Strona 1 z 13

Kaca mam-Maksik ['] Zaległy bazarek

PostNapisane: Czw lut 25, 2010 10:43
przez Tosza
moralnego. I pisze własciwie tylko po to, żeby się wypisać, bo tu nawet żadna rada nie jest potrzebna :( .
Do znajomej przed mrozami przyblakał się kolejny kot.Dziki, ale odczuwający głód i potrafiący odróżnić w miseczce royala od whiskasa :) .
Kot z dnia na dzień robił się coraz mniej dziki, chociaż podejśc do siebie nie dawał. Jakiś czas temu kot zaczął kuleć, miałam nastawiać łapkę, potem przestał kuleć, potem znów zaczął. Generalnie , sąsiadka go karnmiła i obserwowała i podświadomie chyba starała się , by go do łapki nie trzeba było łapać. Liczyła że się oswoi i pewnego dnia weźmie go na ręce ( tak się działo z poprzednimi dwoma przybłedami, z tym że oba wcześniej złapałam do łapki, wykastrowałam, a potem one sie faktycznie oswoiły ). Przedwczoraj telefon, że Maksik z budy przed nia nie ucieka i że pewnie się oswoił. Na co ja, że raczej się źle czuje niż się oswoił i że zaraz będę. Nie zdążyłam się ubrać, gdy miałam znów telefon, że Maksik jednak sobie poszedł. Wczoraj rano znów telefon od zapłakanej sąsiadki, że Maksik znów jest w budzie, na nic nie reaguje i chyba nie oddycha. Poszłam, kot oddychał, ale faktycznie nie uciekał, zauważyłam świeża, na pierwszy rzut oka niegroźną ranę na tylnej łapie. Dał się przepędzić do kontenerka, ale przy zakładaniu kratki wrócił do budy. Ponownie , mimo szturchania, do kontenerka nie przeszedł. Rozmontowałysmy budę ( bo dach miał zawiasy ze złej strony) i sąsiadka próbowała go złapać. Nakryłyśmy kocem, a potem ona go złapała i wypuściła :( Ja łapać nie mogłam, bo uszkodziłam sobie łokieć i prawa ręka służy mi do ozdoby.
Kot zwiał pod taras (wąska przestrzeń ciagnąca się pod kilkoma domami) i od wczoraj ni nie pojawił. Natomiast jak się wyrywał do ucieczki, zostawił po sobie ślady krwi wymieszanej z ropą. Pocieszam się, że może coś się otworzyło przy szarpaninie i się oczyści i kot przezyje i wróci.
W nocy znajoma nastawiła klatkę łapkę. Nad ranem jedzenie zniknęło, ale klatka się nie zamknęła -a to bardzo dobra klatka łapka, wszystko mi się do niej łapie, więc pewnie została źle nastawiona :(
Ten kot bardzo potrzebował pomocy, a ja pozwoliłam mu uciec.

Re: Kaca mam

PostNapisane: Czw lut 25, 2010 11:19
przez puss
próbuj dalej z tą łapką, uda się w końcu.

Re: Kaca mam

PostNapisane: Czw lut 25, 2010 13:20
przez Tosza
O ile kot nie padnie pod tymi tarasami :(
Robię dobra mine do złej gry, pocieszam znajomą, ale poczucia komfortu w związku z dobrze wykonanym zadaniem to nie mam :evil:

Re: Kaca mam

PostNapisane: Czw lut 25, 2010 13:41
przez kalewala
Zjadl z klatki - to dobrze, Nastawiajcie dalej, jest duża szansa, że się złapie.

Tosza, robimy co możemy, czasem nawet więcej.... Kciuki za złapanie :ok:

Re: Kaca mam

PostNapisane: Czw lut 25, 2010 13:55
przez Tosza
To nie musiał byc on. Prócz niego są jeszcze dwaj "stołownicy". Zdrowi i z apetytem

Re: Kaca mam

PostNapisane: Czw lut 25, 2010 14:57
przez kinga w.
Tosza pisze:Ten kot bardzo potrzebował pomocy, a ja pozwoliłam mu uciec.

No i tak sobie tłumacz! Sama świata nie uratujesz, ale możesz zmieniać to co jest w Twoim zasięgu - ten kot widocznie na razie nie jest, ale próbować można. Jeśli Ci się uda - super. Jeśli nie... Trudno. Wiesz co jest najważniejsze? Że nie przechodzisz obojętnie, że sie starasz, że coś robisz. Dużo robisz. Zostaw tego kaca bo to kiepskie towarzystwo.

Re: Kaca mam

PostNapisane: Czw lut 25, 2010 15:05
przez kalewala
Tosza pisze:To nie musiał byc on. Prócz niego są jeszcze dwaj "stołownicy". Zdrowi i z apetytem


Wystawiaj klatkę. Na razie tylko tyle możesz. A to jest szansa - więc dużo.

Re: Kaca mam

PostNapisane: Czw lut 25, 2010 18:56
przez Maryla
Tosza, ja przez tydzien lapalam kota z olbrzymim ropniem i z wielka goraczka
klatka nastawiona cala dobe a kot uwieziony
zlapal sie po tygodniu gdy ropien mu pekl
a juz rezygnowalam i zabieralam klatke
nie poddawaj sie
:ok:

Re: Kaca mam

PostNapisane: Pt lut 26, 2010 16:14
przez Tosza
Maksia złapałam w nocy, rano zawiozłam do lecznicy. Na dzień dobry kot dostał narkozę, bo nie wspólpracował, a wszędzie zostawiał plamy o kolorze i konsystencji budyniu. :( . Jak już dało się go obejrzeć, okazało się, że kot ma dwa olbrzymie ropnie na obu przednich łapach i uszkodzone, zaropiałe paluszki na jednej tylnej. Pani weterynarz od początku zastrzegała że nie wiadomo, czy wszystkie paluszki da się uratować, bo nie wiadomo, jak daleko doszła martwica. Ale to był dopiero początek złych wiadomości :(
Nie zostałam do końca zabiegu, bo jechałam z Puchasiem na rehabilitację, ale godzinę po moim wyjściu zadzwoniła wetka z pytaniem, czy zgadzam się amputacje łapy-ropień tak spenetrował i sperforował mięsień, że są niewielkie szanse na uratowanie łapy.
Nie zgodziłam się-na ucięcie łapy zawsze będzie czas.To młody kot, może da radę.... Ale jak nie da sie tego uniknąc, to będzie dramat-to dziki kot, miał byc podleczony, wykastrowany i wypuszczony. Nie ma dla niego miejsca.
I ostatnia sprawa;Maksik potrzebuje forumowej pomocy finansowej :oops: . Koleżanka, która do dokarmiała ma 8 własnych kotów, dokarmia jeszcze trzy dochodzące. Na oczyszczanie ropnia miała coś uzbierać i ratalnie zapłacić, ale sytuacja przerasta nasze możliwości. Dziś wieczorem, przy odbiorze kota będe znała koszty.Może uda się coś uzbierać, choćby po 5 czy 10 złotych :oops: . A może ktoś mógłby zrobić bazarek dla Maksika ? Sama też wystawię bazarki z podarowanych mi na ten cel przedmiotów ( nie spytałam darczyńcy, czy mogę go ujawnić, więc chwilowo zostanie anonimowy :wink: ).
Zdjęcia z gabinetu wstawię, jak tylko dostanę je od Pieczarki. I niech mi ktoś powie, jak robic zastrzyki zupełnie dzikiemu kotu? :mrgreen:

Re: Kaca mam-jest źle, potrzebujemy pomocy

PostNapisane: Pt lut 26, 2010 16:23
przez iwona66
dołącze do pomocy dzikuskowi - oczywiście tylko finansowo 8)
proszę o pw z nr konta :kotek: :ok:

Re: Kaca mam-jest źle, potrzebujemy pomocy

PostNapisane: Pt lut 26, 2010 16:55
przez Tosza
Bardzo dziękujemy.
Opiekunce Maksika nie powiem jeszcze, że kotu grozi amputacja. Ona i tak co chwile płacze i nie może sobie darowac, że wczesniej nie zorientowała się, w jakim stanie jest kot :(

Re: Kaca mam-jest źle, potrzebujemy pomocy

PostNapisane: Pt lut 26, 2010 17:08
przez piegusek
Ja też poproszę o nr konta.

Re: Kaca mam-jest źle, potrzebujemy pomocy

PostNapisane: Pt lut 26, 2010 17:15
przez Tosza
Już wiem więcej. Koszt dzisiejszego zabieg ( po BARDZO) promocyjnych cenach to 200 złotych. Zabieg trwał 3 godziny 8O .Cześć mięśni i naczyń w jednej łapie była już martwa, wszędzie była ropa-ile sie dało zostało wyciete. Nie można było wyciąć wszystkiego, bo było ryzyko uszkodzenia nerwów.Nie można było założyć drenów, bo to dzikus. Trzeba czekać, czy to co zostało zrobione okaże się wystarczające. Kota zostawiam do jutra u siebie ( przyjedzie około godz. 19.00), bo tak naprawde nie ma pewności, czy przeżyje. Mam go dogrzewać. Według pani weterynarz, ten kot kwalifikował sie do uśpienia, a ona rzadko wyraża taką opinię :(

Re: Kaca mam-jest źle, potrzebujemy pomocy

PostNapisane: Pt lut 26, 2010 17:23
przez iwona66
czasami cięzko obsługiwac domowego nerwusa ,a co mówic o
dzikusie ,moze jakimś uspakajaczem kotka potraktować :cry:
powodzenia i spokoju zyczę kotu :kotek: :ok:

Re: Kaca mam-jest źle, potrzebujemy pomocy

PostNapisane: Pt lut 26, 2010 17:34
przez Maryla
moze udaloby sie podac ten antybiotyk dzialajacy 2 tygodnie? zeby nie robic zastrzykow?
moj Vikus taki dostal przy ropniu bo byl dziki