Strona 1 z 1

Schron Celestynów - kotów 30, wolontariuszy brak

PostNapisane: Pt mar 05, 2010 20:41
przez Sis
Piszę z nadzieją, że jest ktoś na miau z Celestynowa, bądź mogący podjechać do tamtejszego schronu i pomóc kotom.
Oto info, które dostałam od pani, która niedawno adoptowała stamtąd kotkę:

"Schronisko zrobiło na mnie bardzo przygnębiające wrażenie. Ale raczej wydaje mi się, że ludzie robią tam co mogą. Kotów jest tam wprawdzie tylko ok. 30, za to psów.......800. Na kociarni jest też kilkanaście szczeniaków.
Jedyną kotką o jakiej cokolwiek było wiadomo była ta tri. Tzn. że jest miła i kuwetkowa.
Po tygodniu wróciliśmy, a kotka nadal siedziała w kuwetce w tym samym miejscu.
Powiedziano nam że ma około roku, ale może byc młodsza; trudno powiedziec bo jest malutka, chudziutka, ma małą główkę i nóżki jak zapałki. Jak dla mnie jest śliczna "z twarzy", i pewnie u was taka kotka siedziałaby ze dwa dni. Tutaj siedziała miesiąc, a pani nam powiedziała że prawie nie ma adopcji, a kotów to już wogóle.
Po wejściu na kociarnię miałam odruch wymiotny od zapachu tam panującego. Żeby do niej dojśc trzeba przejśc przez cały teren, po którym biegają stada psów.
Po przyjeżdzie do domu wszystkie ubrania wrzuciliśmy do pralki, a zapach schroniska jeszcze długo utrzymywał się w samochodzie.
Cały czas myślałam o tych kotach. Zawiozłam im trochę rzeczy ale co to jest? Tam chyba nie ma nawet pół wolontariusza. Weterynarz jest dwa razy w miesiącu. Kotka jest niewysterylizowana a szczepienia miała wpisana z listopada kiedy jej tam nie było. Ale nie mam żalu - kto przy takiej ilości zwierząt tego dopilnuje.."

smutne to wszystko....
żal kotów....
może ktos chciałby zająć się kotami w Celestynowie?....

Re: Schron Celestynów - kotów 30, wolontariuszy brak

PostNapisane: Pt mar 05, 2010 22:43
przez szar pej
Sis pisze:Piszę z nadzieją, że jest ktoś na miau z Celestynowa, bądź mogący podjechać do tamtejszego schronu i pomóc kotom.
Oto info, które dostałam od pani, która niedawno adoptowała stamtąd kotkę:

"Schronisko zrobiło na mnie bardzo przygnębiające wrażenie. Ale raczej wydaje mi się, że ludzie robią tam co mogą. Kotów jest tam wprawdzie tylko ok. 30, za to psów.......800. Na kociarni jest też kilkanaście szczeniaków.
Jedyną kotką o jakiej cokolwiek było wiadomo była ta tri. Tzn. że jest miła i kuwetkowa.
Po tygodniu wróciliśmy, a kotka nadal siedziała w kuwetce w tym samym miejscu.
Powiedziano nam że ma około roku, ale może byc młodsza; trudno powiedziec bo jest malutka, chudziutka, ma małą główkę i nóżki jak zapałki. Jak dla mnie jest śliczna "z twarzy", i pewnie u was taka kotka siedziałaby ze dwa dni. Tutaj siedziała miesiąc, a pani nam powiedziała że prawie nie ma adopcji, a kotów to już wogóle.
Po wejściu na kociarnię miałam odruch wymiotny od zapachu tam panującego. Żeby do niej dojśc trzeba przejśc przez cały teren, po którym biegają stada psów.
Po przyjeżdzie do domu wszystkie ubrania wrzuciliśmy do pralki, a zapach schroniska jeszcze długo utrzymywał się w samochodzie.
Cały czas myślałam o tych kotach. Zawiozłam im trochę rzeczy ale co to jest? Tam chyba nie ma nawet pół wolontariusza. Weterynarz jest dwa razy w miesiącu. Kotka jest niewysterylizowana a szczepienia miała wpisana z listopada kiedy jej tam nie było. Ale nie mam żalu - kto przy takiej ilości zwierząt tego dopilnuje.."

smutne to wszystko....
żal kotów....
może ktos chciałby zająć się kotami w Celestynowie?....

jedynie mogę podnieść.!!!

Re: Schron Celestynów - kotów 30, wolontariuszy brak

PostNapisane: Nie mar 07, 2010 17:50
przez szar pej
szar pej pisze:
Sis pisze:Piszę z nadzieją, że jest ktoś na miau z Celestynowa, bądź mogący podjechać do tamtejszego schronu i pomóc kotom.
Oto info, które dostałam od pani, która niedawno adoptowała stamtąd kotkę:

"Schronisko zrobiło na mnie bardzo przygnębiające wrażenie. Ale raczej wydaje mi się, że ludzie robią tam co mogą. Kotów jest tam wprawdzie tylko ok. 30, za to psów.......800. Na kociarni jest też kilkanaście szczeniaków.
Jedyną kotką o jakiej cokolwiek było wiadomo była ta tri. Tzn. że jest miła i kuwetkowa.
Po tygodniu wróciliśmy, a kotka nadal siedziała w kuwetce w tym samym miejscu.
Powiedziano nam że ma około roku, ale może byc młodsza; trudno powiedziec bo jest malutka, chudziutka, ma małą główkę i nóżki jak zapałki. Jak dla mnie jest śliczna "z twarzy", i pewnie u was taka kotka siedziałaby ze dwa dni. Tutaj siedziała miesiąc, a pani nam powiedziała że prawie nie ma adopcji, a kotów to już wogóle.
Po wejściu na kociarnię miałam odruch wymiotny od zapachu tam panującego. Żeby do niej dojśc trzeba przejśc przez cały teren, po którym biegają stada psów.
Po przyjeżdzie do domu wszystkie ubrania wrzuciliśmy do pralki, a zapach schroniska jeszcze długo utrzymywał się w samochodzie.
Cały czas myślałam o tych kotach. Zawiozłam im trochę rzeczy ale co to jest? Tam chyba nie ma nawet pół wolontariusza. Weterynarz jest dwa razy w miesiącu. Kotka jest niewysterylizowana a szczepienia miała wpisana z listopada kiedy jej tam nie było. Ale nie mam żalu - kto przy takiej ilości zwierząt tego dopilnuje.."

smutne to wszystko....
żal kotów....
może ktos chciałby zająć się kotami w Celestynowie?....

jedynie mogę podnieść.!!!

Re: Schron Celestynów - kotów 30, wolontariuszy brak

PostNapisane: Pt mar 12, 2010 1:44
przez Sis
up

Re: Schron Celestynów - kotów 30, wolontariuszy brak

PostNapisane: Nie mar 28, 2010 22:40
przez szar pej
nic się nie zmieniło??? :(

Re: Schron Celestynów - kotów 30, wolontariuszy brak

PostNapisane: Śro kwi 07, 2010 23:43
przez szar pej
jak wygląda sytuacja,coś się zmieniło??

Re: Schron Celestynów - kotów 30, wolontariuszy brak

PostNapisane: Czw kwi 08, 2010 0:00
przez iskra666
bo to nie taka latwa sprawa :(

Re: Schron Celestynów - kotów 30, wolontariuszy brak

PostNapisane: Czw kwi 08, 2010 0:13
przez Sis
Informację o celestynowie dostałam od osoby, która adoptowała stamtąd kota.
Niestety, nie mój rejon, nie pomogę osobiście.

Re: Schron Celestynów - kotów 30, wolontariuszy brak

PostNapisane: Śro lip 06, 2011 9:48
przez Afatima
W tej chwili weterynarz w Celestynowie jest raz w miesiącu. Na kociarni zagrzybione, zaropiałe koty, według informacji kierownictwa sterylizowane, choć ślepy miot i drugi, ośmiotygodniowy, temu zaprzeczają. Takie info dostałam od wolontariuszki, która jeździ tam do psów i "ukradła" stamtąd kociaka półślepego, z olbrzymim chorym okiem, nabrzmiałym na pół łebka.