Strona 1 z 11

Potrącony kotek zostaje w DT na stałe. Szejk dziękuje!!!

PostNapisane: Nie maja 09, 2010 20:42
przez Tusinka
Mam w domu potrąconego kota. Wracałam ze szkoły, zadzwoniła do mnie zapłakana siostra że leży na drodze kot. Pojechałam prosto w to miejsce. Siostra zdjęła kota ze środka ulicy. Dzwoniłyśmy po wszystkich lecznicach w okolicy - zamknięte. Ale jedna Pani wet powiedziała że nas przyjmie. Szybko pojechałyśmy z kotem. nie wiadomo co mu jest- dostał leki przeciwobrzękowe, antybiotyk, przeciwwstrząsowe, przeciwbólowe i został nawodniony- kręgosłup raczej cały, wstał na chwilę, troszkę krwi w pyszczku - raczej przygryziony język, nie wiadomo co w środku- brak sprzętu w lecznicy żeby to sprawdzić. Jak go wiozłyśmy to strasznie szybko oddychał z otwartym pyszczkiem. Teraz trochę się uspokoił. Zamknęłam go w piwnicy, położyłam na kocyku, postawiłam z boku wodę i kuwetę.

Szukam jakiejś pomocy, nie mogę go zostawić bo nie mam warunków (tzn cały dzień pracuję i nie mam nawet kiedy z nim podjechać do lecznicy)

Proszę pomóżcie.

Re: Potrącony kot, pomocy!!! Mszczonów (40km od Warszawy)

PostNapisane: Nie maja 09, 2010 20:52
przez Anna Rylska
:!:

Re: Potrącony kot, pomocy!!! Mszczonów (40km od Warszawy)

PostNapisane: Nie maja 09, 2010 21:03
przez gagucia
hop!!!

Re: Potrącony kot, pomocy!!! Mszczonów (40km od Warszawy)

PostNapisane: Nie maja 09, 2010 21:11
przez Tusinka
Jeśli kotek przeżyje (a mam taką nadzieję) mogę wspomóc finansowo koszty leczenia (wet powiedziała że może coś być z tylną łapką bo wyciąga ją do przodu), o i mam nadzieję że w środku nie ma nic poważnie uszkodzonego. Napewno trzeba to sprawdzić w jakiejś klinice gdzie mają odpowiedni sprzęt......

Co mam jeszcze robić, jak mu pomóc?

Ludzie to ....., kot podnosił główkę, leżał na środku drogi i nikt nie zareagował....... :cry:

Re: Potrącony kot, pomocy!!! Mszczonów (40km od Warszawy)

PostNapisane: Nie maja 09, 2010 21:12
przez mercy
trzymaj sie koteczku!!!!

Re: Potrącony kot, pomocy!!! Mszczonów (40km od Warszawy)

PostNapisane: Nie maja 09, 2010 21:19
przez Tusinka
wychodzę zaraz z netu, jeśli ktoś będzie miał jakiś pomysł proszę napiszcie smsa (509750806), bo moja dzidzia śpi i bardzo nie mogę rozmawiać.

Z góry dziękuję za jakąkolwiek pomoc
Natalia

Re: Potrącony kot, pomocy!!! Mszczonów (40km od Warszawy)

PostNapisane: Nie maja 09, 2010 21:21
przez ana
Tusinko, zabierz go do domu.
W piwnicy raczej nie ma szans. Prawdopodobnie zaraz gdzieś przepełznie. W domu wystarczy małe, zamknięte pomieszczenie, np. łazienka...

Re: Potrącony kot, pomocy!!! Mszczonów (40km od Warszawy)

PostNapisane: Nie maja 09, 2010 21:25
przez Anna Rylska
podrzuce :!:

Re: Potrącony kot, pomocy!!! Mszczonów (40km od Warszawy)

PostNapisane: Nie maja 09, 2010 21:33
przez Tusinka
Nie wyjdzie z piwnicy (ja mieszkam w domu) w piwnicy jest ciepło tak jak w domu i nie ma wyjścia a łazienka jest niewiele mniejsza od piwnicy, poza tym do domu odpada - moje dziecko ma alergię niestety.

Re: Potrącony kot, pomocy!!! Mszczonów (40km od Warszawy)

PostNapisane: Nie maja 09, 2010 21:44
przez ana
Ok, sądziłam, że to piwnica blokowa.
Ale jeśli będziesz mogła, zajrzyj do niego, bo może wymagać wysadzenia do kuwetki.
Jeśli tak się złoży, że kot zostanie pod Twoją opieką, dobrze by było gdybyś dokarmiała go papką z gotowanego kurczaka i np. gerberkami Twojego dziecka. Byle nie mlekiem!

Niestety, nie mam jak Ci pomóc "na żywo", bo mieszkam w innym mieście...

Re: Potrącony kot, pomocy!!! Mszczonów (40km od Warszawy)

PostNapisane: Nie maja 09, 2010 21:48
przez Tusinka
No właśnie tu jest problem, ja nie umiem wysadzać kota...... jedzonko mam mu dać dopiero jutro.... i koniecznie jutro powinien trafić do lecznicy gdzie go odpowiednio zbadają.....moja mama ma do niego zajrzeć jak uśpi synka mojej siostry......

Re: Potrącony kot, pomocy!!! Mszczonów (40km od Warszawy)

PostNapisane: Nie maja 09, 2010 21:53
przez Tusinka
Jutro rano idę do pracy, a moja mama zostaje z 2 małych niedobrych dzieciaków, nawet nie ma kto się nim zająć.....nie wiem co robić....

Re: Potrącony kot, pomocy!!! Mszczonów (40km od Warszawy)

PostNapisane: Nie maja 09, 2010 22:00
przez ana
A masz w domu ligninę, chłonne szmatki, pieluszki tetrowe, a najlepiej podkłady "Seni"?
Można na nich zwierzaka ułożyć. Jeśli się zsiusia, to mocz po prostu wsiąknie w podłoże. Zresztą chyba faktycznie lepiej go teraz za bardzo nie ruszać i nie wstawiać do kuwety... :(

Jutro rano idę do pracy, a moja mama zostaje z 2 małych niedobrych dzieciaków, nawet nie ma kto się nim zająć.....nie wiem co robić....

Kurcze, może skontaktuj się z jakąś warszawską fundacją, np.
http://www.koteria.org.pl/index.htm

Re: Potrącony kot, pomocy!!! Mszczonów (40km od Warszawy)

PostNapisane: Nie maja 09, 2010 22:09
przez Jana
Koteria to nie lecznica, nie ma szpitala, nie ma sprzętu (np. rtg), nie ma warunków do leczenia. To ośrodek "kastracyjny", przepełniony zresztą.

Mam talon do lecznicy na Woli, na leczenie kota bezdomnego. Mogę jutro tam zadzwonić i dowiedzieć się czy jest miejsce, jeśli tak - służę talonem. Niestety nie mam jak kota zabrać ani nic w tym guście (nie mam samochodu). A lecznica, do której mam talon, nie jest najlepsza, ale lepsze to niż nic.

Re: Potrącony kot, pomocy!!! Mszczonów (40km od Warszawy)

PostNapisane: Nie maja 09, 2010 22:12
przez ana
Przepraszam, nie wiedziałam :( .
Czy ktoś mógłby polecić jakąś lecznicę, w której by jutro dobrze przebadano tego kotka?