Jest już lepiej, na antybiotyku została już tylko Morga, u której niestety poprawa jest średnia
Ale Ari na razie wygląda ok, nie kaszle, nie rzęzi, ma apetyt
Na morfologię mam z nim przyjechać za jakieś 10 dni, oby w końcu udało mi się na nią dotrzeć ze zdrowym kotem!!
A wczoraj mało brakowało, żebym zeszła przez Ariego na zawał
Niekiedy ogarnia mnie zabawowy nastrój i wtedy bawię się z kotami w aportowanie suchej karmy, bo to jedyna zabawa, w której biorą udział wszystkie koty
Wczoraj zaczęłam im rzucać karmę i liczę koty, no nie ma Ariego, patrzę, leży w swojej budce, no to zaczęłam rzucać w jego okolicy i nic, delikatnie rzuciłam karmą w Ariego i nic, podchodzę, oddycha, ale jakoś tak słabo
, pogłaskałam go - nic, zaczęłam go potrącać i potrząsać
i zero reakcji, no to serce prawie mi stanęło, że to po prostu koniec jest, rzuciłam się do ubierania, żeby natychmiast zabrać go do weterynarza, no i jak już byłam przy wzywaniu taksówki to kotek się w końcu zainteresował zamieszaniem, ziewnął, przeciągnął się i wstał
No po prostu spał
Nie wiem co to było, chyba sen zimowy, bo nigdy wcześniej mu się nic takiego nie zdarzyło, ale stracha miałam przez moment potężnego, no i chyba jeszcze nigdy do tej pory nie ubrałam się w takim tempie
Problem to okazja w przebraniu.