Strona 1 z 2

bezdusznośc weterynarzy

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 17:58
przez pini1
dzisiaj niestety smutna Barbórka :(
spotkałam na sowjje drodze kota, którego musiałam uspić
zacząwszy rzecz od początku
jade autem ulica Gliwicką w Katowicach, przystanełam koło kiosku kupic gazete i widze młoda kobiete siedzącą na przystanku tramwajowym
z kotem zawinietym w zasłonę albo inną brudną szmatę
podeszłam do niej i pytam okaząło się ze kota ktoś jej wrzucił do kamienicy gdzie mieszka i kot ma zmiażdżone 2 tylnie łapy
odkryła szmate a tam tylnie nogi cąłkowicie zmaiżdżone z wygladającymi koścmi i pazurami
pytam co sie stało a ona że wraca od lekarza WETERYNARII dr Muchy
i ona powiedział ze nic sie nie da zrobić a jak usłyszała że ta kobieta nie ma pieniędzy to zadzwoniła do schroniska żeby przyjechali po tego kota :( i ona nie wie co ma robić, więc wpakowałm ja do auta i jedziemy do lecznicy do Dr Czogałły
niestety kota sie uratowac nie dało, miał zmiadżone nogi i narządy wewnętrzne został uspiony. :(
Pani Dr nie potrafiła zrozumiec jak inny wet mógł wypuścic ta kobietę z tym kotem !!!!
szkoda mu było na zastrzyk usypiający !!!
jest to koszmar ja jestem zszokowana
Pini Asia

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 18:01
przez Estraven
:cry:

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 18:03
przez lidiya
biedny kotek :cry:

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 18:08
przez ktosia
:( :cry: :cry:

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 18:09
przez Axel
:( :cry:

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 18:10
przez Monika
:cry: :cry: :strach: a to do pierwszego weta :evil: jak tak wogole mozna postapic :x

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 18:11
przez Satoru
Mialam kiedyś podobną historię, byłam dużo młodsza, czekałam na tatę przed sklepem i na ulicy leżał kot, samochody go omijały. Tata wyszedł mówie mu co sie stalo, ze potrącony, zaczęłąm pochlipywac. w pewnym momencie kot chcial 'podejsc' do krawęznika, co uczynił na przednich łapkach, tylnie ciągnąc za sobą bezwładnie, jak szmatę. Zaczęłam histeryzować, tym bardziej, że dozorczyni przyszła po kota z taką wielką metalową łopatą do śmieci, jakby już był jakimś nędznym odpadem. Ja rycząc poszłam do domu, tata zawiózł kotka do pana doktora, gdzie poza jednym już nic nie dało sie zrobić, kot miał wszystko w środku zmiażdzone, nie miał czucia i za dzien, dwa by zdechł, o ile nie rozjechałby go samochód bądz okrutnie nie dobił któryś z dzieciaków. Ten widok zapamiętam do końća życia.

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 18:13
przez pini1
a ta Pni Dr Mucha to jest jeszcze organizatorem sterylizacji cześciowo płatych i pracuje z TOZ em :(

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 18:17
przez eve69
pini
zglos to do oddzialu TOZu, to jest nie do przyjecia.

tonestety nie jest odosobniony przypadek bezdusznego lekarza

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 18:21
przez Katy
:cry: :cry: :cry:

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 18:34
przez ipsi
:cry:

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 18:35
przez ryśka
Biedny kot :cry:

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 18:36
przez Axel
Satoru pisze:Mialam kiedyś podobną historię, byłam dużo młodsza, czekałam na tatę przed sklepem i na ulicy leżał kot, samochody go omijały. Tata wyszedł mówie mu co sie stalo, ze potrącony, zaczęłąm pochlipywac. w pewnym momencie kot chcial 'podejsc' do krawęznika, co uczynił na przednich łapkach, tylnie ciągnąc za sobą bezwładnie, jak szmatę. Zaczęłam histeryzować, tym bardziej, że dozorczyni przyszła po kota z taką wielką metalową łopatą do śmieci, jakby już był jakimś nędznym odpadem. Ja rycząc poszłam do domu, tata zawiózł kotka do pana doktora, gdzie poza jednym już nic nie dało sie zrobić, kot miał wszystko w środku zmiażdzone, nie miał czucia i za dzien, dwa by zdechł, o ile nie rozjechałby go samochód bądz okrutnie nie dobił któryś z dzieciaków. Ten widok zapamiętam do końća życia.


:placz: :( :cry:

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 18:42
przez vivien
:cry: :evil: :cry:
O ile wiem można taka sprawę zgłosić do weta sprawującego nadzór nad wetami w mieście, gminie czy powiecie (u mnie to jest powiatowy lekarz weterynarii) są takie weterynaryjne izby lekarskie i tam tez mozna sie z taka sprawą zgłosic (zdaje się, że one są wojewódzkie).

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 18:47
przez eve69
vivien
nigdy jeszcze nikt nie wygral z wetem w izbie weterynaryjnej