Malizna odeszła ;(

To jest wątek kici wspominanej tu : viewtopic.php?f=1&t=108628&start=135 , myślę jednak, że powinna mieć swój własny...
Zaczęło się od tego, że maluszka nie chciało podobno przyjąć żadne schronisko... Ktoś objechał pół aglomeracji, ale zgody na oddanie kici nie było. Wylądowała w końcu w azylu, który co prawda ją przyjął, ale niestety - jej szansa na wyleczenie tam była zerowa.
Dowiedziałam się, że mała ma zaawansowany kk i potrzebuje pomocy:
Nie planowałam zabierania jej wczoraj, ale okazało się, że jest już po prostu koszmarnie, więc pojechałyśmy do lecznicy :
Dzień i wieczór upłynął na ogromnym stresie i niepewności, czy mała będzie żyła. Prawdopodobnie miała gorączkę, zatkany nos przez dłuższy czas, nie mogła jeść i pić - stąd tak koszmarne wycieńczenie.
Okazało się też, że przez cały weekend jej nie ratowano, leżała sobie tylko w klatce i powoli odchodziła
Malutka ciągle walczy o życie, jest w lecznicy. Wierzę, że wygra.
Czy jest może jakiś mało zakocony dt w rozsądnej odległości, który mógłby zaopiekować się uroczą, 3-miesięczną burasią, która tyle przeszła?
Apeluję też o deklarację wsparcia dla dt - niestety nie pomogę tu w żaden sposób, bo rachunek za malutką już oscyluje koło 300 zł
Zdjęć kici na razie nie ma, bo fotografowanie jej było ostatnim, co przyszło mi do głowy, gdy ją zobaczyłam
Zaczęło się od tego, że maluszka nie chciało podobno przyjąć żadne schronisko... Ktoś objechał pół aglomeracji, ale zgody na oddanie kici nie było. Wylądowała w końcu w azylu, który co prawda ją przyjął, ale niestety - jej szansa na wyleczenie tam była zerowa.
Dowiedziałam się, że mała ma zaawansowany kk i potrzebuje pomocy:
Liwia_ pisze:Czy jest ktoś (w jakiejś sensownej odległości...), kto mógłby przyjąć malutką koteczkę z kk? Stan jest ciężki, do wyleczenia jedynie w domu
Nie planowałam zabierania jej wczoraj, ale okazało się, że jest już po prostu koszmarnie, więc pojechałyśmy do lecznicy :
Liwia_ pisze:Z malizną jest bardzo, bardzo źle. Zabrałam ją, jest w lecznicy, temperatura poniżej 35 stopni, skrajnie odwodniona, walczy.
Kciuki i dobre myśli są potrzebne jak nigdy. Jej szanse są niewielkie![]()
Liwia_ pisze:Wieści będą dopiero za godzinę, wyć mi się chce, bo jestem bezsilna
Gdyby kicia była zabrana wcześniej, nie byłaby w takim stanie, a jest po prostu tragicznie. W aucie zaglądałam tylko do transportera upewniając się, czy jeszcze oddycha. Próbuje czasem miauknąć, ale tylko rzęzi, jest prawie bezwładna.
Gdy pogłaskałam ją po główce przytuliła się do rękiPojechałyśmy do najbliższej kliniki
Liwia_ pisze:To kruszynka, bezbronna, rozczulająca po prostu, tak strasznie bym chciała, by się udało...Maleńka żyje. Weci cały czas starają się ją uratować. Sama podobno odeszłaby w ciągu najbliższych godzin.
Stan jest zły, ale w miarę stabilny, są szanse...
Liwia_ pisze:Dziękuję za wsparcie i ciepłe myśli. Są ciągle bardzo, bardzo potrzebne.
Martwię się, Maleńka walczy, ale była już bardzo wyniszczona![]()
Dzień i wieczór upłynął na ogromnym stresie i niepewności, czy mała będzie żyła. Prawdopodobnie miała gorączkę, zatkany nos przez dłuższy czas, nie mogła jeść i pić - stąd tak koszmarne wycieńczenie.
Okazało się też, że przez cały weekend jej nie ratowano, leżała sobie tylko w klatce i powoli odchodziła

Liwia_ pisze:Dzwoniłam kolejny raz, jest mała poprawa!
Temperatura wzrosła, koteńka jest nawadniana, jest bardzo słabiutka i zmęczona, cały czas śpi, ale powiedziano mi, że szanse na pewno wzrosły...Oby noc przyniosła jeszcze poprawę, maleńka jest taka dzielna...
Rokowania ciągle są ostrożne, ale stan jest stabilny. Malutka podobno reaguje bardziej niż wczoraj, powinna na pewno jeszcze być pod stałą opieką i zostać w lecznicy...
Malutka ciągle walczy o życie, jest w lecznicy. Wierzę, że wygra.
Czy jest może jakiś mało zakocony dt w rozsądnej odległości, który mógłby zaopiekować się uroczą, 3-miesięczną burasią, która tyle przeszła?
Apeluję też o deklarację wsparcia dla dt - niestety nie pomogę tu w żaden sposób, bo rachunek za malutką już oscyluje koło 300 zł

Zdjęć kici na razie nie ma, bo fotografowanie jej było ostatnim, co przyszło mi do głowy, gdy ją zobaczyłam
