Ja też mam całkiem świeże doświadczenia, choć w porównaniu z Państwa sytuacją miałam bardzo łatwo. Od dwóch tygodni jest u nas koteczka, 2-3 letnia, jak ocenił weterynarz. Kuweta nie była jej obca, ale po dwóch pierwszych nocach sprzątałam kupę raz zza choinki a raz zza krzesła, siusiu z początku nie było w ogóle. Kicia, zestresowana, uciekała na dźwięk żwirku przegarnianego ręką, nie chciała nawet wejść do środka. Zarządziłam wymianę hałaśliwego silikonowego żwirku na drobny Benek, co pomogło o tyle, że w krótkim czasie zasikany był cały kąt dookoła kuwety
Kićka najwyraźniej siusiała na stojąco. Co było robić - zrobiłam kołnierz z folii, przyklejony do ściany, schodzący do kuwety, po którym to co trzeba swobodnie spływa do środka. Ta prowizorka trzyma się nadal i nieźle sprawdza.
Jeszcze jedno - kotka przez pierwsze noce z kuwety korzystała wyłącznie w nocy, po ciemku, kiedy wszyscy spaliśmy. Trochę problemów było, bo jak raz tam narobiła, nie chciała wejść po raz drugi i trzeba było prać dywaniki łazienkowe (polecam długie moczenie w wanience pełnej wody, dopiero potem chlup do pralki - samo pranie w pralce nie wystarczyło). Teraz są postępy, da się żyć, nawet pomału po nocach przestaję się zrywać żeby kuwetę przegarniać
Przy nas i przy zapalonym świetle do kuwety jeszcze nie przychodzi.