Mały kotek i koci katar

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie cze 21, 2009 20:09

Rumianek w połączeniu z maścią trochę pomógł - skutkiem kilkugodzinnego przemywania oczek rumiankiem jest fakt, że kicia może otworzyć oczka. Jedno z nich jest w paskudnym stanie - było mocno posklejane już kiedy ją znalazłam. Na oczku znajduje się jakaś mętna warstwa - nie wiem czy to ropa czy co innego ale cały czas drżę o nią. Tak naprawdę to nie wiem w jakiej pozycji powinna leżeć kotka. Kiedy leży na brzuszku to ma zdecydowanie większy wypływ wydzieliny z oczu - regularnie przemywam je rumiankiem, z kolei kiedy leży na grzbiecie to ropy wylewa się mniej, ale nie wiem czy to dobrze - w końcu tak jak u człowieka ta ropa musi znaleźć gdzieś ujście bo zacznie wędrować w kierunku mózgu. Frida jest bardzo słaba. Cały czas śpi. Karmię ją na siłę rozwodnionym mleczkiem przez strzykawkę ale zupełnie nie ma apetytu. Kiedy co jakiś czas się budzi to okropnie się trzęsie nawet w sytuacji kiedy nadal leży - zdarza się, że trzęsie jej się sam łepek - wygląda to mniej więcej tak jak u ludzi z Parkinsonem. Bardzo się boję. Z wetem rozmawiałam dzisiaj tylko przez telefon - uznał, że jeśli oczka udało się odkleić to na kolejny zastrzyk mam przyjść dopiero jutro. Trochę to dziwne bo przedtem dostawała zastrzyki co dwa dni, a teraz będzie miała aż trzydniową przerwę. Od czasu jak u mnie jest (od środy) siusiała tylko dwa razy - przedwczoraj i wczoraj. To też mnie niepokoi. Wiem, że nie je za dużo, ale czy oprócz siusiu nie powinno się przypadkiem pojawić już "coś grubszego"? Mam tyle wątpliwości i obaw. Już sama nie wiem co mam robić... :cry:

Alexz23

 
Posty: 539
Od: Pt cze 19, 2009 16:33
Lokalizacja: Wąbrzeźno

Post » Pon cze 22, 2009 13:24

:cry: Dzisiaj nad ranem maleńka Frida odeszła... Nie dała sobie rady z tak silną chorobą...Od wczorajszego wieczoru jej stan stopniowo się pogarszał...Nie znalazła w sobie więcej siły do walki z chorobą...Chociaż była z nami tylko cztery dni to zdążyła zjednać sobie miłość całej naszej rodziny...W mojej pamięci na zawsze pozostanie maleńka mieszcząca się na dłoni kicia... :cry:

Alexz23

 
Posty: 539
Od: Pt cze 19, 2009 16:33
Lokalizacja: Wąbrzeźno

Post » Pon cze 22, 2009 14:18

Witam Was wszystkie. Dopiero dzisiaj przeczytałam ten watek. Maluchami zajmuje sie od dawna. Podam pare rzeczy ktore powinny ułatwic zapanowanie na kocim katarem:
- oczy - posklejane ropa w pierwszej kolejnosci przemywamy świetlikiem nie rumiankiem. Potem vet powinien przepisać gentamecynę w kroplach ( 3,-). KJezeli nie pomoże po 5 dniach cussi-erythomecyne. I wtedy dopiero wiemy co sie dzieje z oczkiem,
- kazdy kociak powinien dostać zastrzyki podskórne z antybiotyku osłonowego. Nie powiem jakiego. To zależy od stanu kociaka,
- małych kotów nie karmi sie mlekiem. Powinny dostawać mleko przystowane do ich potrzeb.W tesco ... mleko kocie lub mleko whiscas lub Klara lub mix. Przy kocietach pow 5 tyg. można podawać pasztety guermet rozcięczone ciepłą wodą lub np Gerber dla niemowląt z dużą zawartościa miesa np. indyka. Rozcieńczanie jedzenie woda powoduje zmniejszenie odwodnienia co jest bardzo groźne dla maluchów,
- ważne jeżeli kociak nie załatwia się to nalezy bezwglednie co najmnie 3 x na dobę pocierać mokrym ciepłym wacikiem brzuszek w kierunku ogona. Powoduje to, że kociak zaczyna wydalać cos tam,
- kociaka należy położyć na np. ciepłym termoforze lub w polarze ( okrytym). Kociaki maja w tym czasie temp. ciała ok. 39-40 oC i taką trzeba zachować. Przy braku ciepła sa bardzo szybko wyziębiane.
Mój ukochany Biesik 3.04. - 16.12.09 za TM
Obrazek[url=http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=110295&start=0]

IKA 6

 
Posty: 6469
Od: Pon mar 30, 2009 18:31
Lokalizacja: Ruda Sląska

Post » Wto cze 23, 2009 21:21

NO NIESTETY NASZ MAŁY MIKI DZIŚ O GODZINIE 11 DOPOŁUDNIA TESZ ODSZEDŁ ! CAŁĄ NOC MIAŁCZAŁ A RANO BYLIŚMY ZNIM U WETERYNARZA DOSTAŁ TRZY ZASTRZYKI I PANI WET ZDJELA MU STRUPEK Z NOSA (MIAL GO PO KOCIM KATARZE) DOSZLIŚMY DO DOMU I ODSZEDŁ BYŁ U NAS OSIEM DNI :cry:

neo33

 
Posty: 4
Od: Nie cze 21, 2009 10:55

Post » Wto cze 23, 2009 21:29

Rozumiem Twój ból, ja nadal nie mogę się z tym pogodzić...Dlaczego musi odejść takie maleństwo, które nikomu nic nie zrobiło...

Alexz23

 
Posty: 539
Od: Pt cze 19, 2009 16:33
Lokalizacja: Wąbrzeźno

Post » Wto cze 23, 2009 21:58

JA TO JAKOS PRZEŻYJE ALE MOI DWAJ SYNOWIE TO BYŁA DLA NICH TRAGEDIA ALE TEŚCIOWA PRZYNIOSŁA DZIECIOM KOTKE MA OSIEM TYGODNI I JEST OKAZEM ZDROWIA BRYKA CAŁY DZIEŃ MAM SWOISTE PRETĘSJE DO PANI WET (POMIMO ŻE TO NASZA ZNAJOMA)BO WYSTARCZYŁO POWIEDZIEC O TERMOFORZE SPECJALNYM MLEKU ITD A MOŻE BY KOT PRZEŻYŁ GDY ZDJEŁA MU STRUPEK Z NOSA TO JEGO NOSEK WYGLĄDAŁ JAK ZEPSUTY KAWAŁEK MIESA I CHYBA TO GO DOBIŁO A ZROBIŁA TO PO TO BY MU SIĘ LEPIEJ ODDYCHAŁO POZATYM KOT RANO BYŁ SŁABY I WYZIĘBIONY JAK BYŚMY WIEDZIELI O TERMOFORZE TO MOŻĘ BY ŻYŁ :cry:

neo33

 
Posty: 4
Od: Nie cze 21, 2009 10:55

Post » Śro cze 24, 2009 1:14

Rozumiem, prawdę mówiąc ja też mam pretensje do weterynarza...niby taki starszy i doświadczony człowiek...a jednak...może gdyby powiedział coś więcej. Ja przecież nie muszę wszystkiego wiedzieć...każdą informację trzeba było od niego wyciągać na siłę...niestety - małe miasto oznacza małe możliwości, nawet nie ma wyboru w weterynarzach...
Ja o termoforze też nie wiedziałam, ale i tak kicia zamieszkałą w mojej wełnianej czapce (na zmianę z taką z polaru). Ciepło na pewno miała tylko nie wiem czy dostatecznie...Nigdy nie miałam tak małego kotka i wszystko było stosowane na zasadzie konsultacji z wetem...mam jednak wyrzuty, że może za mało naciskałam weterynarza...teraz jednak wiem, że on od początku spisał kicię na straty (po wszystkim kiedy trzeba było odwołać wizytę u niego powiedział mojej mamie - ja nie miałam siły do niego dzwonić , że kicia nie miała szans bo to była poważna choroba w zaawansowanym już stadium a ona była bardzo słaba i malutka i nic nie dało by się zrobić)...nie rozumiem tego człowieka...no cóż - mam jeszcze jednego kota - starszego (ma 2,5 roku) - też przygarniętego dla którego też warto się starać...myślę też, że kiedyś, kiedy te ostatnie wydarzenia nie będą już dla mnie tak świeżą sprawą przygarnę jeszcze jakąś małą kicię, ale na razie raczej nie bo nie chcę, żeby była "lekarstwem"...
Ale się rozpisałam...pewnie dla niektórych mój wywód będzie śmieszny, ale ja po prostu bardzo szybko się przywiązuję i nie potrafię nad niektórymi sprawami przejść do porządku dziennego...taka już moja natura...

Alexz23

 
Posty: 539
Od: Pt cze 19, 2009 16:33
Lokalizacja: Wąbrzeźno

Post » Śro cze 24, 2009 14:01

Neo33, Alexz23 wiem jak to jest jak traci sie takie maleństwo. Ale nikt kto dopiero zaczyna opiekować sie maluchami nie wie wszystkiego. Ja tez napisałam bardzo mądrze, ale uwierzcie czasami panikuje jak coś z maluchami zaczyna sie dziać szczególnie sobota wieczorem. Vet przyjeżdża do mnie na każde wezwanie, ale....... Opieka na maluchami jest trudna. Czasami wszystko jest ok i wtedy wydaje nam się co to takiego. A czasami wszystko sie zaczyna walić i wtedy jest kłopot. Sam mam w tej chwili 2 matki karmiace i tydzień temu byłam w wielkiej panice. Poczytajcie w moim banerku o uciekających kota z Płocka. Kotach, które jedna cioteczka wiozła przez pół Polski i które maja zapewniony transport do każdej miejscowość w Polsce.
Mój ukochany Biesik 3.04. - 16.12.09 za TM
Obrazek[url=http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=110295&start=0]

IKA 6

 
Posty: 6469
Od: Pon mar 30, 2009 18:31
Lokalizacja: Ruda Sląska

Post » Śro cze 24, 2009 15:59

Dzięki za wsparcie. Poczytałam trochę o Twoich maluchach i podziwiam Cię. Nie wiem czy dałabym radę opanować taką gromadkę. Pewnie raczej nie. Chwilami zastanawiam się czy nie byłoby dobrze wziąć kolejnego kotka, ale nie chciałabym żeby był tylko takim środkiem zastępczym, a poza tym nie wiem czy dałabym sobie radę, gdyby i tej istotce coś się stało...Może to zabrzmi egoistycznie ale na razie chyba nie wezmę innego kotka...Mam jeszcze jednego kota - jest starszy ma dwa i pół roku. Mszę teraz skupić się na nim. Zamierzam go wysterylizować, odrobaczyć i od razu zaszczepić...myślę, że na kolejnego kotka przyjdzie jeszcze czas...[/img]

Alexz23

 
Posty: 539
Od: Pt cze 19, 2009 16:33
Lokalizacja: Wąbrzeźno

Post » Czw cze 25, 2009 14:32

I to jest bardzo mądra decyzja: wysterylizować, zaszczepić, odrobaczyć. Nie gniewaj sie ale to miałaś zrobić dużo wczesniej. Ale każde doświadczenie jest ważne. I jeszcze jedno pamiętaj, że dwa koty bawia razem w czasie naszej nieobecności i nie nudzą się ( nie szkodzą?!)
Mój ukochany Biesik 3.04. - 16.12.09 za TM
Obrazek[url=http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=110295&start=0]

IKA 6

 
Posty: 6469
Od: Pon mar 30, 2009 18:31
Lokalizacja: Ruda Sląska

Post » Czw cze 25, 2009 14:45

Nie gniewam się , ale nie mogłam tego zrobić wcześniej bo wtedy jeszcze go nie miałam ;)

Alexz23

 
Posty: 539
Od: Pt cze 19, 2009 16:33
Lokalizacja: Wąbrzeźno

Post » Czw cze 25, 2009 14:47

IKA 6 pisze:I jeszcze jedno pamiętaj, że dwa koty bawia razem w czasie naszej nieobecności i nie nudzą się ( nie szkodzą?!)


No tak ale chyba też podwójnie kosztują, nie ? ;)

Alexz23

 
Posty: 539
Od: Pt cze 19, 2009 16:33
Lokalizacja: Wąbrzeźno

Post » Czw cze 25, 2009 20:51

Wbrew pozorom niewiele wiecej :ryk: :ryk:
Mój ukochany Biesik 3.04. - 16.12.09 za TM
Obrazek[url=http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=110295&start=0]

IKA 6

 
Posty: 6469
Od: Pon mar 30, 2009 18:31
Lokalizacja: Ruda Sląska

Post » Pt lis 13, 2009 11:19 Re: Mały kotek i koci katar

Witam wszystkich miłośników kotów po raz pierwszy /właśnie się zarejestrowałam/.Od mniej więcej 15,16 lat mam w domu koty - różne : małe, duże, młode, dorosłe. Niektóre a nich były chore na koci katar, zdrowiały i więcej nie chorowały. Ale... no wlaśnie. Dwa miesiące temu wzięłam ze schroniska rodzeństwo - 3,5 miesięcznego kocurka/Juniorek/ i jego siostrzyczkę
/Mimi/. Kiedy je zabierałam do domu wiedziałam, że są chore na koci katar. Zaczęliśmy chodzić do weterynarza- strasznie zresztą kochanego- który po 2 czy 3 tygodniach brał od nas za wizytę na przykład 20 zl albo...kiedyś w niedzielę po prostu przyjął nas bezpłatnie. Przez cały ten okres kotki dostawały co 2-gi dzień antybiotyk, krople do oczu, witaminy itp. Wydawało się, że jest dobrze, no w każdym razie lepiej. Ale to choróbsko ciągle nawraca. Przez tydzień lub dwa jest zupelnie dobrze a potem -szczególnie Mimi znów zaczyna mieć kłopoty z oczkami. Próbuję im nawet podawać leki homeopatyczne/ trochę się na homeopatii znam- od kilkunastu lat jestem nią zafascynowana i staram się całą moją rodzinę leczyć homeopatycznie/ z różnym jednak skutkiem. Czy ktoś może mi doradzić czy i gdzie można kupić Lizynę - podobno ten preparat bardzo podnosi odporność i pomaga w walce z kocim katarem
HALZA

Halza

 
Posty: 1
Od: Pt lis 13, 2009 10:37

Post » Pon maja 03, 2010 23:49 Re: Mały kotek i koci katar

Witajcie, mój kociak podobnie jak Wasze dostał kataru, jest już na antybiotykach od tygodnia , faktycznie już nie kicha, jest żwawszy ale trzecia powieka nie chowa się :( Czy jest jakieś prawdopodobieństwo że już mu tak zostanie. CZytałam na pewnej str internetowej że jedno oczko pozostaje inne. Czy zawsze tak musi być, czy tylko sporadycznie? Proszę o odpowiedź
Pozdrawiam

aSSia

 
Posty: 1
Od: Pt kwi 30, 2010 21:21

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 208 gości