Strona 1 z 2

POMOCY!!! Czy to normalne?

PostNapisane: Sob gru 06, 2003 2:13
przez sabianka
Znowu muszę skorzystać z Waszego doświadczenia. Mam pewien problem z kotką. Dla niewtajemniczonych przypomnę, że Salma jest u mnie od 2 tygodni, jest to dorosły dziki kot przygarnięty z podwórka. Utrapienie moje polega na tym, że nie sypiam nocami ponieważ Salma mi nie pozwala. Kota praktycznie przesypia cały dzień, wstaje tylko żeby zjeść i trochę się pobawić, nocą natomiast się uaktywnia i to dość uporczywie. Całą noc chodzi po mieszkaniu i płacze (to takie pomiaukiwanie, nieustanne), często siedzi na oknie, płacze i namiętnie "merda" ogonem. Co oznacza takie merdanie. Czy takie zachowanie powinnam uznać za normalne? Czy Wasze koty zachowywały się podobnie na początku? Nie bardzo wiem o co chodzi, podejrzewam, że albo kotka jeszcze ogromnie tęskni za wolnością, albo jest zestresowana ciągłymi wizytami u weta, zastrzykami (w dużej ilości) i podawaniem leków. Proszę, poradźcie coś! Od 2 tygodni zasypiam w okolicach godziny 4 lub 5 nad ranem bo wtedy kot się uspokaja i idzie spać. Czy to może być jakaś delikatna rujka? Nie mam jeszcze wprawy, nie wiem co ona chce mi powiedzieć, może ktoś z Was ma jakieś pomysły?

PostNapisane: Sob gru 06, 2003 3:25
przez Kasia D.
Kotka zdecydowanie tęskni, byc może widzi za oknem inne koty ( moje tak zawodza gdy jakiegos zobacza)
Trzeba ja zmęczyc wieczorem porządną zabawą ( piłeczka, myszka, etc) , nakarmic i pomiziac.
I iść spac.
Rujki nie wykluczam ale prawdopodobieństwo jest 10-15%.
Jesli bedzie nadal koncertowac- trudno. Trzeba wziąc ja sposobem: na noc odrobine czegos uspokajajacego. I dla koty i dla siebie.
Może byc melisa.

PostNapisane: Sob gru 06, 2003 3:34
przez Estraven
Myślę podobnie, jak Kasia, i podobne środki zaradcze bym sugerował. Poruszanie ogonem jest zapewne wyrazem stresu.

U dorosłych, kilkuletnich dziczków, które trafiają do domu, jest to zachowanie nawet często spotykane - ale nie ma się co dziwić. To olbrzymia zmiana środowiska, sposobu życia i tak dalej, która nawet jeśli jest mile witana przez zwierzaka, wymaga czasu na adaptację. Na forum miała takie (a nawet drastyczniejsze) przygody Myszka, w łagodnej formie przechodziłem to z Felinią, która jednak przestała kombinować odkrywszy po paru dniach balkon - widać tę formę bezszybowego kontaktu ze światem zewnętrznym uznała za wystarczającą.

PostNapisane: Sob gru 06, 2003 3:37
przez Inka
Misiaczek jeszcze na dodatek biegal non stop od okna do drzwi, i z powrotem, i nie mogl przez dlugi czas odnalezc sie, po tulaczkach, a pozniej miesiacu spedzonym w schronisku, w pomieszczeniu 1kvm.
To minie :D

PostNapisane: Sob gru 06, 2003 10:24
przez Hana
Kto mnie dziś obudził po piątej rano uporczywym miaukaniem na parapecie okiennym? Czy to pogoda (zacinający deszcz i wiatr) tak pobudziły Kitkę, czy po prostu wczoraj wyspała się na zapas...

PostNapisane: Sob gru 06, 2003 10:30
przez zuza
Pocieszyc moge jedynie tak, ze Bialas po kilku tygodniach zaczela spac ze mna rowno. Koniec mialkow, koniec ganiania, teraz o 11 pakuje sie na lozko i zagania mnie do polozenia sie ;-)

PostNapisane: Sob gru 06, 2003 23:51
przez sabianka
Balkon pewnie byłby jakimś rozwiązaniem, sęk w tym, że nie mam balkonu :( , mieszkam w bloku, w którym chyba zapomniano o balkonach bo mamy tylko drzwi balkonowe a za nim nic (pora namiastką poręczy i ramą ze sznurkami na pranie). Na dodatek mieszkam na parterze a okna w takie zimno i tak nie otworzę, na dodatek ze strachu przed jej ewentualną ucieczką. Jeśli jej zachowanie w najbliższym czasie nie ulegnie zmianie będę musiała spróbować z uspokajaczami. Bawienie się natomiast niewiele daje, bo ona bawi się tylko wtedy kiedy sama tego chce, na siłę bawienie nie wchodzi w grę bo wygląda to tak, że co chwilę ściągam ją z okna, wywijam przed nią myszkami, piłeczkami i innymi posiadanymi zabawkami a ona i tak po minucie znowu zmyka na okno i miauczy, a ja znowu ją zabieram znowu macham myszkami po czym ani się obejrzę a kot znowu na oknie, to jest błędne koło. Mam nadzieję, że jednak jej to minie z czasem bo jeśli nie to będziemy obie żyły na środkach uspokajających. Wierzę jednak, że z czasem wszystko się unormuje. Dziękuję za spostrzeżenia.

PostNapisane: Nie gru 07, 2003 0:00
przez Bartek
musi tęsknić za wolnością. U mnie jak Milva była sama to szła spać ze mną, ale odkąd jest Keksio to od 2 do 5 latają az się kurzy. a machanie ogonem jest wyrazem "wewnętrznego konfliktu" (cytat z książki "dlaczego kot mruczy" :twisted: ), i znowu: odkąd jest keksio to Milva cały czas macha tym swym długim ogonem.. ach te koty...

PostNapisane: Nie gru 07, 2003 0:27
przez PumaIM
Kot jako taki jest nocnym drapieżnikiem, pozostawiony sam sobie najaktywniejszy jest właśnie po zmroku. My je przestawiamy na odwrotny tryb życia, bo sami przeważnie musimy się dostosować do reszty społeczeństwa (nawet jeśli jesteśmy typowymi "sowami"). Pomału wam się to uda, najgorszy jest okres przejściowy. :roll:
Rzeczywiście, trzeba kicię w ciągu dnia tarmosić, zabawiać, nie dać jej spać, zaciekawiać czymś, żeby przed wieczorem na tyle się zmęczyła, żeby pójść spać. Teraz wysiaduje na oknie i kręci ogonem, bo przedtem o tej porze właśnie budziła się i wyruszała na obchód swojego terenu, chce wyjść i zająć się swoimi kocimi sprawami, a tu jakieś utrudnienia. :wink:

PostNapisane: Nie gru 07, 2003 15:45
przez sabianka
Ostatniej nocy poszła spać ok. 5:30, ja też dopiero wtedy zasnęłam. Tym razem jednak aż tak dużo nie miauczała tzn. były długie chwile przerwy nawet półgodzinne, w tych przerwach sobie zasypiałam ale znowu budziło mnie donośne miauuuuuuuuuuuuuuu!!!!! :( . Sama jestem typem sowy, ale chyba nawet ludzie tego typu nie chodzą spać o 5:30 :!: . Cóż trzeba będzie to chyba przetrzymać. Mam nadzieję, że to tylko okres przejściowy.

PostNapisane: Nie gru 07, 2003 15:52
przez Inka
Chodza :oops: :lol:
Widzisz, juz jest lepiej, nawet sie zdrzemnelas pol godzinki :wink:
Kota sie przyzwyczai, nie trac nadziei. Teraz bierze Cie na wytrzymalosc, ale w koncu odechce jej sie wysiadywania na oknie, i poszuka sobie cieplego miejsca na wylegiwanie, np. twoja glowe na poduszce :lol:
I wtedy bedziesz spac w kociej czapce, z ogonem machajacym w okolicach nosa :lol:

PostNapisane: Nie gru 07, 2003 15:54
przez eve69
Sabianko, na pewno przejsciowy. poza tym uspokajacze zalecane przez zuze, lub jakas homeopatia na ewno nie zaszkodzi a pomoze Wam zniesc trudne chwile.

Nota bene,ja zdecydowanie wole polozyc sie o 5 rano niz wstac o tej porze :wink:

PostNapisane: Pon gru 08, 2003 0:27
przez PumaIM
sabianka pisze: Sama jestem typem sowy, ale chyba nawet ludzie tego typu nie chodzą spać o 5:30 :!:

W stanie naturalnym, to znaczy jeśli pośpią trochę np. po południu i nie muszą następnego dnia wstać o 6:15, to chodzą z upodobaniem. :wink: I zgadzam się z opinią Eve69 - wstawanie o takiej godzinie jest nad wyraz przykre :twisted:

PostNapisane: Pon gru 08, 2003 0:38
przez Satoru
Nutka na początku niezle dawala mi w kosc. Kladlam sie o 21 bo kot usnal, gdy halasowal ok 1, 2 w nocy (mam duzo drobiazgow w pokoju) budzilam sie i czekalam az usnie. Wreszcie wywalilam ją za drzwi i tak robilam, gdy szalala. Od tej pory nawet jak nie spi, zachowuje sie cichutko, byle zostac w pokoju:d

PostNapisane: Pon gru 08, 2003 2:32
przez sabianka
Satoru pisze:Nutka na początku niezle dawala mi w kosc. Kladlam sie o 21 bo kot usnal, gdy halasowal ok 1, 2 w nocy (mam duzo drobiazgow w pokoju) budzilam sie i czekalam az usnie. Wreszcie wywalilam ją za drzwi i tak robilam, gdy szalala. Od tej pory nawet jak nie spi, zachowuje sie cichutko, byle zostac w pokoju:d



Ja niestety nie mogę wywalić jej z pokoju bo za pokojem jest pies, a one jeszcze się na tyle nie przyzwyczaiły do siebie (choć w tej kwestii są juz pewne postępy, ale chyba wielkiej miłości to z tego nigdy nie będzie; pies jednak pogodził się prawdopodobnie z myślą, że kot z nami mieszka tylko jeszcze chce jej pokazać kto jest najważniejszy). Mogłabym ją ewentualnie zamknąć w łazience ale się boję bo tam nie tylko dużo przedmiotów do zrzucenia ale też detergenty i wiele dziur do których kot bez problemu się wciśnie a ostatnio zrozumiałam "naocznie", że kot zmieści się wszędzie. Teraz śpi od prawie godziny, ja jeszcze siedzę bo ostro odespałam po południu i jestem teraz rozkręcona, zaraz się kładę bo muszę wstać około 8:00. Tylko gdzie ja kurde mam spać? Łóżko nie rozłożone a na nim kot śpi twardo, jak ją zdejmę to pewnie znowu się rozmiauczy. Rozważam już możliwość spania na podłodze. Spróbuję ją jakoś przenieść ale nie wiem czy to się źle nie skończy.