Strona 3 z 16

PostNapisane: Pon cze 27, 2005 13:57
przez kropka75
Sorki za dubel, ale nie mam opcji "zmień" i nie mogę wykasować. :oops:

PostNapisane: Pon cze 27, 2005 14:04
przez kasik30
kropka75 pisze:Nic dobrego z tego nie wynika, jak się okazuje. Ludzie byli zdrowsi gdy zjadali truskawki z piaskiem prosto z własnego ogródka, a jabłko prosto z drzewa, niż teraz, gdy wszystko "trzeba" pięknie umyć, a najlepiej jeszcze wygotować. :)

:ryk: Kropka, sorry, ale wyobraziłam sobie wygotowywanie jabłka :ryk:

PostNapisane: Pon cze 27, 2005 17:01
przez kropka75
A co, kompocik od razu. :) Zdrowo i sterylnie. :lol:

PostNapisane: Pon cze 27, 2005 22:10
przez Kulfon
Kropka, to mialas tak jak moj TZ kiedy bylas mala :). Tylko ze ten to co tydzien prawie byl w szpitalu bo cos sobie zawsze albo lamal, albo naciagal, albo kaleczyl i tak w kolko. A ja...wychuchana, zadbana, z kokarda na glowie i w czystych, wyprasowanych ubrankach. No i kto jest mimo to zdrowszy? Moj TZ :lol: .
I wiem ze beda taka sama mama jak moja Mama, juz to widze po tym jak chucham i dmucham na zwierzaki. I to mi sie wlasnie we mnie nie do konca podoba, bo mi sie to w dziecinstwie tez nie do konca podobalo - bycie grzeczna dziewczynka, czysta, pachnaca i z plakietka wzorowego ucznia przypieta do szkolnego ubranka, jak ja to wytrzymalam :roll:

PostNapisane: Wto cze 28, 2005 9:46
przez Chilli
kasik30 pisze: :ryk: Kropka, sorry, ale wyobraziłam sobie wygotowywanie jabłka :ryk:

kompot

PostNapisane: Wto cze 28, 2005 10:27
przez kasik30
Chilli pisze:
kasik30 pisze: :ryk: Kropka, sorry, ale wyobraziłam sobie wygotowywanie jabłka :ryk:

kompot


Chilli, ja sobie wyobraziłam wygotowywanie jabłka w całości, nie jako kompot :D Żeby było sterylnie, tak jak się wygotowywało pieluchy kiedyś :D
Już nie zaśmiecam, rozśmieszyło mnie to w każdym razie :lol:

PostNapisane: Wto cze 28, 2005 10:36
przez Jowita
Przepraszam za off topic, ale weszłam na forum, do którwego podany był link w jednym z postów i znalazłam tam wypowiedź o obrzezanym kocie... :ryk:

PostNapisane: Wto cze 28, 2005 11:04
przez Fredziolina
Lea gratuluje bobaska :D :D :D i wspaniałęj kici! :D

W naszym domu koty pojawiły się zupełnie nie dawno, bo dwa lata temu. Wówczas moja córcia miała 12 lat. Dzieciństwo spędziła bez zwierzątka, ale często bawiła się z kotkami na działce. Jak do tej pory alergia nie dała się we znaki. Córcia to okaz zdrowia i to chyba zawdzięczamy natrualnegmu karmieniu do 2- go roku życia. Ssaweczka była z niej bardzo uparta i trudno było zakończyć ciumkanie. Myślę, że warto jak najdłużej pociechę karmić naturalnie, bo to wspaniale procentuje na przyszłość. Dopiero teraz wiem,że obecność zwierzaczka wspaniale wpływa na rozwój dziecka i gdyby czas się cofnął to znacznie wcześniej w naszym domu pojawił się koteczek,a moze i piesio. Obecnie mamy pięć wspaniałych kocurków, a piesek jest w planach, w przyszłości.
Pozdrawiam serdecznie i zdrówka dla wszystkich forumowych maluszków i ich rodzin oraz futerek.

PostNapisane: Wto cze 28, 2005 11:21
przez Beliowen
kasik30 pisze:
Chilli pisze:
kasik30 pisze: :ryk: Kropka, sorry, ale wyobraziłam sobie wygotowywanie jabłka :ryk:

kompot


Chilli, ja sobie wyobraziłam wygotowywanie jabłka w całości, nie jako kompot :D Żeby było sterylnie, tak jak się wygotowywało pieluchy kiedyś :D
Już nie zaśmiecam, rozśmieszyło mnie to w każdym razie :lol:


Jablka dla niemowlat w sloiczkach sa moze nie gotowane, ale prazone :)
Nie tyle chodzi tu o sterylnosc, ile o to, ze w takie postaci sa lzej strawne dla niemowlecia, przynajmniej na poczatku.

Co do sterylnosci, przesada nie jest dobra w zadna strone, fakt.
Ostatnio w jednym z centrow handlowych korzystalam z toalety.
W tym samym czasie korzystala rowniez pani z jednej z tamtejczych jadlodajni.
Nie umyla rak po skorzystaniu :?
Dlatego moje dzieci i my, choc zakoceni i regularnie bawiacy sie w piaskownicy, staramy sie mozliwie najrzadziej jadac poza domem.

Troche moze OT, ale... ;)

PostNapisane: Wto cze 28, 2005 11:30
przez evanka
wychowałam się ze zwierzętami

moje dzieci tez

wszyscy zyjemy

całkiem zdrowo zresztą :twisted:

PostNapisane: Wto cze 28, 2005 12:55
przez czitka
A ja powiem tak: mój syn, koń już duży i zdrowy, był pilnowany i wychowany przez orgomnego, dorosłego kocura, który tylko od momentu pojawienia się dziecka nie opuszczał go przez większą część dnia i nocy.
Maciek (kot), który ważył około 8 kilo, układał się w nóżkach dziecka, które spało w wózku w ogrodzie. Gdy tylko syn zakwilił, kot pędził na piętro willi, aby dać nam znać, że pieluszki mokre! Gorzej było ze spacerami, bo kocisko też chciało w nich uczestniczyć, i wymykaliśmy się z wózkiem na ulicę pod jego nieuwagę. A ile było radości przy
raczkowaniu! :lol: A potem jak kot z kamienną twarzą chował łapą pod siebie zbawki i udawał, że zniknęły!
Było wspaniale! :lol:
Myślę, że zoonozy, czyli choroby odzwierzęce, to kropla w morzu tego, co grozi nam ze strony innych ludzi i nie należy popadać w skrajności. Kot, pies, ptaszek- jest dla nas identycznym zagrożeniem jak mąż, żona, dziecko, obcy człowiek.
Jest jeszcze plus dodatkowy- tak zwanej odporności krzyżowej. Dzieci, które będą się wychowywały ze zwierzętami, nie zachoruja na większość chorób przenoszonych przez ludzi, będą miały większą odporność.
Więc jeżeli słyszymy, że ma się urodzić, albo urodziło dzieciatko i w związku z tym kot won!- to wszyscy won! Bo nie jest żadnym wyjatkowym, większym od innego człowieka immunologicznym zagrożeniem. A wszystkiego wysłuchałam od Doroty Sumińskiej.
I tym optymistycznym akcentem życzę wszystkiego najlepszego!

PostNapisane: Śro cze 29, 2005 14:50
przez Annia
U mnie co prawda koty dwa (tylko) ale za dwa miesiące wreszcie zamieszkamy razem z moim TŻ i kotów będzie 4. Jestem teraz w 3 miesiącu ciąży i na szczęście nie było mowy o wyprowadzce kociatych. Wyprowadziła się tylko kuweta (stała u mnie w pokoju - stoi w kuchni). Moja Luna uwielbia wylegiwać się przytulona bo mojego brzusia - mruczy wtedy najbardziej intensywnie :D - jakby już mówiła do Maleństwa. Inka jeszcze nie wchodzi na kolana ale myślę, że już niedługo... Koty mojego są okropnymi przytulakami - tylko, że są to typowe koty wychodzące więc "środkiem ostrożności" jest mysie rąk po mizianiu.
Aha - toxo przechodziłam zanim jeszcze pomyślałam o kocie w domu...

PostNapisane: Śro cze 29, 2005 21:38
przez Kaja
a moje dziewczynki przytulają się do mojego brzucha :D

to już 8 miesiąc, więc i "piłeczka" jest już znacznych rozmiarów ale nie rezygnują - dziś leżałam na boku i Łateńka wdrapała się na mój bok i ułożyła tak że doopkę miała na moim łokciu a łebek na brzuchu, wyglądało to cudnie, zwłaszcza że zaraz udawała że śpi. Niestety musiałam ją zgonić bo to już jest kluseczka a nie chudzinka i czuję jak na mnie leży (więc i "Dzidek" też).

Kitunia za to rano odprowadza mnie do łazienki miałkoląc przez całą drogę a potem wskakuje mi na kolana (jak siedzę na kibelku) :oops: , przytula się do brzuszka z przednimi łapkami na brzuchu i mrrrruczy. Ponieważ jest bardzo niezależną kicią to są to wyjątkowe chwile, tylko dla mnie i tylko wtedy. 8)

A w ogóle to moje dziewczyny (razem ze mną :wink: ) będą (prawdopodobnie) w najbliższą sobotę o 16 w TVN w programie "Jak pies z kotem", gdyż będzie poruszany temat toksoplazmozy.

PostNapisane: Pon lis 07, 2005 11:53
przez martasi
Witam. Mialam juz kota, ale wtedy bylam w ciazy (kot byl wychodzacy i niestety nie wiem zupelnie dlaczego wlazl na transformator wysokiego napiecia :cry: ).

Poniewaz nadal chcemy miec kota to zastanawiam sie:
Czy polaczenie 9-10 tygodniowy kociak i 21 miesieczne dziecko (dziewczynka) to bardzo poroniony pomysl :?:

Bede wdzieczna za Wasze opinie.

PostNapisane: Pon lis 07, 2005 11:58
przez Beliowen
martasi pisze:Witam. Mialam juz kota, ale wtedy bylam w ciazy (kot byl wychodzacy i niestety nie wiem zupelnie dlaczego wlazl na transformator wysokiego napiecia :cry: ).

Poniewaz nadal chcemy miec kota to zastanawiam sie:
Czy polaczenie 9-10 tygodniowy kociak i 21 miesieczne dziecko (dziewczynka) to bardzo poroniony pomysl :?:

Bede wdzieczna za Wasze opinie.

9-10 tygodniowy kociak i tak male dziecko to nie jest najlepszy pomysl.
Ale starszy kotek - kilkumiesieczny - spokojnie da sobie rade ;)

Co do transformatora - od 10 dni na ulicach Paryza sa zamieszki, poniewaz paru zlodziejaszkow schowalo sie przed policja w komorce transformatora i dwoch przyplacilo to zyciem.
Kotu nie dziwie sie tym bardziej :(
Rozumiem, ze kolejny kot nie bedzie wychodzil?