Trochę zaniedbałam sprawę kastracji, ale to ze strachu. Jest umówiony na jutro - i nie wiem co z tym zrobić, dostał dziwnych ataków i jeszcze kastracja, no ale może mu to pomoże. Jest poddenerwowany... Znaczy teren, zaleca się do mnie, nie powstrzymuje się od pewnego czasu. Myślałam, że jutro w końcu mu ulży, ale tu nagle jakieś ataki ma... Jak zwykle pod górkę...
Zawsze był kotem nerwowym, łatwo go było zdenerwować, przez co stawał się nie raz agresuwny. Boja się go goście, i mój tata - niepotrzebnie go drażnią. Dla mnie zawsze był łagodny. Warczy jak pies ze zdenerwowania, zdarzyło mu się czasem "chrumkać" jak świnia. Ale poza tym kot anioł.
Co robić?




