Czy kot się oswoi? Potrzebna pilna pomoc.
Napisane: Czw lut 04, 2010 11:57
Postanowiłam nie "zaśmiecać" wątku Koterii, ale dostałam wiadomość od Państwa, którzy zaadoptowali stamtąd dymną koteczkę 2 dni temu, a którą ja ogłaszałam na allegro. Tutaj wątek Koterii viewtopic.php?f=13&t=94640&start=630
Najlepiej będzie chyba jak zacytuję wiadomość od tych Państwa tutaj:
Witam!
Mówiła Pani, aby w razie problemów pisać, co czynię… Biorąc kicię z Koterii nie spodziewaliśmy się łatwego zadania, ale mieliśmy nadzieję, że kotka jest tylko strachliwa, zestresowana i po paru dniach nabierze do nas zaufania. Sądziliśmy również, że jest jeszcze na tyle mała, że nauczy się „zasad” panujących w domu. Nadal mamy na to nadzieję, ale nie wiem czy nie są to nadzieje na wyrost…
Dymna jest kotkiem dzikim. Całe dnie spędza w ukryciu, przemieszczając się od czasu do czasu z jednej kryjówki do drugiej. Gdy się do niej zbliżamy, zwykle ucieka. Po czułym przemawianiu czasem pozwala się pogłaskać. Posiłki spożywa w nocy. Na to wszystko byliśmy przygotowani i wiemy, że taki stan może potrwać nawet kilka tygodni. Nasz niepokój budzi co innego.
Kotka nocami BARDZO rozrabia! Nasze mieszkanie traktuje jak poligon doświadczalny. Pochowaliśmy wszystkie szklane drobiazgi, zresztą nigdy nie mieliśmy ich w domu zbyt wiele, ze względu na obecność kota. Książek jednak z biblioteczek nie jestem w stanie poukrywać. A Mała wspina się po regałach, zrzucając co popadnie. Mąż zastanawiał się nawet, czy nie trzeba przykręcić regałów do ściany, dla naszego wspólnego bezpieczeństwa. Takich rewolucji się nie spodziewaliśmy. Mała, przyzwyczajona do swobody, nie potrafi odnaleźć się w naszym świecie. Hałas jaki powoduje nie pozwala spać. Nie śpimy my, nie śpią nasi sąsiedzi.
Dymna traktuje też naszą kanapę jako toaletę. ( Siusia, ale także załatwia tu „grubsze” sprawy) Zrobiliśmy wszystko według zaleceń pielęgniarzy z Koterii. Kotka ma swój kącik, kuweta stoi w widocznym miejscu. Ograniczyliśmy jej przestrzeń do części mieszkania. Nie krzyczymy, nie karcimy. Jak jednak wskazać jej właściwe miejsce do załatwiania „tych” spraw??? Kolejna noc nieprzespana. Nieprzyjemny zapach w całym mieszkaniu. Na dwór wychodzimy „na raty”, tak by kicia nie zostawała sama. Teraz jest to możliwe, ale kiedy za kilka dni wrócimy do pracy, Dymna zostanie bez nadzoru. Nie wiem co robić, dlatego piszę do Pani. Malutka wiele już przeszła w swoim życiu. Nie chcielibyśmy, aby trafiła na ulicę. Chociaż jest z nami tak krótko, już ją pokochaliśmy. Nie jestem jednak pewna, czy damy radę ją poskromić…
Może robimy coś niewłaściwie? A może po prostu potrzebny jej inny, LEPSZY dom?…
W związku z tym, że ja nie mam żadnego doświadczenia z dzikunkami, potrzebuję pomocy, nie wiem zupełnie co poradzić tym ludziom... Wiem, że 2 dni to zdecydowanie za mało na aklimatyzację, ale być może ona w ogóle nigdy nie oswoi się? Ma ok. 8 miesięcy, więc w sumie jeszcze dzieciak... Ale może potrzebuje DUŻO czasu i dużo cierpliwości, i albo trzeba zapytać ich, czy są na to gotowi, albo PILNIE szukać jej nowego domu... albo może powinna wrócić do swojego środowiska, czyli na działki..? Zupełnie nie wiem, proszę Was bardzo o pomoc.
Najlepiej będzie chyba jak zacytuję wiadomość od tych Państwa tutaj:
Witam!
Mówiła Pani, aby w razie problemów pisać, co czynię… Biorąc kicię z Koterii nie spodziewaliśmy się łatwego zadania, ale mieliśmy nadzieję, że kotka jest tylko strachliwa, zestresowana i po paru dniach nabierze do nas zaufania. Sądziliśmy również, że jest jeszcze na tyle mała, że nauczy się „zasad” panujących w domu. Nadal mamy na to nadzieję, ale nie wiem czy nie są to nadzieje na wyrost…
Dymna jest kotkiem dzikim. Całe dnie spędza w ukryciu, przemieszczając się od czasu do czasu z jednej kryjówki do drugiej. Gdy się do niej zbliżamy, zwykle ucieka. Po czułym przemawianiu czasem pozwala się pogłaskać. Posiłki spożywa w nocy. Na to wszystko byliśmy przygotowani i wiemy, że taki stan może potrwać nawet kilka tygodni. Nasz niepokój budzi co innego.
Kotka nocami BARDZO rozrabia! Nasze mieszkanie traktuje jak poligon doświadczalny. Pochowaliśmy wszystkie szklane drobiazgi, zresztą nigdy nie mieliśmy ich w domu zbyt wiele, ze względu na obecność kota. Książek jednak z biblioteczek nie jestem w stanie poukrywać. A Mała wspina się po regałach, zrzucając co popadnie. Mąż zastanawiał się nawet, czy nie trzeba przykręcić regałów do ściany, dla naszego wspólnego bezpieczeństwa. Takich rewolucji się nie spodziewaliśmy. Mała, przyzwyczajona do swobody, nie potrafi odnaleźć się w naszym świecie. Hałas jaki powoduje nie pozwala spać. Nie śpimy my, nie śpią nasi sąsiedzi.
Dymna traktuje też naszą kanapę jako toaletę. ( Siusia, ale także załatwia tu „grubsze” sprawy) Zrobiliśmy wszystko według zaleceń pielęgniarzy z Koterii. Kotka ma swój kącik, kuweta stoi w widocznym miejscu. Ograniczyliśmy jej przestrzeń do części mieszkania. Nie krzyczymy, nie karcimy. Jak jednak wskazać jej właściwe miejsce do załatwiania „tych” spraw??? Kolejna noc nieprzespana. Nieprzyjemny zapach w całym mieszkaniu. Na dwór wychodzimy „na raty”, tak by kicia nie zostawała sama. Teraz jest to możliwe, ale kiedy za kilka dni wrócimy do pracy, Dymna zostanie bez nadzoru. Nie wiem co robić, dlatego piszę do Pani. Malutka wiele już przeszła w swoim życiu. Nie chcielibyśmy, aby trafiła na ulicę. Chociaż jest z nami tak krótko, już ją pokochaliśmy. Nie jestem jednak pewna, czy damy radę ją poskromić…
Może robimy coś niewłaściwie? A może po prostu potrzebny jej inny, LEPSZY dom?…
W związku z tym, że ja nie mam żadnego doświadczenia z dzikunkami, potrzebuję pomocy, nie wiem zupełnie co poradzić tym ludziom... Wiem, że 2 dni to zdecydowanie za mało na aklimatyzację, ale być może ona w ogóle nigdy nie oswoi się? Ma ok. 8 miesięcy, więc w sumie jeszcze dzieciak... Ale może potrzebuje DUŻO czasu i dużo cierpliwości, i albo trzeba zapytać ich, czy są na to gotowi, albo PILNIE szukać jej nowego domu... albo może powinna wrócić do swojego środowiska, czyli na działki..? Zupełnie nie wiem, proszę Was bardzo o pomoc.