Witaj ipsi,
W moim rodzinnym domu od kiedy pamietam zawsze obcowałem z kotami... W domu rodziców mamy piekną koteczkę - dachóweczkę, niechybnie odratowaną przeze mnie w ostatnim momencie od losu niejednego kociaka, który nim światło dzienne zobaczył już nie żył...

Czyli utopienia w wiadrze wody przez człowieka, który jak tłumaczył - nie miał co z nią zrobić...
Jest z nami (aktualnie z moimi rodzicami, bo ja się przeprowadziłem już do swojego mieszkania) od b. wczesnej młodości. To juz starsza kocia - ma ponad 5 lat, ale jest przecudna...
A w moim domu...
Moja (Nasza) kocia flota - nie gniewajcie się, że uzywam takiego lotniczego słowa w największym pozytywie, ale sam jestem pilotem

- to dwie kotki... Jedna w wieku prawie 2 lat (szylkretka), a druga nie bawem mieć będzie rok (idealnie czarna:-))...
I teraz najlepsze - Jutro dokładnie o godz. 20 "dokocamy/dokociamy"? sie po raz trzeci...
