Strona 1 z 1

Bazylia po sterylce :)

PostNapisane: Śro gru 03, 2003 20:37
przez Kaska
Chciałam radośnie ( tfu,tfu odpukac na wszelki wypadek) donieśc, ze Bazylia po sterylce czuje się dobrze :D
Zaszyłam ją w ubranko jak jeszce była otępiała, tearaz poleguje na podgrzewanej podłodze, widać,ze smutna, ale na dźwięk otwieranych drzwi od lodówki wyraźnie reaguje :wink: więc wszystko na najlepszej drodze :D A( oczywiscie jeszcze nie je, ale odruchy ma prawidłowe)



I przekazuję pozdrowienia od Alanty( nie będzie jej przez jakiś czas- net w pracy odcięty), Psotka przez nas zawieziona ma sie dobrze, kocha córkę, dorosłych lekko ignoruje :D Dalej się na żarcie rzuca, ale jest grzeczna i kochana :D

PostNapisane: Śro gru 03, 2003 21:06
przez Sigrid
Mizianki dla ślicznej Bazylii :D

PostNapisane: Śro gru 03, 2003 21:42
przez moni_citroni
Niech sie szybko i ladnie goi :)

PostNapisane: Śro gru 03, 2003 21:47
przez Kasia D.
Dużo zdrówka da rekonwalescentki! :D

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 10:40
przez Malgorzata
Glaski dla dzielnej Bazylii :lol:

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 10:41
przez Monika
Mizianki dla Bazylii :D

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 13:14
przez Padme
Mizianki! I duuużo zdrówka!

A bez kubraczka się nie da? Szybciej się goi...

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 17:55
przez Kaska
Padme pisze:Mizianki! I duuużo zdrówka!

A bez kubraczka się nie da? Szybciej się goi...


Wolę nie ryzykować, że sobie szwy rozgryzie.
To już nasza czwarta kocia sterylka, kłopoty były tylko przy Bagheerze, która uwolniwszy się niczynm Houdini z więzów rozbabrała ranę dokumentnie; konieczna była następna operacja :( .
Wolę, zeby się troszkę dłuzej a spokojniej goiło. Nie ma nas całymi dniami w domu, a kubraczek też jej trochę ruchy ogranicza, więc jest szansa,ze przed niepotrzebnymi akrobacjami ją uchroni,.
Jest już w bardzo dobrej formie, mruczy, nadstawia się do miziania, kuwetka w uzyciu :D

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 18:00
przez Padme
Pytałam tylko dlatego, że mojej nie miałam odwagi kubraczka założyć... :strach:. Ale się nie rozlizała, więc może i lepiej.. :lol:

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 18:18
przez Kaska
Ja się na rozgryzaną i babrająca ranę napatrzyłam i naopatrywałam u psa teściów - prawie owczarka niemieckiego ; ze wszystkiego się uwałniała, lub rozgryzała.
Rana sie zagoiła do końca po ok. 2 miesiącach - sajgon.
Przy Bagheerze też były problemy, ale juz opracowane; kubraczek robię z miękkiego bawełnianego podkoszulka ; przymiarka i zszywanie na kocie, najlepiej jak jescze troche otumaniony.
U veta na przeglądzie rozcinam tylko nitki w tylnej części ubranka i zszywam potem na nowo.
Bagheera przez swój upór łaziła w nim 2 tygodnie, musiałam ja karmić antybiotykiem, no i nienawidziła mnie chyba wtedy. Tylko, ze panienka juz drugiego dnia chciała skakać po wysokościach.
Mietka tresciowej też się z kubraczka uwolniła, ale na całe szczęście, ani nie skakała, ani nie interesowała się raną. ( więc pewnie taki typ jak Twoja :D )
Bazylka na całe szczęście nie jest kotem wysokogórskim, więc odpukać, wszystko zmierza ku dobremu :D

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 19:32
przez ani
Głaski dla rekonwalescentki :D

Kaftaniki popieram - moja Kissa z tych, co szwowi nie przepuści :evil: :wink: uwalniana z kaftanika na moment natychmiast zabierała się za gryzienie brzucha :evil:

PostNapisane: Czw gru 04, 2003 20:18
przez amidala
kciuki za powrót do formy!

moje puchate tez w kolejce :roll: