Strona 1 z 1

bo ja wpadam w histerie!

PostNapisane: Sob lis 22, 2003 19:57
przez nan
Sluchajcie jak juz pewnie wszyscy zauwazyli, jestem do granic przywiazana do mojego Luniaczka- jest jak synek, braciszek i Najlepszy Przyjaciel. Moja Kiciunka tyle juz przeszla- powiklana kastracje- byl wnetrowcem, upadek z 4 pietra- uszkodzenie pecherza, i najwiekszy koszmar- przepukline brzuszna. Byla ogromna, bardzo zaawansowana.

Zle zniosl operacje, byly powiklania, wiec cieto go jeszce raz- mial dwie operacje w ciagu tygodnia! Ostatnia trwala 3 godz. ale dostal wtedy narkoze na 5.Strasznie dlugo sie nie wybudzal. Potem bylo caly czas zle: nie jadl, nie pil, prawie nie reagowal. Przez 3 miesiace codziennie chodzilam z nim na kroplowki i zastrzyki. Wbrew wszystkim wierzylam ze on z tego wyjdzie. Udalo sie- Lunek wygral!
]
To bylo 3 lata temu. Teraz Luniak ma 7 lat.Jest nerkowcem. Juz teraz sie uspokoilam ale ta diagnoza zwalila mnie z nog.
To jednak nie koniec problemow- przepuklina znowu jest, wiem o tym juz od jakiegos czasu, ale jakos troche obroslo to tluszczem. Teraz jednak Lunek schudl, bo nie chce nowej,leczniczej karmy.
Poza tym ma straszny kamien nazebny- bardzo zaawansowany, wet mowil, ze jak mu wypadna w przyszlosci zeby, to bedzie problem, ale po jego przejsciach i chorych nerkach narkoza jest ryzykowna.

Boje sie! Tak bardzo sie dzis znowu boje! Czytalam cos o kocich chorobach, bo chce mu zrobic badania krwi a takze go poszczepic, i jestem przerazona! Czy moja Kicia moglaby miec kocia bialaczke albo FIP? Z tego co sie zorietowalam kot moze byc nosicielem a zachorowac z nieznanych przyczyn. Ale czy jak kot jest oslabiony to nie jest to przyczyna?

W wakacje przeszlam przez koszmar operacji i ratowania taty (mial raka trzustki juz duzo lepiej), jakos sie pozbieralam a teraz zwierzatka mi choruja. Mieszkam tylko z nimi ale ostatnio juz chyba zaczynam wariowac.Jest mi bardzo ciezko.
Cala kase przeznaczam na lekarzy- ratowanie Twiggi pochlonelo ogromne pieniadze- 100 zl za ratujaca jej zycie operacje, 160 lampy, codzienne zastrzyki przez 2 tyg, leki.... wizyty Lunka.....ale to drobiazgi

najgorszy jest ciagly strach, sprawdzanie czy mala oddycha i strach, ze i Lunka moze zabraknac. Teraz przeczytalam historie Krzysia Beatki i juz calkiem sie rozwalilam. Moze i ja jestem nienormalna ale ja tak kocham moje zwierzaki. Ja tak kocham Lunka. Boje sie....

PostNapisane: Sob lis 22, 2003 20:29
przez Dorotka
nie bój się :P i bądź pozytywnej myśli.
Przyznaję, że nie masz ciekawie ale pomyśl co by zrobiły twoje koty gdyby nie miały ciebie i nie miał by im kto tak pomagać ???

Powodzenia

Mój kot też był kiedyś bardzo chory, miał min. pękniete podniebienie po upadku a ja byłam przy zszywaniu, przytrzymywałam kota i widziałam jak strasznie cierpi pomimo, że był uśpiony. :placz:

PostNapisane: Sob lis 22, 2003 23:56
przez zuza
Jesli chodzi o kamien to pani Beata mojej nerkowce sciaga kamien bez narkozy.
Pewnie nie tak idealie jak w znieczuleniu, ale roznica jest znaczna.
wiecej jutro, bo padam... na pysk.

PostNapisane: Nie lis 23, 2003 8:37
przez RyuChanek i Betix
Nan ile ty musiałaś przejść biedactwo! Bądź dobrej myśli, popatrz jak już nie raz było ciężko a zawsze z tego wychodziliście, pokonaliście tyle chorób! Teraz też musi być dobrze! Tulę mocno!