Wprowadźmy odrobinę logiki, dobrze? Bo wychodzi jakaś bzdura:
Rakea pisze:skoro szczawiany się NIE rozpuszczają się w ogóle to mogą migrować w różne pH i za każdym razem gdy nadmiernie obniżysz pH nawarstwiać się - bo się nie rozpuszczają.
i waśnie USG ma to stwierdzić - czy nie ma większych złogów mineralnych szczawianowych po tych ekperymentach z zakwaszaniem.
Było za wysokie pH. Były struwity. Zaczęłam obniżać pH i przepłukiwać kota. Struwitów były śladowe ilości. Szczawiany się nie pokazały. To co mam odpowiedzieć? Że szczawiany się pokazały, skoro się nie pokazały? A może ukryły się w kocie i nie chciały wyjść w próbce moczu?
Teraz zabawniejsza część. Po pierwsze piszesz o jakichś normach, co do których sama masz wątpliwości (innymi słowy nikt pewnie nie sprawdzał nawet zawartości sodu we krwi kota dopajanego, skoro nikt nie potrafi się dogadać w tak prostej rzeczy, ile przeciętny kot powinien pić) oraz pisałaś mi, że normy jako takie to tylko punkt odniesienia, który należy samemu korygować pod kątem danego kota. No więc teraz: zbadałaś zawartość sodu u swojego dopajanego kota? Czy bazujesz tylko i wyłącznie na ciężarze właściwym?
Druga sprawa to kwestia tego mojego "wmawiania ludziom, że dopajanie kota pod kontrolą jest zabójstwem". Raz że nie pamiętam, abym pisała o "zabójstwie" (nie, ja pisałam o niedoborach, to nie jest zabójstwo), dwa póki kotu nie bada się wszystkich pierwiastków we krwi (nie tylko sodu, chociaż jego na pierwszym miejscu) to pisanie o całkowitym bezpieczeństwie dopajania jest tak samo bezsensowne jak według Ciebie pisanie o zagrożeniach wynikających ze zbyt intensywnego dopajania. Bo ja wkleiłam konkretne opracowania dotyczące wymycia sodu przy zbyt dużej podaży wody, a Ty nie podzieliłaś się żadnym opracowaniem naukowym, jedynie swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi ciężaru właściwego moczu. No i duży punkt trzeci: dopajanie - nawet jeśli jest dobrą metodą - musi być wykonywane pod stałą kontrolą. To że raz wypracujesz jakąś ilość wody w danym czasie bezpieczną (bazując na tym ciężarze właściwym) nie znaczy, że za jakiś czas nie trzeba będzie tego zmienić. Jak się innym poleca jakieś rozwiązanie, należy mieć na względzie, że czytają to przeróżne osoby, nie wszystkie będą dostatecznie troskliwie podchodzić do tematu. Za to karmy zakwaszające mocz z założenia mają być bezpieczne, nie powodujące zbytniego obniżenia pH (dlatego ja Uropeta nie polecam, bo z nim można przesadzić) i jeśli im do towarzystwa dołoży się 2 mokre posiłki, to kot nie powinien mieć szczawianów. Również warto w tym wypadku mieć rękę na pulsie, ale z założenia jest to metoda bezpieczniejsza i łatwiejsza do ogarnięcia nawet przez laika. Twoja niestety nie jest, bo trzeba stale kontrolować, czy kot nie dostaje wody za mało albo ewentualnie za dużo. Nie można więc pisać: "śmiało, lej w kota tyle, ile wypije, nic mu nie będzie, przecież jak będzie za dużo wody, to nie ruszy żarcia", a taki właśnie był wydźwięk Twoich wypowiedzi
Rakea pisze:przelac kota mozna glownie kroplowka
. Trzeba zaznaczyć, że zbyt obfita podaż wody jest niezdrowa (na początku o tym pisałaś, ale potem już coraz bardziej uparcie twierdziłaś, że woda jest bezpieczna) i że taki system wymaga stałych analiz laboratoryjnych. Co jest dostatecznie upierdliwe, że niejedna osoba machnie ręką i w imię niezakwaszania moczu przewodni kota.
I chyba już 2 razy pytałam i ani razu nie dostałam odpowiedzi: czy osobom, których kot miał pH 8, liczne kryształy zalecasz jedynie dopajanie? Niech przepłuczą kota z tego, co się wytrąca w jego moczu z powodu diety zbyt bogatej w wapń, fosfor i magnez czyli niewłaściwej jak widać dla niego - o ile oczywiście taka ilość struwitów w ogóle da się wypłukać?
I czy Ci się to podoba, czy nie, nie przestanę ludzi uprzedzać o możliwości przesadzenia z ilością wody. Są koty, które nie mają hamulca i wciągną wszystko, co im się poda. Takim kotom łatwo jest zrobić niedźwiedzią przysługę, doprowadzając do wypłukania różnych pierwiastków. Jeśli się ktoś decyduje na taką metodę, musi sumiennie i regularnie badać mocz swojego kota, a do tego nie wystarczy papierek w domu. Musi mieć też na względzie, że bezpieczeństwo tej metody opiera się w obecnej dyskusji wyłącznie na ciężarze właściwym (bo inne podstawy naukowe nie padły), a obecne jedzenie, którym kota karmi, będzie nieodmiennie podwyższać pH moczu i prowadzić do powstawania struwitów. I powiedz mi jeszcze, jesteś w pełni przekonana, że skoro kot na danej diecie ma cholernie wysokie pH, to w razie gdyby miał nie pić przez cały dzień (operacja, wodo- i jadłowstręt wywołany stresem/podróżą, powywracane wszystkie miski z wodą w domu w trakcie kilkugodzinnej nieobecności itp.) nadal będzie w stanie wysikać wszystkie utworzone kryształy? Że nie zatka się w wyniku takiego epizodu? Bo ja na przykład nie jestem przekonana, wolałabym mieć pewność, że codzienna dieta pozwala na takie zakwaszenie moczu, że kryształów na codzień nie ma wcale lub bardzo nieliczne i że w razie gdyby kot nie pił jeden dzień nie będę musiała lecieć z nim na kroplówkę, tylko spokojnie w nocy dała mokre jedzenie.
I jest jeszcze jeden powód, dla którego dopajanie przy struwitach nie jest najlepszym pomysłem. Ty pewnie masz w domu kogoś, kto w razie Twojej śmierci wie o problemach kota i odpowiednio o niego zadba. Jest jednak spora część osób, które mieszkają same i często nie myślą o tego typu sytuacjach. W razie ich śmierci kota przejmuje dalsza rodzina (w najlepszym wypadku). Nie ma pojęcia, że kotu coś dolega, widzi worek karmy w domu i pcha w pupila tyle, ile na opakowaniu. I co? Kot się zatyka. A gdyby w tym mieszkaniu była karma z napisem "Urinary", to chcąc nie chcąc rodzina lepiej by o kota zadbała. Może dla Ciebie to śmieszne myśleć o takich osobach, może uważasz, że każdy kto czytuje forum ma swój rozumek i już dawno wypracował taktykę związaną ze swoim odejściem. Ale właśnie tu na forum czytałam, jak jedna z użytkowniczek zajęła się kotem znajomego po jego śmierci, nie wiedząc zupełnie nic o zwierzaku. I opakowania karmy itp. były jedyną wskazówką na najbliższe ileś dni opieki, zanim zrobi wszelkie możliwe analizy i badania, które w wypadku kota ze struwitami, mogłyby się okazać brzemienne w skutkach.
Dużo łatwiej przesadzić ze zbyt małą ilością wody niż ze zbyt dużą, chociaż obie możliwości istnieją. O tym każdy powinien wiedzieć, jeżeli decyduje się wyłącznie na dopajanie kota. I powinien mieć też na względzie, że póki wszystko gra i on trzyma rękę na pulsie, to powstające kryształy są wymywane, ale jeżeli cokolwiek się wydarzy, to ta - jak mówisz - bezpieczna metoda może zawieść.