Straszna rozmnażalnia w Gdyni czy można cos zrobić?

Wczoraj rozmawiałam z babcią koleżanki i przez przypadek napomknęła o pewnej sąsiadce..
Poprosiłam o rozwinięcie wątku i w miare jak opowiadała, ręce mi zaczeły opadać coraz niżej..
Mianowicie od wielu lat sąsiadka na początku domków szeregowych nie kontroluje rozmnażania swoich psów i kotów. Dom i ogródek to podobno jeden wielki syf. Zaraz obok za sciana mieszka córka,która moze bardziej ogarnieta ale równie jak reszta sasiadów bezsilna.
Podobno koty mozna wrecz znajdowac co rusz w krzakach rozjechane, potracone , zagryzione- ot 'naturalna' selekcja... Nie kontroluje ich totalnie. Koty chodza chore, z kk ( z opisu wnioskujac) niektore wychudzone, a te co chodza do warsztatu samochodowego nie daleko sa dokarmiane przez pracownikow. Pani daje kotom aspiryne na choroby i uwaza , ze wszystko jest w najlepszym porządku.
Raz córka jak wziela slepy miot do uspienia bez wiedzy, to jej matka zrobiła jej burdę, od morderczyn wyzywała , szyby wybijała w oknach, no cuda na kiju
Podobno lubi popić..
Padła liczba kilkudziesieciu kotów ( 40) ale nie sa to potwierdzone informacje. Prosiłam o -w miare mozliwosci- dokładne zorientowanie sie ile tych zwierzat tam jest.
Dzwonili do Animalsów- umywaja rece. Kilka razy wezwano straz, dostała po mandacie i tyle.
Czy cos da sie zrobic z takim człowiekiem? Kiedy dla naszego Panstwa wystepuje szkoda na rzecz zwierzat i zaniedbanie? Kiedy bedzie ich 200 to zauwaza problem, a tak jest bezkarna?
Poprosiłam o rozwinięcie wątku i w miare jak opowiadała, ręce mi zaczeły opadać coraz niżej..
Mianowicie od wielu lat sąsiadka na początku domków szeregowych nie kontroluje rozmnażania swoich psów i kotów. Dom i ogródek to podobno jeden wielki syf. Zaraz obok za sciana mieszka córka,która moze bardziej ogarnieta ale równie jak reszta sasiadów bezsilna.
Podobno koty mozna wrecz znajdowac co rusz w krzakach rozjechane, potracone , zagryzione- ot 'naturalna' selekcja... Nie kontroluje ich totalnie. Koty chodza chore, z kk ( z opisu wnioskujac) niektore wychudzone, a te co chodza do warsztatu samochodowego nie daleko sa dokarmiane przez pracownikow. Pani daje kotom aspiryne na choroby i uwaza , ze wszystko jest w najlepszym porządku.
Raz córka jak wziela slepy miot do uspienia bez wiedzy, to jej matka zrobiła jej burdę, od morderczyn wyzywała , szyby wybijała w oknach, no cuda na kiju

Padła liczba kilkudziesieciu kotów ( 40) ale nie sa to potwierdzone informacje. Prosiłam o -w miare mozliwosci- dokładne zorientowanie sie ile tych zwierzat tam jest.
Dzwonili do Animalsów- umywaja rece. Kilka razy wezwano straz, dostała po mandacie i tyle.
Czy cos da sie zrobic z takim człowiekiem? Kiedy dla naszego Panstwa wystepuje szkoda na rzecz zwierzat i zaniedbanie? Kiedy bedzie ich 200 to zauwaza problem, a tak jest bezkarna?