Strona 1 z 2

Kłaki czy co?

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 13:31
przez Sigrid
Sorki za niesmaczny opis...

Kitek przed chwileczką zwymiotował dorodną kiełbaskę w kolorze chrupek. Kłaków w paskudztwie nie widziałam i teraz nie wiem czy były, ale częściowo rozpuszczone (może tak być? 8O ), czy to jakiś problem żołądkowy.

Właściwie to przez 7 miesięcy życia wymiotował 2 razy - raz po saszetce Whiskasa :? (jeszcze nie wiedziałam, że to świństwo), a drugi raz po kastracji. W obu przypadkach wyglądało to inaczej.

Temat trochę obrzydliwy, ale gdyby ktoś mógł mnie oświecić, panikowałabym troszkę mniej.

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 13:41
przez Ella
Ile razy Drakula wymiotował sierścią, była to właśnie taka kiełbaska :?
Na to stawiałabym, ale oczywiście trudno na odległosć powiedzieć :roll:
Zdrówka dla Pięknotka :!: :D

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 13:45
przez Oberhexe
Hackerowi się kilka razy zdarzyło, za każdym razem taką kiełbaską właśnie.

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 13:48
przez Sigrid
Dzięki
Nie wygląda na chorego, skacze po meblach... jakby miał coś z brzuszkiem, to chyba by nie był taki żwawy, co?

Ufff, ale mną te wymioty wstrząsnęły. Zupełnie jakbym nie wiedziała, że koty tak robią :roll:

Dostaje chrupki odkłaczające i malt soft Gimpeta. Coś mogę jeszcze dla niego zrobić?

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 13:51
przez Ella
To nigdy miłe nie jest :( Żal patrzeć na kota...
A Kitka ucałuj, myślę, że jak bryka to jest o.k.

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 13:52
przez Oberhexe
Sigrid, określenie "rzygać jak kot" nie wzięło sie bez powodu :wink: Kotom sie zdarza bełtnąć i tak długo, jak nie dzieje sie tak za często, kot ma normalny apetyt i zachowuje się też normalnie, to jest ok. U nas chłopakom zdarzało się najeść, a potem brykać. Na efekty długo czekać nie trzeba było: albo jeden albo drugi womitował.

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 13:53
przez Ella
Sigrid, mam wrażenie, że starczy.
Ja półdłgowłosemu daję tylko Bezo-Pet.
Ale regularnie. Starcza :)

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 14:03
przez Sigrid
Fajnie. Zastanawiam się tylko, czy koniecznie musiał migrować po całym dywanie i paskudzić w różnych miejscach. Nie dało się na panelach? :evil:

Teraz ja piorę dywan, a Jaśnie Pan Kot asystuje z bardzo zdegustowaną miną i próbuje łapką pomagać :evil: Grzebie jak kura w piachu. Prawie słyszę jego myśli: "No zróbże coś z tym zapachem :? "
No przecież staram sięęęę :placz:


Czy regularnie to znaczy codzień? Bo ja daję tak 2-3 razy w tygodniu. Zwykle wystarczało...

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 14:43
przez Ella
Teraz zimą, też dwa trzy razy w tygodniu,
na zmianę z Calo-Petem. Wiosną, wczesnym latem, jak linieje-co dzień.
Mój Drakulek też lubi miękkie podłoże :roll: Niestety.

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 15:38
przez Esmeralda Maria Izaura
moj zdzisek tez tak mial pare razy..ale teraz je royal canin(czy jak to sie pisze..)dla kotow przebywających wyłącznie w domu i jest ok

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 15:41
przez Oberhexe
Ella pisze:Mój Drakulek też lubi miękkie podłoże :roll: Niestety.


Ooo, to ja muszę pochwalić nasz kocurki: pawiki puszczają albo na balkonie albo na kafelkach :D

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 15:46
przez ktosia
Oberhexe pisze:
Ella pisze:Mój Drakulek też lubi miękkie podłoże :roll: Niestety.


Ooo, to ja muszę pochwalić nasz kocurki: pawiki puszczają albo na balkonie albo na kafelkach :D


U mnie tak 20% na dywaniku (jak nie zdazy) a reszta z wykladzinie pcv w przedpokoju :) :wink:

A przy mojej Pusi pasta nie ma bata- 2, 3x w tygodniu ... Jak sie zapomnie to odrazu skutki widac :(
Kiedys, kiedy byla strasznie zaklaczona a do tego robaczki, raz jak zwymiotowala to owszem taka kielbaska, ale nie z jedzonka ale cala z klakow - oczy mi na wierzch wyszly i ile sie tego uzbieralo i ze dala rade to zwrocic.

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 18:07
przez Deli
Szarce też się to dziś przydarzyło (tym razem to mąż musiał sprzątać, ja byłam w pracy). Teraz już jest dobrze, Szarka pożarła swoją porcję jedzenia, nie wymiotuje, gania za myszą na wędce, więc myślę, że to też zakłaczenie (raz trzeci w życiu chyba jej się zdarzyło i za każdym razem poza dywanem).

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 19:11
przez Ash
A moja Pchelka nie womituje... :? Ani ani... Co to znaczy? Nie podaje jej jeszcze nic na odklaczanie - to dlatego? I co byscie poradzili stosowac? :?:

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 23:10
przez Sigrid
Uprzejmie donoszę, że z Kitkiem wszystko w porządku. Żwawy, weoły, z normalnym apetytem. I je wreszcie mokre, bez grymaszenia. Uff...Przez parę dni akceptował wyłącznie RC Indoor. Mądra kocina pewnie wiedział, że tego mu najbardziej potrzeba.

Ash, niektóre koty mają spore tendencje do zakłaczania, inne bardzo niewielkie. Kitek akurat intensywnie linieje, więc pewnie te znikome ilości pasty odkłaczającej, które udaje mi się w niego wmusić nie wystarczyły :cry: No i musiałam ze szmatą biegać...

Raz na jakiś czas powinnaś coś Pchełce podać - do wyboru jest parę rodzajów past i nigdy nie wiadomo, co kotu posmakuje. Ja daję Gimpeta, który cieszy się powodzeniem umiarkowanym :roll: Podawanie tego specyfiku to cały cyrk. Najpierw długo za kotem biegam, wreszcie, kiedy udaje się go schwytać i unieruchomić między kolanami pada marsowa komenda: "Kocie otwórz pyszczek!". Po takim dictum kot pyszczek otwiera albo nie :roll: Jeśli nie, trzeba mu leciutko nacisnąć zawiaski w szczękach ;) (wiem, brzmi makabrycznie), a następnie szybciutko wcisnąć porcyjkę. Po wykonanej operacji wypuszczamy kota i oddajemy się obserwacji grymasu obrzydzenia malującego się na pycholku. W sytuacjach skrajnych kotu należy posmarować pastą nogę - zliże ją z wrodzonego porządnictwa :)

Tak to się pokrótce odbywa u mnie. Kończę Malt Softa Gimpeta i zastanawiam się, co kupić teraz. Moze być lepiej, ale też...no tak tragicznie nie jest. Mogę trafić gorzej :?
Ot, dylematy kociary. Spróbuję chyba z Bezo-petem.