Strona 1 z 8

BIAŁACZKA,mam 5 miesięcy i wyrok śmierci, a ja tak chcę żyć!

PostNapisane: Pt sty 08, 2010 15:43
przez Basica
BIAŁACZKA....mam 5 miesięcy i wyrok śmierci, dziś mi zrobiono test, moja Duża się bardzo zmartwiła...mówi, że niestety pozytywny.Jak to pozytywny, co to znaczy pozytywny??? czy to znaczy, że mnie uśpią? POMOCY....przecież ja chcę żyć, dopiero zacząłem życie i już mam je stracić? to, że lecą mi gile z noska....to nic, to, że jestem czasem słabszy....to nic, dlaczego nie spotkało mnie to wówczas gdy żyłem na ulicy, a teraz gdy mam swój domek , kolegów kotów i swoją Dużą muszę umierać :placz: wiem, że Dużą nie stać na moje leczenie, nie chciałbym ją nawet o to prosić, bo byłoby to kosztem moich przyjaciół mieszkających ze mną, a i tak nie nazbieralibyśmy takiej kwoty pieniędzy....ech....żeby tylko Duża nie za mocno płakała jak już mnie nie będzie :crying:

Re: BIAŁACZKA....mam 5 miesięcy i wyrok śmierci

PostNapisane: Pt sty 08, 2010 15:49
przez Basica
moja duża nie da rady teraz nawet pisać na forum, wątek ten założyła mi więc jedna z "ciotek".

Proszę pomóżcie mi i napiszcie czy to wyleczalna choroba...jakie mam szanse na życie i jeśli możecie wspomóżcie moją dużą dobrym słowem....niech już tak nie płacze...

Re: BIAŁACZKA....mam 5 miesięcy i wyrok śmierci

PostNapisane: Pt sty 08, 2010 15:51
przez Bazyliszkowa
Kopalnia wiedzy o białaczce i leczeniu jest tu:
viewtopic.php?f=1&t=93685&hilit=bia%C5%82aczkowce
Jest nadzieja, koteczku... :ok:

Re: BIAŁACZKA....mam 5 miesięcy i wyrok śmierci

PostNapisane: Pt sty 08, 2010 15:54
przez Anna61
Taki mały kociak może zwalczyć wirusa. Moja Molisia jest tego żywym dowodem.
Pierwszy test robiony w Laboklinie wyszedł dodatni. Dostała trzy dawki Zylexisu i po dwóch miesiącach(o ile dobrze pamiętam) test wyszedł ujemny. Po następnych dwóch kolejny minus.
Nie trzeba się tak od razu załamywać, bo stres to zły doradca.

To jest wątek do którego możesz się zwrócić ze swoimi pytaniami. viewtopic.php?f=1&t=93685

Widzę że już wątek podany. :wink:

Re: BIAŁACZKA....mam 5 miesięcy i wyrok śmierci

PostNapisane: Pt sty 08, 2010 16:00
przez Luspa
O matko.. Kicukam cały czas :( :ok: :ok: :ok: Z tego co czytam to myślę, że Kicio da radę ..

Re: BIAŁACZKA....mam 5 miesięcy i wyrok śmierci

PostNapisane: Pt sty 08, 2010 16:05
przez Basica
zaraz zacznę się przekopywać przez wątek, dziekuję za odzew :)

Re: BIAŁACZKA....mam 5 miesięcy i wyrok śmierci

PostNapisane: Pt sty 08, 2010 17:21
przez bozennak
"Dziękuję Ciotuniom w imieniu Dużej, ona jeszcze płacze.
Znaczy, nie jest pewna co do swojej decyzji.
A ja tak chcę żyć."

Odpowiadam więc: Sykusiu, zawalczymy. Ja sobie jeszcze czasem popłaczę ale walczymy. Sykuś bardzo dobrze wygląda, ma ładną sierść i chętnie bawi się z Rudolfem. Nie będę ich izolowała. Kocięta nie biją się ani gryzą, tylko bardzo ładnie bawią.
Zaczyna się wymianay zębów, więc może dlatego Sykuś zakatarzony? Wyszedł na balkon, zimno jest ale on tak lubi zaglądać na podwórko.
Słowem dzięki za otuchę, będę pisała ....

Dzięki Basico - za wszystko :x

Re: BIAŁACZKA....mam 5 miesięcy i wyrok śmierci

PostNapisane: Pt sty 08, 2010 17:51
przez Mysza
młody kot moze sam pokonać wirusa, ale trzeba mu pomóc lekami

napisz PW do vadee o radę, jej dwie młode koteczki okazały się pozytywne, jedna po kilku miesiącach jest już negatywna, druga na dobrej drodze :)

Re: BIAŁACZKA....mam 5 miesięcy i wyrok śmierci

PostNapisane: Pt sty 08, 2010 17:56
przez bozennak
Mysza pisze:młody kot moze sam pokonać wirusa, ale trzeba mu pomóc lekami

napisz PW do vadee o radę, jej dwie młode koteczki okazały się pozytywne, jedna po kilku miesiącach jest już negatywna, druga na dobrej drodze :)

Czy to Kocia Mafia Tarchomińska odezwała się? Jakiś dobry dzień nam nastał !
Jaki jest adres do vadee? Proszę, podaj..
pozdrawiamy

Re: BIAŁACZKA....mam 5 miesięcy i wyrok śmierci

PostNapisane: Pt sty 08, 2010 18:04
przez Anna61
Ja też mam dwie białaczkowe kicie w domu i są bezobjawowe. O Molisi pisałam już wyżej.

Re: BIAŁACZKA....mam 5 miesięcy i wyrok śmierci

PostNapisane: Pt sty 08, 2010 18:10
przez bozennak
kasia86 pisze:Ja też mam dwie białaczkowe kicie w domu i są bezobjawowe. O Molisi pisałam już wyżej.


Sykuś jest zakatarzony - minie mu? Innych objawów nie ma ...

Re: BIAŁACZKA....mam 5 miesięcy i wyrok śmierci

PostNapisane: Pt sty 08, 2010 18:10
przez vadee
Mysza pisze:młody kot moze sam pokonać wirusa, ale trzeba mu pomóc lekami

napisz PW do vadee o radę, jej dwie młode koteczki okazały się pozytywne, jedna po kilku miesiącach jest już negatywna, druga na dobrej drodze :)

- abrakadabra, zjawiam się na żądanie 8) :twisted:

co Ty, kochana, jakie usypianie :) my wyleczylismy nasza Pchelke i to stosunkowo szybko :)
chcesz pogadac na PW?

cytuje nasza historie z innego watku:
vadee pisze:Czas na moją historię :)

W lipcu tego roku moja ukochana juniorka (wtedy 13 mcy) - Pchełka, najgrzeczniejszy kot świata (nie licząc łobuzowania) nasiusiała na łóżko. A potem znowu. A potem na połogę. No więc pomyślałam, że to napewno coś z układem moczowym. Badanie moczu wyszło niezłe, tylko białko ++100. Wetka mnie uspokoiła, że to napewno jakaś głupota, podleczymy, nie ma co się stresować.
Ale za radą miauowiczów i forumowej Efrei wzięłam Pchełkę też na morfologię z biochemią (którą wiele osób z wetką włącznie mi odradzało, mówiąc, że jestem czubek, panikara i niepotrzebnie stresuję kota :roll: ). Biochemia wyszła ok., za to leukocyty - 2.7 tys!!! (norma: 10-15 tysiecy!!!). Ale nadal wiele osób z wetką włącznie mnie uspokajało, że to pewnie chwilowy spadek, Pchełka to uliczniak, u nich tak bywa, to napewno nic strasznego. Ale, jako największa panikara świata, postanowiłam drążyć temat, zabrałam Pchełkę do dr Dominiki Borkowskiej-Bąkały z Canfelis'u (szczerze polecam, cudowna osoba ze świetnym podejściem do zwierząt, bardzo dobrze zorientowana w nowinkach medycznych, żadnemu wetowi nigdy tak nie ufałam!) i zrobiłyśmy 'na wszelki wypadek' test na FeLV. I wynik był dodatni.

Co przeżywałam i jak się poczułam, nie muszę chyba pisać, każdy, kto tu się znalazł, napewno przez to przechodził.

Przebadaliśmy wszystkie koty w domu, okazało sie, że choruje jeszcze jedna kotka, Pela, ale poza tym wyniki miała super i ładne leukocyty, żadna z dziewczynek nie miała też ani razu niedokrwistości, więc ogólnie nieźle. Resztę zaszczepiliśmy. Przy okazji namówiłam też moją mamę, żeby sprawdziła swoje 2 kotki - okazało się, że jedna też ma FeLV :/

Zaczęliśmy kurację od virbagenu omega, co 2 tyg morfologia, leukocyty ładnie rosły Pchełce, ogolny obraz krwi też się bardzo poprawił, limfocyty spadały, Peli (kotu też po przejściach, bardzo drobnemu i nieufnemu) podrósł brzuszek ;) i przestały się babrać wiecznie zaropiałe oczka. Po paru tygodniach (kiedy to organizm uodparnia się na koci) przeszliśmy na ludzki interferon.

Oczywiście do tego staralismy się zmniejszyć do zera wszystkie czynniki, które mogłyby się okazac dla dziewczynek, nawet buty nie miały prawa stać w przedpokoju ;)

Potem Pchełka zaczęła silnie biegunkować - 2 tyg lało się z niej dosłownie nawet do 6 razy dziennie, myślalam, ze oszaleję, bałam się, że 'się zaczyna', Pchełka trochę schudła i była osowiała (a normalnie to jest Turbo Dymo Pcheł ;) ), postanowiliśmy zrobić kolejną morfologię, żeby sprawdzić, czy to nie atak FeLV, czekałam na te wyniki i czułam jak siwiałam ;) ale przyszły bardzo ładne, niedługo potem brzuszek się wyleczył :)

No i wczoraj powtórzyliśmy testy - Pchełki (jako póki co jedynej) wyszedł negatywny :dance: :dance2: :dance: :dance2: :spin2:

Oczywiście wiem, że pewność będziemy mieć dopiero za kilka mcy, przy powtórzeniu testu i trochę się boję cieszyć, ale widać, że jest lepiej. Na wszelki wypadek do tej pory nadal będzie otrzymywała, tak jak pozostałe dziewczynki, ludzki interferon. U pozostałych 2 dziewczynek testy reagowały też duużo wolniej niż za 1. razem i naciągnięta kreska była bledziusieńka, więc jest lepiej, wierzę, że następnym razem już wszystkie 3 testy będą negatywne :)

Re: BIAŁACZKA....mam 5 miesięcy i wyrok śmierci

PostNapisane: Pt sty 08, 2010 18:57
przez vadee
aha i koniecznie zaszczepić pozostałe koty w domu.


bozennak pisze:
kasia86 pisze:Ja też mam dwie białaczkowe kicie w domu i są bezobjawowe. O Molisi pisałam już wyżej.


Sykuś jest zakatarzony - minie mu? Innych objawów nie ma ...

podciągniecie mu odporność, to minie :)
niektóre koty niestety są zasmarkane całe (długie) życie, jak mój Kretozaur np., każde leczenie działa na max. parę tygodni, a kot zdrowy jak koń :lol:

Re: BIAŁACZKA....mam 5 miesięcy i wyrok śmierci

PostNapisane: Pt sty 08, 2010 19:05
przez Basica
vadee wlałaś tyle nadzieji wraz z innymi rozmówczyniami na tym watku, ża zaczynam myśleć......uda nam się :ok:

Re: BIAŁACZKA....mam 5 miesięcy i wyrok śmierci

PostNapisane: Pt sty 08, 2010 19:07
przez vadee
co się ma nie udać - mlody kot, bezobjawowy, do końca życia bedziecie go przepraszać i całować w stópki za te herezje o usypianiu :evil: :lol: