Strona 1 z 27

Bazylek co miał zgniłą łapę, już w kochającym domku :)

PostNapisane: Sob lut 27, 2010 10:57
przez Sis
Nie ma imienia. Nie wiem, czy jeszcze żyje. Mam nadzieję, że tak, bo bardzo chciał żyć.
Cholernie silny kot.
Wczoraj był tel. z fundacji Azyl - bo zajmujemy się kotami, i jest kot ze złamaną łapą w lecznicy w Brzezinach i chcą go uśpić.
Magija tel. do Duszka, i pojechałyśmy, podpisałam kwit, że zabieram kota, i przewiozłyśmy go do Seidla.
Kocio skrajnie odwodniony, ale z pełnym żołądkiem karmy (to jakaś karmicielka zgłaszała wetowi, że taki kot potrzebuje pomocy - ale nie wiem, kto ostateczenie kota przywiózł do lecznicy i skąd wiedział o tym Azyl).
Łapa przełamana z tydzien temu, gnijąca i śmierdząca. Zasinienie ciała, jak po uderzeniu. Łysy brzuch i pod pachą. Czy nie poszło zakażenie od tego gnicia, nie wiem.
Narządy wewn. wydaje się że ok. Kroplówka. Amputacja.
Potem kocio wymyty, otulony ręcznikiem, poszedł odpoczywać do klatki.

zdjęcia, uwaga, bo drastyczne.

http://img341.imageshack.us/img341/9350/img6634m.jpg
http://img522.imageshack.us/img522/3444/img6633m.jpg
http://img708.imageshack.us/img708/2395/img6638m.jpg
http://img40.imageshack.us/img40/6699/img6658m.jpg
http://img30.imageshack.us/img30/3726/img6657m.jpg

CoolCaty pisze:Nie mam pojęcia co mogło spowodować aż tak rozległy uraz u tego kota. Wyglądał jakby się w coś wkręcił - w jakąś maszynę. Miał wykonaną laparotomię zwiadowaczą, bo brzuch był strasznie rozdęty z zasinieniami pod skórą. Został wykastrowany i miał amputowaną tę nieszczęsną gnijącą nóżkę.
Wbrew wszelkim przewidywaniom przeżył narkozę, przeżył zabieg. O 10-ej jadę do niego i zobaczę czy żyje. Jest młodziutki - ma około roku.


Będziemy potrzebować pomocy finansowej dla tego kocia, na spłatę za zabieg, leki i - mam wielką nadzieję, pomyślne leczenie.


dziękujemy za kibicowanie małemu :1luvu:


Aha, kocio został przechrzczony na bAzylka ;)

................

11.03.2010

Bazylka bardzo ciągnie do ludzi - przydałby mu się DT bądź DS, bo ile można siedziec w szpitaliku lecznicy? Miejsce potrzebne innym bidom, a on już nieźle sobie radzi :)
Ogłoszenia zrobione.

A to miziulek Bazylek :1luvu:

Obrazek
Obrazek

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Re: Po kota do Brzezin czyli "Azylek"

PostNapisane: Sob lut 27, 2010 13:12
przez andorka
Czemu nikt do kocia nie zagląda?
Sis, pewnie tytuł za mało alarmujący :(

Re: Po kota do Brzezin czyli "Azylek"

PostNapisane: Sob lut 27, 2010 13:20
przez fufu
To ja zajrzę do koteczka.
Dziewczyny, dzięki za pomoc.

fufu - wolontariuszka Fundacji Azyl

Re: Po kota do Brzezin czyli "Azylek"

PostNapisane: Sob lut 27, 2010 13:24
przez magicmada
Jakie są wieści z dzisiaj?

Re: Po kota do Brzezin czyli "Azylek"

PostNapisane: Sob lut 27, 2010 14:06
przez andorka
magicmada pisze:Jakie są wieści z dzisiaj?


Pewnie dopiero wieczorem, bo Ania CC w pracy dziś.

Re: Po kota do Brzezin czyli "Azylek" z gnijącą łapą

PostNapisane: Sob lut 27, 2010 16:04
przez Sis
CC na pewno da znać, co z kociem.

Bardzo bym chciała, by jakaś psia fundacja zajęła się psem z niedowładem ze szpitalika na kociarni....

Re: Po kota do Brzezin czyli "Azylek" z gnijącą łapą

PostNapisane: Sob lut 27, 2010 16:18
przez magdaradek
kotek żyje. Zjadł, pije. Ma problem z utrzymaniem równowagi na jednej łapce z przodu, pewnie jest słaby.
Rokowania jeszcze dość ostrożne.
Tyle wiem.
:ok: :ok: :ok:

Re: Po kota do Brzezin czyli "Azylek" z gnijącą łapą

PostNapisane: Sob lut 27, 2010 16:23
przez andorka
Azylku wykorzystaj szansę... najgorsze już za Tobą.

Re: Po kota do Brzezin czyli "Azylek" z gnijącą łapą

PostNapisane: Sob lut 27, 2010 16:28
przez Sis
żeby tylko zakażenia nie było... nie mam pojęcia, jak on mógł się poruszać z takim poszarpanym wiszącym i gnijącym czymś....

Re: Po kota do Brzezin czyli "Azylek" z gnijącą łapą

PostNapisane: Sob lut 27, 2010 17:14
przez Duszek686
Kotuś jest słabiutki. Ale je. I to tak zachłannie, jakby głodował przez tydzień...
Niestety - na jedynej przedniej łapce, jaką ma, nie chce stawać... Podpiera się na niej, odpycha, ale nie staje... Może faktycznie jest jeszcze za słaby...
Kocio jest śliczny... Bardzo bym chciała, żeby mu się udało...

Re: Po kota do Brzezin czyli "Azylek" z gnijącą łapą

PostNapisane: Sob lut 27, 2010 17:32
przez Satyr77
Wielkie kciuki za kocia :ok: :ok:

Re: Po kota do Brzezin czyli "Azylek" z gnijącą łapą

PostNapisane: Sob lut 27, 2010 18:08
przez Sihaja
Biedactwo! Straszne to złamanie. Mam nadzieję że nabierze sił i zacznie uczyć się żyć na trzech łapkach.

Re: Po kota do Brzezin czyli "Azylek" z gnijącą łapą

PostNapisane: Sob lut 27, 2010 18:33
przez atla
Biedulek! jak on musiał cierpieć! ogromne kciuki za powrót do zdrowia! :ok: :ok:
oby szybko doszedł do siebie!

Re: Po kota do Brzezin czyli "Azylek" z gnijącą łapą

PostNapisane: Sob lut 27, 2010 19:08
przez gosiaa
Boże jakie biedactwo, jak On musiał cierpieć, a śliczny jest, ogromne kciuki trzymam :ok:

Re: Po kota do Brzezin czyli "Azylek" z gnijącą łapą

PostNapisane: Sob lut 27, 2010 20:03
przez WarKotka
Szok, ile ten kot musiał przejść :( :( :(

Kciuki wielkie :ok: :ok: :ok: :ok: