Strona 1 z 10

choroba+samotność - zdj.str.4 - JEST DOM!!!!!

PostNapisane: Czw lis 20, 2003 18:27
przez moniś
Cześć.Najpierw może się przedstawie zanim powiem jaki mam problem.Nazywam się Monika i studiuję weterynarie.Mój problem: otóż dziś rano w drodze na uczelnie złapałam kotka małego, ma koci katar, jest w bardzo ciężkim stanie po zejści z lekarzem idiotą umieściłam go w szpotalu uczelnienym i w porozumieniu z innym lekarzem próbujemy go ratować.Dostaje lekarstwa, więc w tym nie ma problem.Chodzi o to, że został brutalnie oddzielony od matki i troche mu chyba jej brakuje.Co mam zrobić.Jak mogę mu ten czas umilić.Nie moge z nim siedzieć ze względu na zajęcie,zaglądamy tam 3 razy dziennie,częściej się nie da.Potrzebuje ciepła w dosłownym znaczeniu.Poduszki elektrycznej nie mam gdzie podłączyć a termofor mu szybko wystygnie.Jak moge go ogrzać?Co mu wsadzić do klatki?Może maskotke do której się będzie przytulał?Jak myślicie?Na razie w ogóle się nie rusza.Do 5 grudnia musi być w szpitalu bo jest na obserwacji czy nie ma wścieklizny.Ale potem musze coś z nim zrobić nie moge go zabrać do siebie, więc jak ktoś jest zainteresowany kotkiem to prosze napisać.Leczenie opłacam na spółke z koleżankami.Z góry dziękuję za radę i pomoc.Pozdrawiam :cry:

PostNapisane: Czw lis 20, 2003 18:34
przez Inka
Witaj Monis :D
Radzilabym napelniac termofor goraca woda, i owinac recznikiem, czy inna miekka tkanina. Nie bedzie parzyl, a dluzej trzymal cieplo.
Trzymam kciuki za kiciusia :ok:

PostNapisane: Czw lis 20, 2003 20:05
przez Estraven
Tylko wtedy dobrze byłoby co kilka godzin zmieniać wodę, bo zimy termofor tylko pogorszy sytuację.

Najlepiej byłoby go w ogóle stamtąd wziąć (bo przecież ta obserwacja w kierunku wścieklizny to w sumie - w tym przypadku - urzędnicza sprawa, którą owszem, można czasem wykorzystać) - obawiam się, że przy wychłodzeniu może nie przetrwać. Spróbujcie chociaż wymościć mu tę klatkę (czy cokolwiek, w czym jest) jak najobficiej czymś puchatym, miękkim...

PostNapisane: Nie lis 23, 2003 0:06
przez Malgorzata
Witaj :lol: A moze moglabys nosic go ze soba - za pazucha albo w chustce na "matke - Murzynke", zal by bylo, gdyby mu sie nie udalo wyzdrowiec, skoro juz ma taka opieke! W jakim jest wieku?

PostNapisane: Nie lis 23, 2003 19:48
przez moniś
Z kotkiem lepiej.Dużo je,troche się boi.Ma miesiąc.Także będzie dobrze jeżeli chodzi o ogólną sprawność.Najgorzej z oczami.Wątpie czy da się je uratować.Jednego na pewno nie.Z drugim jest lepsza sytuacja ale ma wrzód rogówki.Nosić ze sobą go nie moge bo mam zajęcia, a poza tym musi tam zostać do 5 grudnia nie ma innego wyjścia.A i tak nie miałabym go gdzie wziąść.Trwają intensywne poszukiwania domu dla niego ale bez rezultatów.Nikt nie chce kota a tym bardziej prawdopodobnie ślepego.Z ciepełkiem już lepiej.Ma inną klatkę, domek i dużo ręczników.Boję się tylko że jak wyzdrowieje to wyląduje w schronisku a to było by najgorsze.Teraz strasznie tęskni za mamą,Ochrona w szpitalu mówi,że całą noc miauczy.Serce mi pęka jak to słyszę.A nie mogę z nim być dłużej niż 20 min. 3 razy dziennie.Nie wiem już co mam robić :placz: :placz: :placz: :placz: :placz:

PostNapisane: Nie lis 23, 2003 20:34
przez zuza
Ogloszenia - w lecznicach, w sklepach zwierzakowych, w wyborczej ze zdjeciem. Konsultacja u Garncarza byla? Moze jednak choc jedno oczko uda sie uratowac... Moze mu trzeba szemrzace radyjko zostawic? Jakby sie znalazl dom to dobrze byloby, zeby poszedl do niego jak najszybciej... ze stresu koty kiepsko zdrowieja.

PostNapisane: Pon lis 24, 2003 22:54
przez moniś
Nie ma domu i nie będzie.Zrobiłam wszystko co mogłam nikt go nie chce.Wziełabym go ale domownicy nie chcą, po drugie nie mam pojęcia jak opiekować się niewidomym kotem.Nie chce oddać go w ręce z których stanie mu się jeszcze większa krzywda.Błagam pomóżcie.

PostNapisane: Pon lis 24, 2003 23:00
przez Katy
Nie mów, że nie będzie domu... Nie takie kocie biedy go znajdują... Dałaś ogłoszenia? Zacznij od zdjęcia. Zróbcie mu zdjęcie i zamieszczaj ogłoszenia na wszelkich serwisach z ogłoszeniami. Znajdziesz ich dużo w internecie. Zrób ogłoszenie i rozwieszaj gdzie możesz. Zadzwoń do Gazety Wyborczej - 840.45.88, od 10 do 20. Zamieścisz tam darmowe ogłoszenie. Będzie dobrze!

PostNapisane: Wto lis 25, 2003 19:35
przez Malgorzata
Musi sie ktos znalezc, a moze Ewa ze Slaska? W watku "Poszukiwany maly kocurek do adopcji " stoi, ze Ewa chciala sie zaopiekowac slabowidzaca koteczka z Torunia, ale cos nie wyszlo../Watek jest Beaty S/

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 11:16
przez Ada
Jak tam sytuacja z koteczkiem, daj znac, bo moze przy odrobinie srodkow i lekarstw oczko mozemy wyleczyc..jezeli ma koci katar to powinno mu sie podniesc odpornosc i wtedy oczka same sie beda goiły, moj kociak tez ma teraz koci katar i oczki miał fatalne ale po paru seriach zastrzykow homeopatycznych zaczyna byc ok, a oczy to sa generalnie juz piekne
serce krawawi jak sie czyta o biedaku w klatce....

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 13:50
przez moniś
Kotek jest cały czas w tym samym stanie.Z leczeniem jest tak, że każdy wet mówi co innego.Każdy poleca inne lekarstwa.Już mam mętlik w głowie od tego.I jest taka niepisana zasada, że jeden lekarz nie wtrąca się w leczenie drugiego, więc żeby go weterynarz obejrzał to musimy poczekać do jego wyjścia ze szpitala, ale znowu wtedy nie ma go kto przetrzymać.Jednym słowem sytuacja nieciekawa.A on teraz strasznie potrzebuje czyjejś obecności.Jak do niego przychodze to non stop się łasi i chce być głaskany.I jak go potem zostawić jak patrzy zza kratek w klatce i miauczy wniebogłosy.

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 14:09
przez Katy
Co to znaczy, ze jeden lekarz nie wtraca sie w leczenie drugiego? Cisnie mi sie cos na usta, ciekawe czy jakby widzial, ze inny zle leczy tez by nic nie mowil :?
Nie mozesz zabrac tego kociaka do dr Garncarza? Zadzwon i powiedz o sytuacji, moze Was przyjmie wyjatkowo. Ile kociak gdzies ma i jakiej jest masci?

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 17:32
przez moniś
Nie mogę go zabrać, bo ustawowo musi przez 15 dni być na obserwacji czy nie ma wścieklizny.Nie da się tego obejść.A poza tym za bardzo nie moge się tam rządzić bo to w końcu moja uczelniaa oni wszyscy mają wyjątkowo dobrą pamięć do ludzi którzy uważali że są mądrzejsi od lekarzy.Na uczelni przyjmuje żona dr Garncarza więc jutro do niej idziemy.Może ona będzie chciała pomóc.Kotek jest biało-bury.Ogólnie jest przesłodki i straszny pieszczoch.Myślicie,że można takiego małego kotka karmić whiskasem juniorem?Bo już niestety nas nie stać na eukanube, ledwo na whiskasa starcza.A kot ma apetyt nie z tej ziemii.

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 17:52
przez Estraven
moniś pisze:Myślicie,że można takiego małego kotka karmić whiskasem juniorem?Bo już niestety nas nie stać na eukanube, ledwo na whiskasa starcza.A kot ma apetyt nie z tej ziemii.

Rozumiem, ale to jest ryzyko... Może by mimo wszystko poszukać lepszej karmy?

PostNapisane: Śro lis 26, 2003 18:01
przez Beata
To juz nawet KiteKat czy Friskies sa lepsze (mokre, czyli saszetki i puszki) od Whiskasa.
A Animonda wypuscila nowa serie puszek, ktora zastepuje bodajze Fleisch Menue: Carne. Widzialam w Kakadoo w Centrum Wilenska (W-wa, Targowa), wszystkie 7 smakow, puszeczka 400 g kosztowala 3,90. To chyba podobnie wychodzi jak Whiskas?
Jesli karmisz sucha karma, to ktos robil takie przeliczenie na dzienne zapotrzebowanie dla kota (bo karmy typu Whiskas kot musi zjesc wiecej, zeby sie najesc) i wychodzilo na korzysc drozszych karm. Moge znalezc, jesli jestes zainteresowana.
Pamietaj tez o tym, ze wiekszosc karm z tzw "sredniej polki" mozna kupic na wage (czytaj: taniej). Bento Kronen jest podobno bardzo dobry, na pewno znacznie lepszy od whiskasa.