Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Blue pisze:Mam kotke, Skierke ktora dziala niesamowicie na kocurki.
Kazdy kolejny ktory do nas trafia, zanim go wykastrujemy, daje czadu ze Skierka, ku wielkiej uciesze tejze (wykastrowanej juz daaawno).
anna84 pisze: Zastanawiam się czy kot nie jest smutny z tego powodu, że już nie będzie mógł kopulować...
Blue pisze:Niektore koty po kastracji nie traca do konca zainteresowania plcia przeciwna.
Dla kastrowanego kocurka obecna sytuacja to frajda, dla kotki nie wykastrowenej to pewne ryzyko bo nieudane krycia zwiekszaja ryzyko ropomacicza.
Wiec warto pomyslec o kastracji koteczki choc ciaza jej nie grozi.
Mam kotke, Skierke ktora dziala niesamowicie na kocurki.
Kazdy kolejny ktory do nas trafia, zanim go wykastrujemy, daje czadu ze Skierka, ku wielkiej uciesze tejze (wykastrowanej juz daaawno). Co wiecej czasami nawet kastraty namawiaja ja na chwile zabawy.
Zadna inna kotka nie budzi ich zainteresowania w najmniejszym stopniu. Nawet jak sa jeszcze plodne (kocury). Za Skierka szaleja nieodmiennie
Najfajniejszym widokiem bylo zastanie na parapecie Okruszka z kolnierzem na glowie, jakas godzine po powrocie z... kastracji, jeszcze zataczajacego sie na nogach - i zabawiajacego sie ze Skiera
Co wiecej - Skierka ma ksztalt idealny (kuli), na dokladke ma trzy nogi
Nazywamy ja sexbomba
Elmirka pisze:uff, dzięki za odpowiedź, już się uspokoiłam. Kocur to w ogóle bardzo pobudliwy jest, ciumkanie (coś w rodzaju ssania, lizania i ugniatanie łapkami swoich właścicieli) też go bardzo podnieca. Ale te zabawy z Figą to mnie mocno zdziwiły. Już miałam składać reklamacje u weta, że chyba kotu wszystkiego nie wycieli jak należy Cóż, widocznie taka kocia natura.
Kotka oczywiście będzie wysterylizowana, tylko wet doradził poczekać aż będzie po pierwszej rujce. Także jak tylko przetrwamy te kilka dni, to jedziemy na zabieg. Swoją drogą to ciekawe skąd takiemu kastratowi bierze się ochota.
Elmirka pisze: Swoją drogą to ciekawe skąd takiemu kastratowi bierze się ochota.
anna84 pisze:Ten nocy przed 4 nad ranem obudziło mnie "zawodzenie i warczenie" kotów. Wyleciałam w piżamie przed blok i dobrze zrobiłam, bo jakiś kot nie wiem czy się dobierał do mojego wykastrowanego kocurka czy mój chciał się z tamtym pobawić, ale zaczęły walczyć ze sobą, jak krzyknęłam to koty uciekły; mój uciekła na klatkę schodową i poszedł ze mną do domu, ale jeszcze "warczał"-bałam się go pogłaskać, był taki wystraszony, że nie chciał nawet jeść tylko od razu poszedł spać. Dzisiaj z rana chyba troszkę łapka go bolała. A pod blokiem w tym miejscu gdzie walczyły było pełno sierści. Oby taka sytuacja więcej się nie wydarzyła bo strach pomyśleć co by było jakbym się nie obudziła.
Teraz zastanawiam się czy mój kot nie jest jakiś taki "smutny", że jest inny (wykastrowany), on pewnie chciałby się z kotami pobawić a one mają go za wroga. Czy kot może być szczęśliwy nie mając żadnego kociego przyjaciela oprócz człowieka????
anna84 pisze:Po walce mój kocur lekko kuleje na przednią łapę dzisiaj zauważyłam, że ma małą ranę koło opuszka i sobie to liże. Krwi nie widać.
Czy każda rana musi zakończyć się ropniem? Jechać z tym do weta czy poczekać kilka dni, może się wygoi.
Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, Myszorek i 429 gości