Dzięki kochanej Sylwce
(jeszcze raz dzięki
), zrobiłam Helce test na lamblie.
Wyszedł pozytywny.
I teraz nie wiem, czy płakać czy się cieszyć.. ale przynajmniej wiadomo co jej jest.
Czy ktoś może ma jakieś doświadczenie w tym temacie?
Teraz będzie seria pytań, bo idąc do weta chciałabym być przygotowana w temacie. Nie sądzę by się często z lambliami spotykał, więc pewnie niewiele wie..
Czym to się leczy? Tak jak ludzi furasolidonem? (chyba nie pomyliłam nazwy) Jak długo? Czy trzeba powtarzać tak jak w przypadku pasożytów?
Czy muszę przeleczyć drugiego kociastego?
A co z nami? Czy ludzie się od kotów zarażają?
Ech.. mam mętlik w głowie.. Ale też nadzieję, ze może po przeleczeniu wszystko wróci do normy..
Po stracie 16-letniego Kicuszka (*), jako lekarstwo na ból, który po sobie zostawił, zdecydowaliśmy się dokocić. W połowie grudnia adoptowaliśmy z dt wtedy 4-miesięczną koteczkę - Kiarę z tego wątku:
viewtopic.php?t=102183U nas kotę zwiemy Helką, Helutkiem, czasami Heleną gdy coś przeskrobie
.
Kotunia jest cudowna, przesłodka, rozmruczana, całkiem szybko zaprzyjaźniła się z rezydentką Kinią i oczywiscie podbiła nasze serca.
Jednak mamy z nią problem - w zasadzie od początku jej pobytu u nas kota ma problem z rzadkimi qpalami.
Obskoczyłam już weterynarzy u mnie na wsi, nic nie pomogli, więc jutro wybieram się do miasta obok, gdzie mam nadzieje w końcu dojdą, co jej jest.
Rozmawiałam z opiekunką z dt - u niej podobno kota też miewała rzadkie q, ale tylko przy zmianie karmy, albo jak jej się udało coś innemu kotu ukraść. Poza tym, podobno wszystko było ok. U nas niestety to nie działa, przetrzymywanie na jednym rodzaju karmy, mimo rozwolnienia prowadzi do wody z pod ogona i nie najlepszego samopoczucia.
Na Helkę niestety w ogóle nie działa smecta, a po ryżu i gotowanym kurczaku jest jeszcze gorzej.
Kota została ponownie odrobaczona flubenolem, dostała antyobiotyk (streptomycynę), przez ostatnie 2 tygodnie dostaje enteroferment i jest na RC Intestinal (tylko) i w tej chwili, mimo początkowej poprawy, znowu jest źle. No i ręce mi opadły, bo już nie mam pomysłu..
Helka jest radosna, bawi się, je za 5 kotów, ale urobek w kuwecie przyprawia o ból głowy.. Od czasu do czasu zdarza się też pawik - czasami jest to typowe "in and out", czyli wymiotuje tym, co zjadła w postaci nienaruszonej, a czasami tylko jakaś piana.
Zaczynam się na poważnie martwić..
Czy może ktos ma jakiś pomysł, co jej może być? Alergia/nietolerancja? Jakaś bakteria w przewodzie pokarmowym?
Co mogę zrobić dla niej sama (badanie qpala? ale pod jakim kątem?), a na co powinnam nakierowywać weta? Nalegać na usg jamy brzusznej? Badanie krwi?