Witam, mam 5 letniego kocura (po jak najwcześniej możliwej, bezpiecznej kastracji, której raczej już nie pamięta) który rwie sobie sierść z grzbietu. Niestety robi to conajmniej raz na dzień w różnych porcjach, raz jeden kosmyk, raz cała garść sierści. Byłem już u wszystkich możliwych "specjalistów" weterynarzy i tp. ale nic z ich rad nie pomogło. Poczynając od smarowania grzbietu specjalnymi maściami, czesania, smarowania wódką, amolem, pouczania, kary, ostatecznie wysmarowania jego pyszczka wyrwaną sierścią, NIC NIE POMOGŁO!!!. Ten koszmar trwa już od przynajmniej 3 lat a na wyleczenie kocura wydałem już naprawdę sporo pieniędzy. Nie jest to jakiś rasowy kot, - "mieszaniec europejski" ale mam z nim więcej problemów niż z niejednym rasowcem. Sposoby wypisane wcześniej były stosowane przez conajmniej dwa tygodnie. Paro krotnie usłyszałem od lekarzy iż może to być kwestia psychiki, ale kot nie miał ciężkiego życia - ma prywatny ogródek po którym nie chodzą inne koty, je wyłącznie karmę dla bardzo wybrednych kotów ROYAL CANIN Exigent, co wieczór jest wyprowadzany w tereny wokoło domu na smyczy, gdyż sam się boi chodzić. Nie sądzę żeby miał jakiekolwiek niewygody, ale zarazem nie jest zbyt rozpieszczony, od małego był uczony gdzie wolno mu wejść, a gdzie nie, czego mu nie wolno robić i tp. Oczywiście niebyły to jakieś wielkie restrykcje, jedynie podstawowe zasady zachowania. Kot rwie sierść od tak... np. gdy się go zostawi samego, a w zasadzie nie samego, jedynie w drugim pomieszczeniu...
Jeśli ktoś ma sposób jak to wyleczyć, proszę o odpowiedź, tylko nie piszcie mi żebym poszedł do specjalisty bo mnie krew zaleje...




