Szczerze mówiąc, to już sam chyba zgłupiałem...
Mowa oczywiście o tzw. "mokrych" karmach...
Do niedawna wszyscy zachwalali Whiskasa - puszki, saszetki... Nie dawno całkiem przypadkiem poznałem opinię jednego ze sklepikarzy, że to wielkie g... jest i trucizna...!!!!
A moje kociarstwo od kilku lat wcina właśnie Whiskasa z puch, aż im sie uszy trzęsą... I skutków ubocznych żadnych tytułem tego nigdy nie było...
Więc pytanie otwarte - jaką najlepiej karmę wybrać? Koniecznie musi być "mokra", bo mi koty głowę urwą jak takowej nie dostaną... A najlepiej jeszcze jakąś rybną...
Poradźcie proszę i z chęcią poznam Wasze doświadczenia i obserwacje...
Dzięki