Strona 1 z 10

Sami-już w DT u kasiakom - uśmiech losu :)

PostNapisane: Pon lut 15, 2010 20:00
przez boniantos
SAMI

Obrazek

czy widzieliście kiedyś takie kocie oczy? Oczy, w których nie ma ani bólu, ani strachu, ale jest coś co nie pozwala zapomnieć tego spojrzenia. To porażający smutek i beznadzieja. Sami wygląda, jakby nie czekał już na nikogo ani na nic. To są oczy kota, który się poddał. Który nie wierzy już, że jego los w tym zimnym i bezdusznym miejscu może się odmienić. Dla niego to już koniec. Nie pozwólmy aby miał rację...

Tak wyglądał jeszcze na początku stycznia. To był kawał pięknego, dużego kota.

Obrazek

Cóż, pobyt w schronisku robi swoje. Już wtedy miał smutne oczy. To miejsce jest straszne dla wszystkich zwierząt, którym przyszło w nim mieszkać. Są jednak takie, które wybitnie sobie nie radzą. Z tygodnia na tydzień Sami wyglądał coraz gorzej. Przestał jeść, zaczął chudnąć. Dzisiaj można policzyć mu kostki :(. To kawałek kociego nieszczęścia, które przestało wierzyć i czekać na cokolwiek. Aby nie zniknął zupełnie wolontariusze karmią go strzykawką. To jedyna szansa aby nie opadł z sił.


Obrazek
Obrazek

wszyscy wiemy, że w schronisku nie ma warunków aby poświęcić na co dzień tyle czasu, aby zatrzymać i pochylić się nad każdym chorym i potrzebującym opieki stworzeniem. Dla Samiego jedynym ratunkiem jest dom stały lub tymczasowy, który troskliwie się nim zajmie. Wierzę, że w domowym cieple, przy troskliwej opiece otworzy się i powoli odzyska dawną radość życia. To kochany, miziasty kocurek, który bardzo potrzebuje człowieka. Potrzebuje kojącego dotyku i ciepła ręki. To najbardziej potrzebna i najbardziej niedostępna w schronisku kuracja :(. Tylko to może uleczyć psychikę Samiego. Poza tym i grzybicą, która nie jest żadnym poważnym problemem medycznym, wydaje się, że Samiemu nic nie dolega. Ale w takich warunkach, wychudzony i zrezygnowany nie ma w ogóle odporności. Za chwilę dopadnie go jakaś infekcja a w jego kondycji to równia pochyła prowadząca do...

Proszę, nie pozwólmy...

Re: Sami potrzebuje miłości-leku niedostępnego w schronie PILNE!

PostNapisane: Pon lut 15, 2010 20:05
przez Cameo
Sami... już widać totalną rezygnację w oczach, potrzebuje domu...

Re: Sami potrzebuje miłości-leku niedostępnego w schronie PILNE!

PostNapisane: Pon lut 15, 2010 20:06
przez Diana27
Jak dlugo jest w schronisku?
Biedak, te oczka....

Re: Sami potrzebuje miłości-leku niedostępnego w schronie PILNE!

PostNapisane: Pon lut 15, 2010 20:07
przez kasiakom
Czy ktoś może go dowieźć do Turku? Ja niezmotoryzowana na tyle, żebym sama podjechała :( Jeśli tak, to jeszcze proszę o rady jak leczyć grzybicę i nie zarazić reszty kotów.

Re: Sami potrzebuje miłości-leku niedostępnego w schronie PILNE!

PostNapisane: Pon lut 15, 2010 20:08
przez Korciaczki
Widziałyśmy go już na schroniskowym wątku, gdzie pisano właśnie o tym zrezygnowaniu
rybcie - dobrze, że założyłać mu wątek, to dla niego szansa
mamy nadzieję, że znajdzie się dom, a przede wszystkim, że Samiemy starczy sił, by czekać na ten dom

Re: Sami potrzebuje miłości-leku niedostępnego w schronie PILNE!

PostNapisane: Pon lut 15, 2010 20:11
przez kasiakom
Nie napisałam - oferuję tymczas. Mam 3 szczepione zdrowe koty, zabezpieczony balkon, mój wet może nie czyni cudów, ale daje radę.
On mi bardzo przypomina mojego Kedisia.

Re: Sami potrzebuje miłości-leku niedostępnego w schronie PILNE!

PostNapisane: Pon lut 15, 2010 20:11
przez Cameo
kasiakom pisze:Czy ktoś może go dowieźć do Turku? Ja niezmotoryzowana na tyle, żebym sama podjechała :( Jeśli tak, to jeszcze proszę o rady jak leczyć grzybicę i nie zarazić reszty kotów.


:aniolek:

Kasiu, grzyba leczy się ok. cztery tygodnie. Żeby nie doszło do zarażenia, trzeba odizolować chorego kota od reszty i przestrzegać zasad higieny. Ja dodatkowo zaszczepiłam przeciwgrzybiczo swoje kociaste. Grzyb to wstrętna paskuda, ale można z nią wygrać :ok:

Re: Sami potrzebuje miłości-leku niedostępnego w schronie PILNE!

PostNapisane: Pon lut 15, 2010 20:15
przez kasiakom
Ile trwa uodpornienie po szczepionce? Jaka to szczepionka? Muszę się przygotować jakby co. Mąż już go widział na wątku i też go rozczulił.

Re: Sami potrzebuje miłości-leku niedostępnego w schronie PILNE!

PostNapisane: Pon lut 15, 2010 20:23
przez Cameo
Felisvac.

Ale nie daje 100% pewności, niestety :( (mimo szczepienia, zaraziła się jedna z moich kotek, zdrowy, odporny kot) najlepszą "szczepionką" jest izolacja.

Re: Sami potrzebuje miłości-leku niedostępnego w schronie PILNE!

PostNapisane: Pon lut 15, 2010 20:29
przez magdaradek
kasiakom kochana Kobieto :1luvu: ja Cię pamiętam z wątku CoolCaty o kotach z Boguszyc, brałaś na tymczas chyba ruda koteczkę, prawda???
pomożemy z transportem, Turek nie jest daleko :1luvu: :1luvu: :1luvu:

dobrą szczepionką jest felisvac, podaje się chyba 3 dawki, dużo latwiej się leczy wtedy grzybicę. mialam tymczasy z grzybkiem, to nie jest takie straszne :ok: :ok: :ok:

Ty i Twój TŻ jesteście super :ok: :ok: :ok: :kotek: :kotek:

Re: Sami potrzebuje miłości-leku niedostępnego w schronie PILNE!

PostNapisane: Pon lut 15, 2010 20:42
przez boniantos
wow, kasiakom, ale fantastyczna wiadomość! Bylibyście ratunkiem dla Samiego. Jedna dawka szczepionki koszt. ok. 35 pln. Różnie bywa z grzybkiem, czasem to kwestia 2 tygodni, czasem potrafi się niestety paprać :(. Po pierwszej szczepionce wyskakują nowe ogniska, ale druga dawka podana po ok. 14 dniach zwiększa odporność i jeżeli infekcja nie jest poważna - jest odwrót choroby. Do tego m-cowe smarowanie zmienionych miejsc. Izolacja jest na początku wskazana dla bezpieczeństwa Twoich kociastych.Tym bardziej, że wiadomo, kocio ze schronu to i życie wewn. może mieć :roll:

edit: tyle, że nazwa szczepionka, jest trochę mylna w sensie zastosowania. Bo szczepi się zainfekowanego grzybkiem kota. I jest to metoda leczenia. Swoich nie szczepisz, bo gwarancji i tak nie daje. W tym przypadku ważna jest izolacja.

Re: Sami potrzebuje miłości-leku niedostępnego w schronie PILNE!

PostNapisane: Pon lut 15, 2010 20:44
przez boniantos
banerek Samiego:
Obrazek

Kod: Zaznacz cały
[URL=http://tiny.pl/hmsvw][IMG]http://img69.imageshack.us/img69/1396/sami.gif[/IMG][/URL]

Re: Sami potrzebuje miłości-leku niedostępnego w schronie PILNE!

PostNapisane: Pon lut 15, 2010 20:46
przez kasiakom
magdaradek brałam rudą koteczkę z Białej - jest we wspaniałym nowym domku w Poznaniu :)
Mąż obawia się o nasze kociaste, nie chce, żeby się zaraziły. Tłumaczę mu, że będziemy leczyć Samiego (mąż nazwał go już Dreizehn - bo to byłbt nasz 13-sty tymczas) i izolować go od naszego stadka. Mamy możliwość izolowania w zamkniętym pokoju "komputerowym". Tam zawsze lądują na kwarantannie nasze tymczasy. Ten będzie miał kwarantannę po prostu nieco dłuższą.
Cały czas rozmawiam z mężem przez skype, on zresztą na bieżąco odświeża wątek, więc wie, co się dzieje.

Re: Sami potrzebuje miłości-leku niedostępnego w schronie PILNE!

PostNapisane: Pon lut 15, 2010 20:48
przez gosiaa
Kasiakom :1luvu: ja też cię kojarzę z wątku Marcelinki z Białej.

Grzybica nie jest taka straszna jak się wydaje. Przede wszystkim izolacja (chociaż ja np nie mam możliwości izolacji, moje maluchy tymczasy miały grzybicę i rezydentka się nie zaraziła mimo że miała z nimi kontakt, wspólne spanie, mycie). Ale jeśli tylko masz możliwość izolacji, żeby koty nie miały ze sobą kontaktu to na spokojnie. Tu wszystko jest lepsze niż schronisko i ratuje mu życie, osobny pokój, kuchnia, łazienka. Samiego trzeba by zaszczepić, szczepi się trzykrotnie (ale to już w DT) co przyspiesza gojenie + dodatkowo smarowanie. Trzymam wielkie kciuki żeby się udało :ok:

Re: Sami potrzebuje miłości-leku niedostępnego w schronie PILNE!

PostNapisane: Pon lut 15, 2010 20:49
przez magdaradek
izolacja to podstawa i będzie ok.
Ja nie mam możliwości izolacji i miewałam kocięta z grzybkiem. Owszem - moje koty się zaraziły ale szybko zareagowaliśmy felisvackiem i przeszło raz raz, bez większych przeszkód. Ale moje koty biegaly z tymi kociakami, jeśli Wy izolujecie, to naprawdę powinno być ok
:ok: