Strona 1 z 34

7 kociaków do otrucia. URATOWANE, ale szukają sponsorów :(

PostNapisane: Sob sty 16, 2010 23:53
przez Kinya
We czwartek wieczorem od jednej z wielickich karmicielek, pani Krysi, otrzymałam bardzo niepokojącą informację o siedmiu kilkumiesięcznych kociakach mieszkających praktycznie na mrozie na działce pewnego (umówmy się :? ) człowieka , który nieustannie grozi im śmiercią. Kociaki według tej pani są słabe i chore, mają oropiałe oczka, kichają, a dwa z nich mają ewidentne zmiany na gałce ocznej.

Największym problemem jest jednak podobno właściciel działki, który przy każdej okazji straszy, że zrobi z nimi „porządek”. Ponieważ kociaki przed zimnem (i pewnie przed nim też) zaczęły chować się do rozpadającej się drewutni, facet zaczął ją sukcesywnie zabijać dechami „żeby w środku zdechły”. :evil:
Pani Krysia dokarmia je ukradkiem, pod osłoną nocy. Niemniej codziennie chodzi tam z duszą na ramieniu, zastanawiając się czy zastanie całą gromadkę. Kiedy opowiadała mi o nich, prawie płakała w słuchawkę.

Przez piątek zaczęłam organizować dla kociaków jakąś pomoc i zaplecze (mieszkalne i finansowe), a dziś rano pojechałam na miejsce zobaczyć jak się sprawy mają.
Cdn. za chwilę (będę pisać na bieżąco, z doskoku, bo nie wyrabiam ze wszystkim, wyjechałam rano, wróciłam przed chwilą, na dodatek z nieplanowanym psem na kilkudniowy tymczas…).

Re: Siedem chorych kociaków na mrozie, zagrożonych otruciem :(

PostNapisane: Nie sty 17, 2010 0:24
przez Kinya
Kociaki urodziły się i bytowały w czymś co trudno nawet opisać. Pani Krysia własnymi siłami naprawiła i ociepliła znajdującą klatkę (?) po królikach, ale to zdecydowanie mało. Ogólne wrażenie przygnębiające. Półdzikie około półroczne kociaki przemykające po zaniedbanym podwórku; zestresowane, smutne :cry:

Udało się złapać trzy. Pomogła nam żona właściciela tej działki, której też żal kotów, ale nic nie zrobi; po pierwsze to osoba w bardzo podeszłym wieku, a po drugie – najwidoczniej zastraszana przez męża. Pan mąż na szczęście spał i nie przeszkadzał :evil:

Oto miejsce zamieszkania dla kociaków (Małopolska, Unia Europejska, XXI wiek). Przypuszczam, że to dawny zbiornik na kompost, może dobra dusza przybiła w poprzek deskę czy dwie, a może tak już było:
Obrazek

Miejsce o dużo wyższym standardzie - królikarnia, ocieplona kartonami i obita folią przez karmicielkę podczas mrozów grubo poniżej zera, pod osłoną nocy:
Obrazek

Drewutnia, w której chowają się koty (z tego co widziałam w środku są np. zardzewiałe taczki). Właściciel posesji zabrał się za jej obijanie nie z powodu fatalnego stanu technicznego, a po to żeby uwięzić w niej koty i cieszyć się ich głodową śmiercią:
Obrazek

Widać dwie solidne płyty po lewej stronie - pojawiły się niedawno.

Re: Siedem chorych kociaków na mrozie, zagrożonych otruciem :(

PostNapisane: Nie sty 17, 2010 0:27
przez ewar
:placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz:

Re: Siedem chorych kociaków na mrozie, zagrożonych otruciem :(

PostNapisane: Nie sty 17, 2010 0:49
przez Kinya
Tak jak wcześniej wspomniałam, udało się schwytać i zawieźć do lecznicy trzy kociaki - dwa czarne i jedno bure. Okazało się, że dwa (czarny i bury) to chłopaki. Czarna dziewczynka Emilka jest w najcięższym stanie - oprócz kk ma czarną plamę na jednej z tęczówek i rzęzi jej w płucach. Została w lecznicy, jest bardzo spokojna:
Obrazek

Czarny chłopak to Blacky (Bleki ;) ) Tak jak pozostałe ma potworny świerzb i zaropiałe oczy
Obrazek

Bury Lucky (Laki ;) )jest w najlepszym stanie, ma ładne oczy, sierść, ale za to w uchu miał grudę wielkości kamyka, która zatykała cały przewód słuchowy! Wetka powiedziała, że nie widziała jeszcze czegoś takiego - czop wielkości połowy pestki od śliwki musiał zostać wyciągnięty szczypcami (widać go lekko już rozpadniętego na kawałki na fotce, koło pałeczki higienicznej) 8O
Obrazek

A tu Lucky z panią Krysią
Obrazek

Re: Siedem chorych kociaków na mrozie, zagrożonych otruciem :(

PostNapisane: Nie sty 17, 2010 1:26
przez Kinya
Jak już pisałam kotka została w lecznicy, a dwa kocurki są w dt.
Z dt dostałam sms-em takie dobre wieści:
22:23 "Papusiają!"
23:32 "Lucky mruczy!"

Kociątka były bardzo zestresowane oczywiście łapaniem, wożeniem autem i przede wszystkim wizytą w lecznicy. Jednak zauważyłam, że szybko się uspokoiły i w jakiś sposób zrelaksowały. Przypuszczam, że dlatego, iż pierwszy raz w ich krótkim życiu było im po prostu ciepło. Tylko tyle było im potrzeba do poprawy nastroju :(
Mimo, że są półdziczkami (podchodzą do człowieka którego znają i nawet dają się mu pogłaskać) sądzę, że uda się je oswoić i znaleźć domy. Skoro Lucky już pierwszego wieczora zaczął mruczeć :ok:

Re: Siedem chorych kociaków na mrozie, zagrożonych otruciem :(

PostNapisane: Nie sty 17, 2010 1:38
przez Duża von Focha
Trzymam kciuki za powodzenie całej akcji :ok: Na pana nasłać Policję za naruszenie ustawy o ochronie zwierząt :evil:

Re: Siedem chorych kociaków na mrozie, zagrożonych otruciem :(

PostNapisane: Nie sty 17, 2010 2:11
przez Kinya
Tam zostały jeszcze cztery kotki :( Nie ma gdzie ich umieścić, kasy brakuje na wszystko - niełatwo będzie.

Re: Siedem chorych kociaków na mrozie, zagrożonych otruciem :(

PostNapisane: Nie sty 17, 2010 2:44
przez vega013
Kinya pisze:Tam zostały jeszcze cztery kotki :( Nie ma gdzie ich umieścić, kasy brakuje na wszystko - niełatwo będzie.


Zdenerwowałam się. Trzymam kciuki mocno, mocno :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Re: Siedem chorych kociaków na mrozie, zagrożonych otruciem :(

PostNapisane: Nie sty 17, 2010 9:12
przez Kinya
Jeśli tylko ten facet nie będzie nam przeszkadzał, to już połowa sukcesu. Wczoraj los nam sprzyjał.

Re: Siedem chorych kociaków na mrozie, zagrożonych otruciem :(

PostNapisane: Nie sty 17, 2010 10:00
przez Akima
To ja podniosę watek prosząc o pieniądze na koty. Potrzeby sa niestety duże bo trzema zaplacić DT za utrzymanie kotow, zapłacić dłu w lecznicy o kosztach szczepień i kastracji wolę nie myśleć. Jeśli ktoś może pomóc, niech pomoże dzisiaj i teraz. Kinya od lata poświęca się dla kotów i ratuje je bez pomocy nikogo z zewnątrz. Trzeba pomóc jej i kociakom.

Piratek ma się lepiej dlatego już wsparł Emilkę, Blackiegi i Lackiego. Jesteśmy z tobą Kinyu!

Re: Siedem chorych kociaków na mrozie, zagrożonych otruciem :(

PostNapisane: Nie sty 17, 2010 10:04
przez miszelina
Tak jak deklarowałam w naszym krakowskim wątku, mogę wziąć na siebie koszty utrzymania i leczenia jednego kocurka. Proszę o informacje, komu (nr konta) i ile mam przelać.

Re: Siedem chorych kociaków na mrozie, zagrożonych otruciem :(

PostNapisane: Nie sty 17, 2010 10:23
przez Kinya
Bardzo serdecznie Wam dziękuję! Wczoraj pani Krysia dała pieniądze na podstawową wyprawkę do dt dla pierwszej dwójki na kilka dni (karma + żwirek).

Akima, uściskaj Piratka :1luvu:

Miszelino, podam Ci numer mojego konta - pani Krysia stwierdziła, że ja mam lepsze rozeznanie co i jak, więc chyba pieniądze będę zbierać na moje konto, a rozliczenie wrzucać do pierwszego postu.

Wczoraj za odrobaczenie, odpchlenie i leki zapłaciłam ponad 120 złotych.

Re: Siedem chorych kociaków na mrozie, zagrożonych otruciem :(

PostNapisane: Nie sty 17, 2010 10:31
przez ASK@
Poszaleli ci ludzie.Sterylek nie chca,miotu nie chca,pomóc też nie dadzą bo ich. Ja czasem myśle,że za kasa sie oglądaja. Trzymam kciuki za koteczki!
U mnie znów koty zamkniete w piwnicy,bo wszystkie okna zadrutowali i zabili.Chodź ciepło maja.Jednak ludzie i tak strasza,ze wytruja.W tamtym roku tak zrobili.Tez wyłapujemy!Palkatujemy okolice i wzywamy wszystko co sie da!

Re: Siedem chorych kociaków na mrozie, zagrożonych otruciem :(

PostNapisane: Nie sty 17, 2010 10:42
przez Kinya
Cały czas myślę o tym, że w tym koszmarnym miejscu zostały jeszcze cztery kociaki, którym z jednej strony grozi otrucie przez właściciela działki, a z drugiej - ruchliwa ulica zaraz obok.
Od pani Krysi dowiedziałam się, że na jednym z wielickich osiedli wytruto mnóstwo kotów, ostały się niedobitki. Zrobiono to za pomocą kwasu akumulatorowego :crying: Jeżeli ten człowiek się o tym dowie, niewykluczone, że będzie chciał spróbować tej "skutecznej metody". :evil:

Re: Siedem chorych kociaków na mrozie, zagrożonych otruciem :(

PostNapisane: Nie sty 17, 2010 10:55
przez j3nny
ja tez poprosze o konto

druga rzecz: mam 4 pudelka styropianowe, mialam z nich robic budki, ale na razie stoja nie uzywane. moze sie gdzies przydadza? bo jasne jest, ze dla tych kociakow to na pewno nie :evil: oddam darmo razem ze scinkami z polaru