Diabelska ósemka

znowóż go straszyliście pasztetem? :twisted:

Raczej przejrzał się w lustrze, zawstydził swoją objętością :twisted:

i zrozumiał, że czas pasztetu zbliża się nieubłaganie...

No dobra, pozbyliśmy się rudego gamonia :twisted:

Od wczoraj Potomak robi kipisz w swoim nowym domu.
Cwaniura jest. Wypuszczony w nowym miejscu zrobił 3 ostrożne rundki po mieszkaniu, trochę bocząc się na nowych Dużych. Po czym szybko wykoncypował, że teraz opłaca się zacząć łasić do nowych nóg - i zaczął wdzięczny taniec, a my poszliśmy w odstawkę. Zdrajca jeden, o! :twisted:

Jak wychodziliśmy, wyglądał na bardzo zestresowanego

Widać, że go ten stres rozłożył... :roll:

Nooo, prawie na łopatki

A nam jakoś dziwnie.
Nikt nie lata po domu.
Nikt się z nikim nie tłucze.
Nikt nie wpada slalomem między naszymi nogami do kuchni.
Nikt nie wisi na krawędzi talerza i nie wsadza nosa do kubków.
Pusto tu taaak...

Mogę coś poradzić :twisted:

Spytam Claude'a, czy za braćmi nie tęskni :mrgreen:

Wieści z domu Potomaka dobre

Rudy gnom nazywa się teraz Rysiek, oswoił już nowy dom, nowych Dużych, umie rozrabiać w nocy i bawić się wszystkim, tylko nie swoimi zabawkami :twisted:

Aha, okupuje też umywalkę. Całkiem jak u nas :twisted:

I to była ta dobra część wiadomości. A teraz gorsza:
Zadzwonił do mnie DS Humpala, teraz Mru.
Nie ma już Mru...
W kwietniu Gosia poinformowała mnie, że u kocurka wykryto nowotwór. Udało się wytargować dla niego jeszcze kilka miesięcy życia. Ale dzisiaj jego czas się skończył :cry:

**Adopcje: 11 >>**

Przykro mi
[*]

Jestem niezmiernie wdzięczna Gosi za wszystko, co dla Mru zrobiła - za to, że dała mu dom, kiedy poprzedni stracił, że dzięki niej miał kilka lat dobrego życia, że walczyła o niego dzielnie w chorobie, że w tej ostatniej chwili zadbała, żeby nie odchodził w bólu. To ważne, ogromnie ważne.

Smutno

Koty dzisiaj najwyraźniej ogłosiły Dzień Działań Dziwnych :twisted:

Na początek Kofisia naszczała do miski z wodą :twisted:

Chwilę później Dzidzia nasrała sobie na ogon :twisted:

Zaczynam się bać jak dalej rozwinie się ta sytuacja...

Następne puści pawia sobie na łeb :twisted:

Sobie to nieeee.... koledze lub koleżance :mrgreen:

To ostatnie zdjęcie, jakie mu zrobiłam w niedzielę. Wtedy jeszcze śmiałam się z niego, że nie potrafi się zdecydować czy lubi czy nie lubi słońca. Dzisiaj płaczę, bo jego już nie ma.
Dane nam było przeżyć razem ponad 12 lat. Dane nam było także spędzić wspólnie tych ostatnich kilka dni, kiedy po pół roku rozłąki spowodowanej moją chorobą z powrotem zamieszkaliśmy razem. Nie dane nam było się pożegnać - odchodził sam, nie było mnie przy nim.
Żegnaj, mój cudowny rudy przyjacielu...

» Czw sie 03, 2017 21:40 Re: Diabelska ósemka

Olu, współczuję

Przykro bardzo

[']

Diabelska ósemka

Kto przegląda forum