Zaczęło się, gdy na terenie pewnego zakładu ktoś porzucił młodziutką, prześliczną, proludzką, domową trikolorkę. Oczywiście niewysterylizowaną
Na terenie zakładu są dzikie, niewysterylizowane koty, ta kicia była jednak typowym, domowym miziakiem
Przez cały ten czas rodzi mioty kociąt, które wydawane są byle gdzie i byle jak, o zobowiązaniu do sterylizacji nikomu się nawet nie śniło. Kociaki bywają śliczne i kolorowe, więc brane są przez byle kogo i słuch o nich ginie
Tak było i z ostatnim miotem, kociąt było kilka - zostało jedno...
Wklejam zdjęcia - jeszcze z okresu niemowlęcego i aktualne... Dziecko jest - jak i mamusia - proludzkie i kochane...
Koty są karmione, jedna z pracownic stara się zamykać je w w jednym z pomieszczeń, by uniknąć kolejnych ciąż, ale zdarza się, że pozostali pracownicy je wypuszczają
Obydwie kicie muszą stamtąd zniknąć, co więcej - muszę zabrać je razem
Nie mam gdzie ich zabrać, sytuację komplikuje to, że mogę je dostać jedynie w parze
DT/DS poszukiwane są bardzo, bardzo pilnie! Kotki można rozdzielić, może udałoby się je uratować choćby osobno...?












