Dzień...

Nie Wasz, nie Wasz
Waszych kotów
Ostatnio obserwowałam je uważnie, a pomagał mi TŻ który z racji choroby spędza czas w domu.
Moje koty wstają razem ze mną. Niedobrotka grzecznie czeka aż się podniosę z łóżka, Mefisiek czeka, ale niegrzecznie
Jak tylko zadzwoni budzik, a jest on nastawiony pół godziny wcześniej niż muszę wstać, zaczyna się podgryzano – poddrapanko Moje nogi są atakowane z każdej strony przez niecierpliwego kota, który przecież nie jadł nic od wczorajszego wieczoru
Zaczyna się zabawa w "nawet jak je szczelnie otulisz to i tak je dorwę"
Wstaję i potykam się o koty, bo w momencie kiedy wstaję jest przy mnie również Niedobrotka. Niedobrotka jeszcze czasem, jak zadzwoni budzik, przychodzi na mizianko. Ale to czasem. Wstaje i potykając się o koty idę do łazienki. Przemywam twarz wodą, w tym czasie Mefisiek wskakuje do wanny i tam siedzi. Niedobrotka siedzi na pralce. Idę do kuchni i daję im jeść. Mefiś je w kuchni, Niedobrotę zabieram ze sobą do łazienki, inaczej sobie podjadają co Mefisiowi na dobre wyjść nie może. Niedobrotka kończy jeść, z miną: "a fe, jak ja to mogłam zjeść" zakopuje miskę i opiera łapki o drzwi, więc ją wypuszczam. Mefisiek po zjedzeniu wskakuje na łóżko lub parapet i dokonuje toalety, Niedobra czyni to samo na podłodze lub na drugim łóżku. Potem zaczyna się bieganie po całym domu. Ganiają się jak głupki. Po 10-15 minutach głupawi padają ze zmęczenia. Jak wychodzę siedzą pod drzwiami i grzecznie mnie żegnają patrząc przy okazji jak uciec na klatkę. O, przepraszam. Tak naprawdę to jest inaczej – siedzą pod drzwiami patrząc jak tu uciec na klatkę, a żegnają mnie przy okazji… Jak wychodzę z klatki patrzę w górę. Mefisiek siedzi na parapecie i tęsknie za mną patrzy. Macham mu na do widzenia przy okazji wprawiając w zdumienie ludzi, którzy to widzą
Potem koty idą spać – tak mówi TŻ. Śpią do popołudnia, popołudnie spędzają na chodzeniu z kąta w kąt. Jak nadchodzi czas mojego powrotu do domu czatują pod drzwiami (w końcu to ja im jeść daję)
Przychodzę więc mnie witają patrząc jak uciec na klatkę. Przypominam, że witają mnie przy okazji
Daje im jeść, jedzą i robią różne rzeczy. Biegają, leżą, drzemią, bawimy się w chowanego albo piórkami, albo aportujemy myszki. I tak do wieczora. Wieczorem dostają głupawi na jakieś pół godziny. A potem ja idę spać, koty chodzą z kąta w kąt, a potem budzę się w nocy jak się nie mogę przekręcić na drugi bok



Ostatnio obserwowałam je uważnie, a pomagał mi TŻ który z racji choroby spędza czas w domu.
Moje koty wstają razem ze mną. Niedobrotka grzecznie czeka aż się podniosę z łóżka, Mefisiek czeka, ale niegrzecznie


Zaczyna się zabawa w "nawet jak je szczelnie otulisz to i tak je dorwę"

Wstaję i potykam się o koty, bo w momencie kiedy wstaję jest przy mnie również Niedobrotka. Niedobrotka jeszcze czasem, jak zadzwoni budzik, przychodzi na mizianko. Ale to czasem. Wstaje i potykając się o koty idę do łazienki. Przemywam twarz wodą, w tym czasie Mefisiek wskakuje do wanny i tam siedzi. Niedobrotka siedzi na pralce. Idę do kuchni i daję im jeść. Mefiś je w kuchni, Niedobrotę zabieram ze sobą do łazienki, inaczej sobie podjadają co Mefisiowi na dobre wyjść nie może. Niedobrotka kończy jeść, z miną: "a fe, jak ja to mogłam zjeść" zakopuje miskę i opiera łapki o drzwi, więc ją wypuszczam. Mefisiek po zjedzeniu wskakuje na łóżko lub parapet i dokonuje toalety, Niedobra czyni to samo na podłodze lub na drugim łóżku. Potem zaczyna się bieganie po całym domu. Ganiają się jak głupki. Po 10-15 minutach głupawi padają ze zmęczenia. Jak wychodzę siedzą pod drzwiami i grzecznie mnie żegnają patrząc przy okazji jak uciec na klatkę. O, przepraszam. Tak naprawdę to jest inaczej – siedzą pod drzwiami patrząc jak tu uciec na klatkę, a żegnają mnie przy okazji… Jak wychodzę z klatki patrzę w górę. Mefisiek siedzi na parapecie i tęsknie za mną patrzy. Macham mu na do widzenia przy okazji wprawiając w zdumienie ludzi, którzy to widzą





