Strona 1 z 2

nieprzespane noce...

PostNapisane: Czw lis 20, 2003 10:24
przez Katik
Juz druga noc pod rzad nie spie od 4 nad ranem..moj kotek ma jakis dziwny nawyk wchodzenia mi na twarz! malo tego..on mi sa "ugniata" i drapie..mruczy i tak 100 razy pod rzad..chyba nie bede go wpuszczac do sypialni bo jak tak dalej pojdzie to bede chodzic po scianach..jestem nieprzytomna.. mialam kilka malych kotow i po raz pierwszy cos takiego obserwuje..

Kasia

PostNapisane: Czw lis 20, 2003 10:26
przez ryśka
Ten Cię po prostu wyjątkowo polubił 8)

PostNapisane: Czw lis 20, 2003 10:27
przez Maryla
Na pewno sporo osób Ci tego zazdrości!
:twisted:

PostNapisane: Czw lis 20, 2003 10:29
przez Basia_G
ja jakoś nie za bardzo zazdroszczę :twisted: , ale jestem pełna zrozumienia ( z powodu Juniora )

PostNapisane: Czw lis 20, 2003 10:33
przez Sigrid
Gandalf Jarka pisze:Tylko kiedy przychodzi późna jesień i zima powyższe reguły tracą aktualność i oba futrzaki łądują się nam do łóżka mrucząc straszliwie... :D


A u mnie właśnie odwrotnie. Odkąd nastała jesień, a w mieszkaniu grzeją kaloryfery, kocur z łóżka wyprowadził się stanowczo i nieodwołalnie.
Liczę na to, że wiosną wróci.

Ale faktycznie. Ugniatania po twarzy raczej nie zazdroszczę...

PostNapisane: Czw lis 20, 2003 10:38
przez mandragora
moje 2-i-pol miesieczne kocie budzi nas w nocy lub przed switem regularnie. ale nie tylko slodkim mruczeniem (tuz nad uchem, co uniemozliwia zasniecie), takze dzikimi harcami (ten kot jest nawiedzony!!! on nigdy nie traci energii!!), polowaniem na kazdy ruch pod koldra, drapaniem po glowach (uwielbia sie bawic moimi wlosami, rano mam koltun na glowie), gryzieniem po uszach i nosie, skakaniem po twarzach, lizaniem (szorstkim ;)) po czymsieda, pacnieciami po oczach i ustach.... spektrum nocnej kociej dzialalnosci jest szerokie, niestety od miesiaca, odkad mamy kota - konczy sie (konczy?!) notorycznym niewyspaniem...
powiedzcie, ze ona z tego wyrosnie!!!!

mandra ziewajaca

PostNapisane: Czw lis 20, 2003 10:43
przez lady_in_blue
Wyrośnie.!!! Powiem więcej, we dwa wyrosłyby szybciej. Ale to jeszcze z pól roku potrwa, cierpliwości.

PostNapisane: Czw lis 20, 2003 10:46
przez Chatte
Wyrosnie, wyrosnie :D
Jak u ludzi, z wiekiem maleje zapotrzebowanie na mocne wrażenia a rosnie popyt na święty spokój :lol:
Anna P.P. mnie uprzedziła, ale i ja optuję z drugim kotem. Wtedy do zabawy słuzy osobnik tego samego gatunku, a ludź potrzebny jest do karmienia i ewentualnie miziania :wink:

PostNapisane: Czw lis 20, 2003 10:53
przez Krzysio
AnnaP.P. pisze:Wyrośnie.!!! Powiem więcej, we dwa wyrosłyby szybciej. Ale to jeszcze z pól roku potrwa, cierpliwości.


Ania marację... Nasz Szczęściarz też odstawiał nam dzikie harce o 3-4 rano i nie chodzi tylko o przeraxliwe miauczenie ale skakanie po meblach i zrzucanie wszystkiego, co tylko jest w zasięgu łap... Przez długi czas nie wiedzieliśmy o co chodzi... Problem rozwiązał się gdy pojawił się Kociś...
Teraz gdy w dzień dużo śpią, to bawią się do 2-3 w nocy, i wtedy sa na porządku dziennym/nocnym biegi z tupaniem, dzikie wrzaski gdy jeden napada na drugiego etc... Dobrze że nie robia tego za często, bo wtedy marny ich los :twisted: ... Znosimy to anielską cierpliwością w zasadzie, ale bywa gorzej gdy Janka idzie na 6 do pracy, a te maszkarony szaleją do 3... :evil:

PostNapisane: Czw lis 20, 2003 11:05
przez Damork
Spoko ;)

Do wszystkiego można się przyzwyczaić - Mały przez pół nocy ciamka mi dłonie mrucząc donośnie i okrutnie się śliniąc, przy okazji muszę go wolną ręką gliglać, bo każda przerwa kwitowana jest "foczką", czyli wystawieniem wąsów do przodu i wetknięciem mi ich w nos (do wewnątrz :crying: ) na zasadzie "Żyjesz? Co się stało? Dlaczego nie głaszczesz? Aaaa, żyjesz! Ciamkciamkciamk..."
Puszek z kolei na zmianę udeptuje, ssie i obślinia włosy Blue (kłując ją przy tym w głowę i tworząc nieodmiennie poranne kołtuny, a gdy go najdzie głupawka wlatuje z łomotem na drzewko i zaczyna "Młałała? Ałałałaaa? Młaauuuła? Ałamłaa!!" i Bżżżżżż! w te i nazad po całym mieszkaniu.

Dodam że Mały ma już grubo ponad rok (notorycznie zapominam w jakim kto jest wieku), a Puszanty to ma chyba tak 8 czy 9 miesięcy.

Do tego dochodzi (gdy koty zgłodnieją) Szurszurszurszelestszelestszelestszurszurgniotgniot (przygodna gazeta) ŁUPDZYŃBRZDĘK (ojej, coś spadło???) HycDEPDEPDEP (Malutka przebiega po nas koncentrując całą swoją wagę w łapce którą akurat stawia, celując w co bardziej wrażliwe punkty) i nieuniknione "Ojej, nie śpicie??? Nie wiemy wprawdzie dlaczego nie śpicie, ale skoro już, to może by tak małe śniadanko?"

Mówię z doświadczenia - człowiek potrafi się przyzwyczaić do spania 3,5 do 4 godzin na dobę :?

PostNapisane: Czw lis 20, 2003 11:08
przez Margarita
mandragora pisze:
powiedzcie, ze ona z tego wyrosnie!!!!

mandra ziewajaca


Jasne, ze wyrosnie, ale jeszcze przez pare miesiecy zbieraj sily :) Moja starsza Tosiunia robila pobudki o 5 rano jakos tak do 10 miesiaca zycia. Mlodsza polroczna Mrowcia nadal radosnie i szalenczo uprawia nocne zycie. Nie pamietam juz kiedy spalam normalnie :roll:

Ale radze sobie w ten sposob, ze kocim zwyczajem kazda wolna chwile wykorzystuje na sen :) Np. jesli wracam z pracy, a koty akurat w sennym nastroju to czym predzej ide ich sladem :D


Pozdrawiam cieplo
Margarita

PostNapisane: Czw lis 20, 2003 14:44
przez kociolubna
Moja kota zawsze mi tak robi...ale zawsze zdążam się trochę wyspać bo ona przychodzi ok. 6:00 i też układa się na głowie. Co gorsza jak ją zrzucam to ona wchodzi na oparcie od łożka i zeskakuje na głowę... to trochę męczące... :wink:

PostNapisane: Czw lis 20, 2003 23:07
przez Dorotka
Mój rudy Promyczek jak był mały to też miętolił mi włosy i straszliwie głośno mruczał, nazwałam to "fyflaniem". Jak był starszy to też fyflał z tym, że już nie w nocy i nie koniecznie łóżku tylko prawie za kazdym razem gdy brałam go na ręce i zbliżyłam do moich długich włosów. Strasznie się ślinił i ukróciłam ten "proceder" :o kiedy zaczeło mu śmierdzić z pyszczka a moje włosy wygladały i pachniały niezbyt ciekawie. Mógł fyflać tylko przed moją kompielą, bo wtedy mógł mnie obśliniać do woli.
tak czy inaczej było to bardzo miłe i świadzcyło o kociej miłości.

PostNapisane: Czw lis 20, 2003 23:52
przez Beata
Niektore nie wyrastaja :D Krzysiu szalal do momentu calkowitego zachorowania... A dla Leeloo nie ma chwili wytchnienia - Telma i Daisy spia, a ona przynosi pileczke do rzucania :? Krowki maja juz 8 miesiecy prawie, wiec niby powinny sie wyciszac, nic z tego :roll:

PostNapisane: Czw lis 20, 2003 23:53
przez Beata
Niektore nie wyrastaja :D Krzysiu szalal do momentu calkowitego zachorowania... A dla Leeloo nie ma chwili wytchnienia - Telma i Daisy spia, a ona przynosi pileczke do rzucania :? Krowki maja juz 8 miesiecy prawie, wiec niby powinny sie wyciszac, nic z tego :roll: