostNapisane: Śro gru 10, 2003 12:08
przez Ylva
Nelly, bardzo mi przykro ze tak jest :(
mocno trzymam kciuki za koteczke i Ciebie w tej trudnej sytuacji :ok:

Re: Liza - strajk głodowy?

PostNapisane: Śro gru 10, 2003 12:15
przez Wojtek
Nelly pisze:Liza nie chce być razem z Maurycym, prawdopodobnie z żadnym kotem, chce być sama - wybitnie i nieprawdopodobnie mocno.

Czy masz w mieszkaniu możliwość trwałego odizolowania kotów od siebie? Odzielne, zamykane pokoje, indywidualne kuwety?

PostNapisane: Śro gru 10, 2003 12:20
przez eve69
sprobuje Ci poszukac Feliwaya, ktos chyba z wawy tez mial dostep :roll:

Co do karmienia- probowalas metody recznikowej? Zawijasz kota w recznik, ciasno tak ze lapki sa "zabandazowane: i wsadzasz sobie pod pache- i dopiero wtedy strzykawka do ryjka ...

PostNapisane: Śro gru 10, 2003 12:21
przez ryśka
Kurcze..
Warto jej podać środek który pobudza apetyt - są takie, tylko o ile wiem nie wszyscy weci je znają i stosują.

PostNapisane: Śro gru 10, 2003 12:21
przez Monika
Kurcze, nie potrafie pomoc. Pozostaje trzymanie kciukow.

PostNapisane: Śro gru 10, 2003 12:39
przez Nelly
Koty i tak praktycznie są oddzielone same się rozdzielają - ponieważ Liza wybiera pomieszczenie w którym jest sama. Maurycy natomiast chodzi na mną - jest tam gdzie ja. Mieszkanie jest dośc duże więc Liza ma do wyboru pomieszczenie. Marcyś tylko nieraz do niej "zajży".
Metodę "ręcznikową" znam, stosowałam już nieraz przy leczeniu uszu np. - tylko, że w jej przypadku nie za bardzo to wychodzi. Sama jej nie jestem w stanie zapakować - za bardzo się broni a ja tak jak już pisałam, boję się jej i nie umiem sobie poradzić a TZ jest w domu wieczorem, bywa, że późnym.

Wiecie co, ja nawet nie proszę o rady - bo co tu można mi poradzić, wiem w sumie co i jak powinnam robić tylko, że z nią to wszystko nie tak wychodzi jak powinno - opisuję, bo muszę o tym mówić. Liza patrzy na mnie tymi swoimi tajemniczymi oczami, patrzy prosto w oczy i coś mi nimi mówi. Ma taki wyraz oczu który ja odbieram jako prośbę. O inny dom? To niech zacznie jeść qrczę, pomyślimy wtedy.

PostNapisane: Śro gru 10, 2003 12:47
przez Wojtek
A może skusi się na jakieś łakocie?
Moje w każdej sytuacji, nawet z pełnym brzuszkiem, chciałyby dostać coś takiego:
http://miau.pl/upload/kitbits.jpg

PostNapisane: Śro gru 10, 2003 13:14
przez Izabela
Witaj Nelly :)
Jak dobrze, ze juz jestes :D
Trzymam kciuki za panne Lize! Jedz kitusiu, jedz!

PostNapisane: Śro gru 10, 2003 13:33
przez ara
Nelly, witaj ponownie. Szkoda ze z problemem.

Nie potrafie ci nic poradzic. Biedni wszyscy jestescie. trzymam kciuki zeby Liza przekonala sie od jedzonka. Powodzenia. :ok:

PostNapisane: Śro gru 10, 2003 14:17
przez Kazia
Próbowalaś dawać Rossovet?
Taka zawiesina różowa z L-Karnityną, witaminami z grupy B i innymi takimi.
Polecam koński, w tubie, prelożyć porcję do strzykawki i wstrzykiwać do pyszczka 0,5- 1 cm dziennie. Kosztuje kolo 65 zl. Ale jest go duuużo...ten dla kotow wychodzi o wiele drożej.
Do pysia surowe mięsko mielone palcem...znienacka kote podejść, przytrzymać za leb i wcisnać kawaleczek...za chwile znowu...zawijanie w recznik denerwuje kota dodatkowo, nigdy mi sie nie udalo zawinąć :) chyba że w wielki porządny koc razem z glową.

Spróbuj zamknąć jeden pokój, pomieszczenie, np. pokój dziecka, i niech kota tam siedzi caly czas, w ogole nie wychodzi, a żadne inne zwierzę nie ma wstępu. Może jak zobaczy że ma swoje własne terytorium, na ktore żaden intruz nie ma wstepu, uspokoi się.

Czy byly robione testy na bialaczke? wątroba, trzystka, nerki...robaki...
Ja bym stawiala na to, że kotce coś jest...zdrowy kot raczej nie zagłodzi sie...tylko co jej jest....