Ugotowałam na obiad rosół na porcji rosołowej z kaczki, dałam korpus kaczki do obgryzienia kotu (moja mama dała tydzień temu to samo tylko, że z kuraka i zostały piękne błyszczące kostki a kot ją kocha bardzo od tamtej pory...) i kaczka stoi nie ruszona...
Ale do rzeczy, na 15-30 minut po zjedzeniu tego rosołu miałam mroczki przed oczami, takie jakby odświeżanie TV jak się nakręci kamerką coś z TV tylko, że białe i po skosie, nie widziałam w sumie prawie nic, sekundy później bolały mnie oczy, bardziej mięśnie, wiecie jak zamykacie oczy to uczucie jak gałki oczne idą w górę, to ból coś jak zakwasy... Położyłam się i zasnęłam, obudziłam się z bólem głowy.
Wszystko ok, ale... ale męża boli głowa od kiedy zasnęłam, czyli godzina po zjedzeniu rosołu...
Synek 2 letni nie wiele zjadł, ale od 3 dni marudzi jakby coś go brało, więc nie jest wyznacznikiem żadnym na dziś, marudził jak wczoraj i przedwczoraj, ale on 2-3 łyżki tego rosołu zjadł.
Dolegliwości gastrycznych nie mamy z mężem żadnych.
I tak myślę, czy z tą kaczką było coś nie tak, że kot nie ruszył, czy przypadek? Kot smędzi głodny, właśnie saszetkę dostał... Kaczka leży nie ruszona bleee
Tylko proszę nie krzyczeć na mnie... ja taka jestem dziwna zawsze




