Klub Kotów Odnalezionych

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lip 01, 2011 11:31 Re: Klub Kotów Odnalezionych

:arrow: viewtopic.php?t=128597
Tosiu z Wrocławia, cytat z wątku Anna 24:)
Codziennie szukalismy w nocy, nad ranem. Codziennie rozwieszane były ogłoszenia. W sprawę zaginięcia Tosia zaangażowało sie wiele osób. Serca fundacji, organizacji i gazet zostały poruszone. Ogloszenia wisiały na niemal każdym słupie, bramie, gdzie codziennie ludzi je zrywali.. Ale my je doklejaliśmy. Duzo ludzi dzwoniło. Fałszywe alarmy. Dzis nawet był telefon, ze widziany byl na Kotlarskiej.
Bylismy dzis w schronisku, ogładalismy koty. Wrocilismy do domu, obkleiliśmy ogłoszenia taśma, by wyruszyć na poszukiwania i dokleić w brakujące miejsca. Az nagle telefon. Odebrałam, jak wiele innych, już troche ze zwątpieniem, a może raczej przyzwyczajeniem, ze to kolejny niewłaściwy trop.

dzwoniła pani z bramy obok. Była z mężem w piwnicy, i cos przebiegło koło nich. Ona bała się, że to szczur. Poszliśmy tam od razu. Mąż był pewny że był to kot. Szukaliśmy, wołaliśmy ale nic. Po 20 minutach za drzwiami jednej z komórek usłyszelismy miauczenie. Rozłożyłam karmę, wyłonił sie pyszczek. gdy zobaczyłam moja kochana kropeczkę od razu łzy mi spłynęły! Dawałam karmę coraz dalej, Toś, miaucząc i jedząc jednocześnie wychodził coraz dalej. Po czym go złapaliśmy i pobiegliśmy do domu. I byliśmy już w domu. Do tej pory nie wierze.

Prawie cały miesiąc był pod "nosem" a my szukaliśmy tak daleko. A byliśmy w tej piwnicy. Nic nie wskazywało, że mógłby tam być. gdyby nie sąsiedzi, pewnie nadal by tam był? Serce mi zadrżało, gdy nas poznał, zamiauczał..Teraz do tej pory bezustannie miauczy. A raczej próbuje - ma ogromna chrypkę - może się przeziębił, albo od conocnych, miesięcznych miauków stracił głos. Jest wychudzony, ale sierść lśniąca jest. Nie jest nawet taki brudny. Zastanawiam się, jak przeżył bez jedzenia, picia..

Chciałam podziękować z całego serca osobom, które mi pomagały, wspierały tutaj na forum i poza.. Dzięki temu w człowieku budzi siś energia każdego dnia do działania, poszukiwań. A zwątpienie - jeśli się pojawi - szybko znika.
Toś stal się znany, poruszył serca wielu osób, w organizacjach, na forach czy zwykłych mieszkańców na pobliskich podwórkach. jesteśmy szczęśliwi, że jest już z nami.

Najśmieszniejsze jest, ze drugi kot, obrażony leży pod stołem, zamiast się cieszyć:) Mam nadzieje, że mu przejdzie.

Dziewczyny, które poszukują swoich kotków - nie poddawajcie się w niczym. Pomimo tego, że ja znalazłam kota poprzez ludzi, nie żałuje poszukiwań bo nigdy nie wiadomo jak znajdzie się wasz kot, gdzie i kiedy!! próbować trzeba wszystkiego, wszędzie i ile sie da. Aż dziwne, że ja pisze te słowa, jeszcze niedawno ja je słyszałam, to do mnie mówiono..

Jutro jedziemy do weterynarza. Potem wkleje fotką Tosia po powrocie:)

Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14567
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Pon lip 11, 2011 17:09 Re: Klub Kotów Odnalezionych

dziś dopiero dowiedziałam się o tym wątku-dlatego umieszczam tu historię mojej Kropki,choć od jej zagubienia a i odnalezienia minął już prawie rok :D

od szukania Kropki narodziło się nasze DT-przez ten rok już ponad 30 kotków znalazło dzięki nam nowe wspaniałe domki z
którymi wciąż jestem w kontakcie.

...oto cytat z 1-szej strony wątku DT Smarti:
smarti pisze:jest to kontynuacja poprzedniego watku :D viewtopic.php?f=1&t=121985&start=0,
oraz jedo drugiej części viewtopic.php?f=1&t=123549&start=0
a także jego trzeciej części viewtopic.php?f=1&t=124899&start=0
i jego czwartej części viewtopic.php?f=1&t=127558&start=0

Wita Was Smarti :D :kotek: :ok:

Obrazek


Smarti to ja...


Obrazek. :1luvu: :1luvu: :1luvu: .Obrazek


Pewnego dnia,moja Duża zabrała mnie z wielkiego pudła w sklepie ogrodniczym gdzie właścicielka,bardzo dobra pani, umiesciła mnie po to,abym znalazł dobry domek,po tym jak zostałem sierotką :roll: tak,tak,-moja mamusia powiesiła się w oknie uchylnym jak miałem 6 tygodni... :cry:

w kilka dni pózniej ,z tego samego pudła, moja fajna duża przyniosła prześliczną koteczkę Kropkę(Kropka też miała trudne dzieciństwo-urodziła się u pana który trzymał wielkie psy i od urodzenia była trzymana ze swą mamusią i siostrzyczką,w wielkim kartonowym pudle nakrytym siatką,a te psy ciągle chciały ja zjeść......
Kropka jest taka piękna...od razu się w niej zakochałem i postanowiłem że będzie moją narzeczoną...
od tego czasu mieszkaliśmy już razem w fajnym domku u fajnych dużych z czterema innymi dorosłymi już kotami i mieliśmy być zawsze razem


...aż pewnego dnia...

25 lipca 2010-

Obrazek


moja Duża robiła wszystko żeby ją znależć,bo ja bardzo płakałem i duża też...


Kropunia znalazła się po czterech dniach,zamknięta na strychu u sąsiadów (w domu w budowie).Przeżyła dzięki paprykarzowi szczecińskiemu ktory został zostawiony przez "fachoffcóf"


...szukając jej gdzie tylko się dało,moja Duża, weszła na miau.pl i... została


a ja-Smarti-postanowiłem odtąd pomagać innym kotkom które miały w życiu mniej szczęścia niż my-rezydenci z DT Smarti :D

:D



dodam tylko że Kropki nie było cztery dni i noce....cztery najdłuższe dni i noce mojego życia...
chodziliśmy i wołaliśmy ją przez cały ten czas potrząsając chrupkami w wiaderku..(mieszkamy w cichej i spokojnej okolicy)
Rozwiesiłam 50 takich właśnie ogłoszeń jak to wyzej. miałam zamiar rozwieszać następne-wszystkie formatu dużego brulionu akademickiego.
wielokrotnie obdzwoniłam wszystkie okoliczne schroniska i lecznice.
dzwoniłam tez do Jasnowidza p.Jackowskiego-rozmawiałam z jego córką-niestety "kotów nie widzi"
pisałam do naszej forumowej delfinki-niestety nie odpisała mi...
obeszłam wszystkich bliższych i dalczych sąsiadów-to był okres wakacyjny a Kropka znikła w sobotę póżnym wieczorem :strach:
na szczęście wszyscy byli w domach-nie mysiałam więc czaić się pod pustym domem i wybijać szyb sąsiadowi (taką historię też znam-potem oczywiście sąsiedzi za szybe za którą zobaczyli swoją kotkę-zwrócili)
był jeden dom-za naszym parkanem-ale na stałe zamknięty bo w budowie-od dawna nic tam się nie działo...tak myslalam..


4-go dnia zadzwonił sąsiad-właściciel właśnie tego domu..że u niego na strychu jest taki czarny kotek jak ten z ogłoszenia na parkanie !!

okazuje się że był w niedzielę przez chwilę ,Kropka musiała akurat wtedy przemknąć mu pod nogami i dała się zamknąć..
przeżyła na resztkach-kochani murarze że po sobie nie posprzątali :D była wystraszona ale w świetnym stanie ogólnym :D

Mam pewność że Kropka zaginęła po to abym weszła na miau ,zobaczyła ze zdziwieniem ile kotów cierpi i potrzebuje pomocy (słowo daję-wcześniej nie miałam o tym pojęcia :oops: ) i abym postarała się robić dla nich tyle ile zdołam.. :D :ok:
Obrazek ..... oraz.... DT Smarti na facebook'u! -w l.2010-2013 ponad 130 kotów w DS, od 2014 zawieszony z powodu "zmęczenia materiału" :)

Czaruniu['],Pusiuniu['],Carlisiu['],Puniu['],Diegusiu['],Smartuniu['],Mileczko[']...
...Wasza śmierć nie jest dla nas żadnym powodem abyśmy przestali Was kochać...

smarti

 
Posty: 9215
Od: Wto lip 27, 2010 13:17
Lokalizacja: niedaleko Warszawy

Post » Pon lip 11, 2011 17:48 Re: Klub Kotów Odnalezionych

smarti pisze:Mam pewność że Kropka zaginęła po to abym weszła na miau ,zobaczyła ze zdziwieniem ile kotów cierpi i potrzebuje pomocy (słowo daję-wcześniej nie miałam o tym pojęcia :oops: ) i abym postarała się robić dla nich tyle ile zdołam.. :D :ok:


coś w tym może być kochana :) Ja też mam takie odczucia związane z zaginięciem Gucia...
http://koty-nurmi.blogspot.com - moje kochane kociska :) zapraszam serdecznie do nas!

nurmi

 
Posty: 808
Od: Sob lis 20, 2010 10:14

Post » Pon lip 11, 2011 18:21 Re: Klub Kotów Odnalezionych

Smarti - bratnia duszo :D
Historia zaginięcia i odnalezienia mojej Mikitki tez jest w tym wątku, ale wiele laty wcześniej mój najukochańszy, magiczny kot Isiu, po swojej śmierci, w moim śnie zaprowadził mnie do schroniska dla zwierząt o istnieniu którego nie miałam pojęcia. Ugrzęzłam tam na jakiś czas a Mikitka to kotka która przyszła na świat w tym czasie, gdy Isiu wędrował za TM.... i trafiła do schroniska. Z jakiegoś powodu nie pozwoliła mi sie zaadoptować wtedy - choć bardzo chciałam. Zaczekała 8 lat, osiem długich lat zanim trafiła do mnie po swojej słynnej ucieczce z domku w Warszawie. Widocznie pisane mi było coś jeszcze zrobić.....i pisana była mi ONA, cierpliwie w tym schronisku czekająca aż zrobię to minimum dla kotów które było mi przeznaczone .
Obrazek

Wolność, kocham i rozumiem. Wolności oddać nie umiem.(Chłopcy z Placu Broni)

MISIA- 1.06.2002 - 13.12.2012. Skarbie, gadułeczko moja. Bardzo mi Ciebie brak.
MIKITKA - 03.2002 - 13.07.2015. Tak bardzo mi żal.
FELUTEK - 03.2002 - 11.10.2015. Najcudowniejszy kot terapeutyczny.
OKRUNIA - 09.2002 - 16.08.2018. Śpij, skarbie kochany.
GACEK - 03.2014 - 22.06.2019. Wierny i mądry Przyjaciel.
TYGRYNIA - 05.2002 - 16.12.2020 .Maleńki koto-piesek.

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=153652 sprawdź zanim oddasz kota!

Ja-Ba

 
Posty: 9574
Od: Pt lis 07, 2008 23:23

Post » Pt sie 12, 2011 21:38 Re: Klub Kotów Odnalezionych

Zmieniłam pierwszy post, dopisałam zbiór porad,jeśli ktoś chciałby coś uzupełnić, dodać, proszę o sugestie.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14567
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Nie sie 14, 2011 18:15 Re: Klub Kotów Odnalezionych

Wątek został dodany do KOCIEGO ABC. W przypadku założenia jego kolejnej edycji proszę o zgłoszenie aktualizujące.

CZĘŚĆ III
SZCZĘŚLIWY KOT: czyli jak dbać i kochać mądrze


10. ZAGINĄŁ KOT - CO ROBIĆ?
a. Klub Kotów Odnalezionych :!: NOWE
Obrazek
Pirackie Trio [']:
Brucek 20.10.2001-09.04.2015 / Hrupka 20.10.2001-23.07.2016 / Rysio 20.05.2002-23.06.2018
oraz Wiórka 20.04.2016-26.11.2018

PiNeski: Pirat Lotka i Neska

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25600
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Pon paź 24, 2011 13:35 Re: Klub Kotów Odnalezionych

Zaglądam, żeby znaleźć porady, co mogę jeszcze zrobić, żeby odnaleźć Maciejkę viewtopic.php?f=1&t=134763
Misio [*] 9.07.2021,Bąbel [*]1.03.2020, Weron [*] 31.12.2014,Tysia [*]13.11.13, Bazyl [*]06.07.13, Dasia (Dakota) [*]18.06.13, Leon [*]10.12, Gabriel [*]19.11.2011, Majki [*]01.06.2011

Tysiek

 
Posty: 719
Od: Czw lut 07, 2008 7:35
Lokalizacja: pod Warszawą

Post » Pon lis 14, 2011 10:27 Re: Klub Kotów Odnalezionych

W dniu wczorajszym nastąpiło szczęśliwe zakończenie naszej historii - Maciejka wróciła do domu :D
Misio [*] 9.07.2021,Bąbel [*]1.03.2020, Weron [*] 31.12.2014,Tysia [*]13.11.13, Bazyl [*]06.07.13, Dasia (Dakota) [*]18.06.13, Leon [*]10.12, Gabriel [*]19.11.2011, Majki [*]01.06.2011

Tysiek

 
Posty: 719
Od: Czw lut 07, 2008 7:35
Lokalizacja: pod Warszawą

Post » Wto lis 15, 2011 17:26 Re: Klub Kotów Odnalezionych

Tysiek pisze:
magicmada pisze:Opisz, proszę, dokładnie jak Maciejka została znaleziona, wkleję do wątku Klubowego:)


Maciejka została odnaleziona dzięki ogłoszeniu.
Zdawałam sobie sprawę, że szukając w pojedynkę, mam bardzo małe szanse na jej odnalezienie. Praca i obowiązki domowe bardzo ograniczały czas, jaki mogłam poświęcić na jej szukanie. Dzięki rozwieszonym ogłoszeniom (zrobiłam ich dobrze ponad setkę z kolorowym zdjęciem w formatach A5 i A4 i kilkanaście dużych plakatów A3) i zdjęciom liczyłam, że ktoś może ją wypatrzy.
Odzew był znikomy :? W pierwszym tygodniu były tylko 2 telefony; pod koniec trzeciego tygodnia - tylko jeden telefon.
Przyszły chwile zwątpienia... W sobotę otrzymałam - jakby to powiedzieć? - mentalne wsparcie od forumowej delfinki :1luvu:
Zmieniło się moje nastawienie, wstąpiła nowa nadzieja, może to zabrzmi śmiesznie - ale to było jak oczekiwanie na coś co ma się zdarzyć, taki rodzaj podniecenia :lol:
W niedzielę - w 2-gim dniu 4-go tygodnia poszukiwań - o godz. 14:37 dostałam czwarty telefon - dzwoniąca kobieta była pewna, że to Maćka, bo kot nie miał ogona. Powiedziała, że poczeka przy niej do naszego przyjścia. To było sąsiadujące (!) z naszym, podwórko-studnia. Maćka kręciła ósemki przy wybitym okienku piwnicznym, bała się podejść. Po paru chwilach zbliżyła się na wyciągnięcie ręki... i to był jej błąd :twisted: Moja siostra chwyciła ją za kark i już nie puściła :wink:
Maciejka była "na gigancie" od 22.10.11 do 13.11.11.

Może komuś przyda się na wzór (oby jednak nie):

pierwsze ogłoszenie ?(takie na szybko tuż po zaginięciu)
Obrazek

zdjęcia były wręczane przeze mnie "psiarzom", zostawiane w sklepach, piekarniach itp.
Obrazek Obrazek

duży plakat wieszałam na słupach ogłoszeniowych
Obrazek
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14567
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Śro gru 21, 2011 18:53 Re: Klub Kotów Odnalezionych

Życzę wszystkim zaginionym kotom, żeby się odnalazły a ich właścicielem, żeby je odnaleźli. Wklejam poniżej dwie niezwykłe historie ku pokrzepieniu serc:
annskr pisze:Muffin - szczęśliwy powrot

Zdjęcie zrobione w domu w 2010 - przed zaginięciem

Obrazek

O syjamowatym kocie pojawiającym się w przyblokowym ogródku przy Urzędniczej wiedziałam co najmniej wczesnej wiosny 2011 - od Patryka i Eweliny, którzy adoptowali von Kafla. Kot pojawiał się nieregularnie, wyglądał nieźle, może czyjś wychodzący? Chętnie zjadał zrzucane z balkonów albo podane na miseczce pożywienie, może łakomy? Próbowałyśmy go łapać z mamą Patryka, ale ona stawiała na kota wychodzącego i nie chciała komuś kraść, ja, jak zwykle w biegu…
W sierpniu ściągałyśmy kociaki z dachu ruiny przy Sędziowskiej wraz z państwem P. dokarmiającym te kociaki. Akcję obserwowała kolejna karmicielka, p.Lucyna - pochwaliła się dokarmianiem syjama, ale pomóc w łapaniu kategorycznie nie chciała - to jedna z moich „ulubionych” wyjątkowo opornych karmicielek. Tzn zgadza się na sterylki i kastracje, ale żeby nie nakarmić kotów przed łapanką albo zawiadomić o nowym - o nie, ona nie jest od tego.
Wtedy ponownie próbowałyśmy z mamą Patryka - klatka stała w ogródku kilka dni, bez rezultatu.
No i w poprzedni weekend 2011.12.11 zadzwoniła znów mam Patryka - kot od jakiegoś czasu siedzi tylko w ogródku, miauczy, całe dnie z zadartą głową czeka, aż ktoś zrzuci cos do jedzenia, śpi na balkonie pustego mieszkania na parterze w jakimś pudle…. Może spróbować? Zimno, ile tak wytrzyma? Szkoda kota…
Spróbowałyśmy. Złapał się po wieczorem, po kilku godzinach czekania. Piękny, łagodny, trochę brudny. Płaczący, ale wyraźnie zadowolony, że ktoś się w końcu nim zajmie. W domu zamknęłam go na chwilę w łazience z kuwetę i kolacją, potem wypuściłam - schował się w szafie.
Wykastrowany - i to zdecydowało, że zaczęłam grzebać w notatkach, bo jakaś informacja o zagubionym w tej okolicy syjamowatym kocie gdzie mi w oko wpadła. Znalazłam - zginął z bloku na rogu Zgierskiej i Pojezierskiej w październiku 2010!!! Rok i dwa miesiące….
Bitwa z myślami. Tułał się rok i dwa miesiące… Dokładnie w tym rejonie, gdzie zginął. Szukali go jakoś na pewno - inaczej nie miałabym ich telefonu. Szukali czy tylko dali gdzieś ogłoszenie, na które przypadkiem trafiłam? Dzwonić? Oddać? Oddam - a jeśli znów skoczy z balkonu i nie będzie miał tyle szczęścia? Nie oddawać? Mieć kolejnego kota w przekoconym mieszkaniu? Piękny, niby adopcyjny, ale kilkuletni, niebieska bryłkowata szylkretka Magda też piękna, ale dla zainteresowanych adopcją „za stara” - bo 4-5letnia.
Zadzwoniłam, poza zasięgiem. Wysłałam smsa z pytaniem. Nie, kot się nie znalazł. To telefon pani, jest za granicą. Za chwilę kontaktuje się ze mną pan - wygląd kota się zgadza, charakterystyczna kropka na nosku, inne szczegóły. Kastracja też. Poprosiłam o zdjęcia na maila - on, bez żadnych wątpliwości. Mają jeszcze kilkuletnią kotkę, tego zabrali chorego z ulicy. Planowali zabezpieczyć balkon na wiosnę, feralnego dnia w październiku było w domu jakieś zamieszanie, goście, ktoś otworzył balkon, kot prysnął… Szukali przez dwa miesiące - dotarli do kilku karmicieli, ale z drugiej strony wielkich bloków-łamańców. Rozwieszali ogłoszenia, byli w schronisku, pytanie w lecznicach nie przyszło im do głowy - koty wożą do lecznicy w innym rejonie miasta. Oczywiście bardzo chcą, by kot do nich wrócił, czy można przyjść do mnie zobaczyć go, upewnić się, że to on? Czy go ddam?
Można - ale stawiam twarde warunki. Oddam po zabezpieczeniu balkonu, nie wcześniej. Bo wie pan, takiego pięknego kota bez trudu wyadoptuję, chipa nie ma, więc …. Trochę mam obawy, czy oglądać kota nie wpadnie do mnie dwóch silnych facetów i nie porwą syjama, ale gość w telefonie brzmi sympatycznie... Jest po kilku minutach. Z darami dla moich kotów - dziękuję :D. Syjam ma na imię Muffin. Wyciągam go z szafy, wieje pod kanapkę. Pan wpełza po tę kanapkę, woła Muffin, Muffinek, kot odpowiada, powoli wychodzi i zaczyna się przytulać, strzelać baranki, mruczeć, i gadać, gadać - poznał opiekuna po tak długim czasie.
Z Muffinem na rękach pan ogląda mój osiatkowany balkon, wypytuje o materiały. I już leci zamawiać siatkę w zooplusie :D. Bo część stelażu zamontowana, naprawdę planowali zabezpieczyć ten balkon. Przez kolejne dni mam bieżące informacje o postępie prac, dostaję nawet maile od kuriera - siatka już jedzie. Wszystkie z prośbą, bym jeszcze chwilę poczekała z szukaniem kotu nowego domu :D.
Muffin w tym czasie twardo siedzi w mojej szafie, nie życzy sobie kontaktu z kotami, posiłki ma podawane do szafy, wychodzi do kuwety, od czasu do czasu woła mnie do łazienki - tam w wannie wyciąga się, wywija, mruczy i daje głaskać. I czasem tam śpi.
I wczoraj wieczorem - 2011.12.16 - kot wrócił do siebie. Prawie dokładnie po roku i dwóch miesiącach od zaginięcia. Za parę dni go odwiedzę - i zapamiętam tę historię na długo, bo takie rzadko takie się zdarzają. Ogłoszenia krotko „wiszą” i w necie, i w realu, gdyby nie moje stare notatki - nie wróciłby do swojego domu.
Miał naprawdę wielkie szczęście. Przetrwał poprzednią zimę - musiał miel lepsze schronienie, niż to ostatnie w pudle na balkonie. Uniknął psów, samochodów, chorób, głodu, trutek…
Szkoda, że takie szczęśliwe zakończenia bywają tak rzadko….

Muffin u mnie - wystraszony na oknie i zrelaksowany w wannie

Obrazek Obrazek
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14567
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Śro gru 21, 2011 18:56 Re: Klub Kotów Odnalezionych

phantasmagori pisze:Na naszą działkę przybłąkała się na wiosnę ciężarna koteczka.
Miesiąc później idąc z moim kotem do weta zobaczyłam na słupie strzępy ogłoszenia z zeszłego roku.
Mówię sobie - mało prawdopodobne, ale zadzwonię.
Zaginiona koteczka uciekła z transportera przed weterynarią, gdy była wieziona na sterylkę, wiosną 2010 roku.
Wymieniliśmy się z panem zdjęciami na maila , wyszło nam że to ona.
Pan parę razy był u nas w porze karmienia, po paru dniach koteczka pojawiła się, tyle że już chuda.
Poznała swojego pana, wskakiwała na kolana, łasiła się.
Niestety musieliśmy zaczekać dobrze ponad miesiąc, aż przyprowadzi młode, kolejny aż się oswoją i dają złapać.
Pan zabrał i koteczkę i małe. Małe pojechały prosto do domu, koteczka najpierw do weta na sterylkę.

Cuda się czasem zdarzają :ok:
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14567
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Śro gru 21, 2011 19:01 Re: Klub Kotów Odnalezionych

I jeszcze jedna historia: annskr ma szczęście do odnajdywania kotów:)




Myszka staruszka, kulejąc na tylne łapki i powłócząc resztką ogonka jesienią 2009 przyszła do garażu starszego pana, po miesiącu jakoś się pozbierała, za to pan musiał iść do szpitala. Rodzina zajmie się domowymi zwierzakami, ale kot garażowy poradzi sobie sam… Więc jest u mnie od 2009.12.22. Myszka jest po operacji ząbeczków i przepukliny, ma 2/3 ogonka, w dodatku złamane w dwóch miejscach, krótki pękaty kadłubek i krótkie krzywe nóżki. Nie lubi kotów, boi się ich, za to uwielbia ludzi – takiego pieszczocha nie spotkałam. Jednocześnie to paskuda (z urody) i pokraka - z figury. I wredota - warczy i próbuje lać inne koty, w tym ponad 2x większego Kafla – jeśli ma człowieka za plecami. Mnie też karci, bo pogłaskałam nie tak. Bez ludzkiego „zaplecza” - boi się kotów, krzyczy, kiedy do niej podchodzą, przewraca się na boczek broni łapkami. Na kanapę ani na łóżko nie wskoczy, za to jak się już wciągnie – próbuje przegonić wszystkie pozostałe zwierzaki. Zachłanna egoistka.
Myszka jest stareńka, nawet nie robiłam jej ogłoszeń, nie licząc na to, że takiego kotka wyadoptuję – ot, pożyje sobie u mnie, może nie w komforcie (Kafel i inne koty), ale w cieple, niegłodna, czasem pogłaskana, pośpi w łóżku…..
Jakoś na początku października 2010 zadzwoniła Magicmada z Kotyliona prosząc o pomoc, pożyczenie klatki-łapki. Komuś z Widzewa zginął kot, został zlokalizowany, ale nie daje się złapać ręcznie. Państwo podjechali, zagrypiona przez okno pstryknęłam pilotem, wzięli łapkę z samochodu, kota złapali, przyjechali klatkę oddać. W samochodzie nie miałam miejsca, poprosiłam o przyniesienie do mieszkania. Wchodzi pani, przekazuje mi klatkę, patrzy na koty, patrzy na drepczącą Myszkę – przecież to jest nasza Balbinka!! Kotka z działek!! Ciężko pobita wiele lat temu, ojciec znalazł ją płaczącą w śniegu, dwa kilometry piechotą leciał do weta, potem rehabilitacja, laserki… Został charakterystyczny koślawy chód i połamany ogonek. Czy mogę przyjechać z rodzicami, żeby ją też obejrzeli?
Przyjechali, potwierdzili. Jeszcze porównywaliśmy zdjęcia – Balbinka = Myszka.
Ma ponad 13-14 lat, urodziła się i mieszkała na działkach na Stokach przy Chmurnej, jako jedna z niewielu kotów oswoiła się, zimą 2001 udało się ją uratować po pobiciu – pan niósł ją po śniegu 2km do weterynarza, potem długa rehabilitacja – i powrót na działki.… W 2003 ocalała z akcji masowego trucia kotów.. Zniknęła latem 2005, kiedy państwo wyjechali na urlop, zamiast tradycyjnie spędzić go na działce. Szukali, ale kto znajdzie działkowego kota..
Pojawiła się jesienią 2009 na Rogach, biedna i wychudzona – od 2005 przewędrowała na krzywych chorych nóżkach ponad 4km…. Miała wielkie szczęście, że nie dopadł jej jakiś pies, agresywny kocur, samochód, zły człowiek – ona przecież nawet biegać nie potrafi, na żadne drzewo nie ucieknie, z trudem wskakuje na niskie łóżko..….
Państwo intensywnie myślą nad zaopiekowaniem się Myszką-Balbinką, sami mają 6 kotów, spokojnych i przyjacielskich, w tym jedno kocię 4miesięczne, ale nie chcą go wyadoptowywać, pokochali...
W weekend znów Myszka miała gości – z nowym pakietem zdjęć, na których widać połamany ogonek. I miałam ważenie, że tym razem Myszka poznała starsza panią – przydreptała, kazała się wziąć na kolana i nie chciała zejść.
12 listopada 2010 Myszka wrócial do swoich państwa – do mieszkania, nie na działkę.

Obrazek
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14567
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Czw gru 22, 2011 9:36 Re: Klub Kotów Odnalezionych

magicmada pisze:I jeszcze jedna historia: annskr ma szczęście do odnajdywania kotów:)
To może jeszcze Yopek?
Wszystkie historyjki są w wątku o moich tymczasowych kotach viewtopic.php?f=1&t=109324
a wynikają z działań opisywanych tu viewtopic.php?f=1&t=122271&start=1650

Rudy powypadkowy Yopek - 30.03.2011 - teren szpitala Biegańskiego, wieczór, złe jak piorun zwijamy z Ewą klatki - złe, bo koty mimo wcześniejszych próśb i uzgodnień nakarmione do wypęku w nosie mają klatki, jeden złapany wypruł z niewygodnego kontenerka, ciężarna szylkreta wyraźnie nas lekceważy, szpitalne panie wcześniej błagające o pomoc komentują naszą „nieudolność łapankową” zapominając, że same koty wcześniej nakarmiły, powietrze ciężkie, wisi burza. No więc zwijamy majdan z nędznym łupem w postaci dwóch kocurków, starając się zachowa spokój wysłuchująć dobrych rad karmicielek, telefon z lecznicy - pani z psiej fundacji z kotem po wypadku, dzieci widziały, jak trzepnął go samochód, przyniosły do niej, ona do lecznicy, z lecznicy dzwoni do mnie, bo ona nie może, bo psy… Lecznica czynna ostatni dzień przed dwutygodniowym remontem, zresztą nie ma rtg, a wypadałoby zrobić.
Kot w kontenerze, nie wiadomo, dziki czy domowy, bardzo szybko oddycha, dostał leki „pierwszego kontaktu”, lecimy do całodobówki. Dostaje lekkie znieczulenie, kilka zdjęć, nie jest połamany, przepona nie uszkodzona, ale mocno blady. Oczywiście przy okazji, skoro już znieczulony, traci klejnoty. Krew na badania. Zostaje w lecznicy na obserwacji.
Rozpuszczamy wieści wśród karmicieli, ktoś przyznaje się do rudego dzikuna wizytującego kocią stołówkę, ale nie widział go od miesięcy…
01.04.2011 - odwiedzam kota w lecznicy - zwinięty w kłębek, zobojętniały, niekontaktowy, kolejne badanie krwi, usg, właściwie wszystko w normie, tzn morfologia w dolnej granicy, ki diabeł? Taki stłuczony? Nadal nie wiemy, dziki czy domowy.
Poniedziałek 04.04.2011 - zabieram go z lecznicy do domu. Wygląda i zachowuje się normalnie, tzn je, kuwetkuje, syczy na koty, siedzi pod łóżkiem. Trochę daje się głaskać - ale tylko po główce, dotknięcie reszty ciałka kwituje gryzieniem, takim na serio. Może wredotę wyrzucono? A może ciągle obolały?
We wtorek telefon - młody chłopak twierdzi, że jest właścicielem kota, że przygarnął go ze strychowego miotu dzikiej kotki, że kot wychodzący, opowiada o zachowaniu, wymieniamy się zdjęciami. Chyba ten sam. Mam dylemat - już wiem, że kot nieszczepiony, że nie był wykastrowany (to nadrobione), wychodzący, to rejon małych uliczek i starych bloczków, ze starymi domkami, sporo kotów wychodzących, choć, jak widać, średnio bezpiecznie..... Ale też wiem, że go jakoś tam szukali, rozpytywali, że opowiadają o nim z czułością, że znają upodobania i kocich kumpli, których rudy zaprasza na podwórko i do domu..
Oddać? Nie oddać? Będę przez jakiś czas mieć kolejnego tymczasa, niby rudego, ale gryzącego, a oni wezmą kolejnego kota, nie wykastrowanego… Ten już wie, że samochody trzeba omijać, nowy nie będzie wiedzieć.. Prości ludzie, ale kochają tego kota,.. Chyba przekonało mnie jedno ze zdjęć z tego domu..
Umówiliśmy się na odbiór kota, poprosiłam o przyjście z kontenerkiem. Przyszła mama z córką z wiklinową kocia budką, rudy miauczał je z oburzeniem, kosz mu się nie podobał - pożyczony. Pogadałyśmy o karmieniu - ta anemia, o konieczności zaszczepienia, o tym, że kocie kumple niekastrowane, a kotka matka znów w ciąży, o zwrocie kosztów leczenia w ratach.
Mają spróbować zamknąć kocich kumpli i kotkę w domu, zabiorę na ciachnięcie. Mają spłacić te koszty leczenia… Zobaczymy.

Obrazek
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lut 19, 2012 19:27 Re: Klub Kotów Odnalezionych

A mojego Michasia już nie ma 15 miesięcy.Nie ma rzeczy,której nie zrobiłam przy poszukiwaniach.Kocurek zapadł się pod ziemię ,z nr.telefonu ,z adresem.Wczoraj jeszcze spacerując i nawołując przyznam ,że straciłam już nadzieję.Tak bardzo za nim tęsknię.To był mój pierwszy przygarnięty ze śmietnika kotek.Bardzo go pokochałam http://rudaslaska.com.pl/o,poruszyc-czy ... 16340.html

Akasha345

 
Posty: 19
Od: Wto maja 17, 2011 22:25

Post » Nie lut 19, 2012 20:38 Re: Klub Kotów Odnalezionych

Mojego Miciusia nie ma od lipca i z dnia na dzień tęsknię coraz bardziej :( Każdego dnia jest mi bardzo ciężko. Jest wszystkim dla mnie. Kiedy znikł to zgasło dla mnie słońce... Czasem boję się, że już nigdy nie zaświeci ponownie... ale historie odnalezienia kotów po kilkunastu miesiącach, czy nawet latach bardzo podtrzymują mnie na duchu i zaczynam wierzyć na nowo... Czasem myślę, że w momencie kiedy znikł było tyle nieszczęśliwych zbiegów okoliczności... wszystko się na siebie ponakładało tak jakbym miała Mićka nigdy więcej nie zobaczyć... przecież ktoś zadzwonił pod mój numer z ogłoszenia, porównywałyśmy zdjęcia, wiem, że trafił do wałbrzyskiego schroniska i powinien albo tam być, albo zostać wydany pod jakiś adres... chyba tylko ja mam takiego pecha, że kota nie ma ani pod żadnym adresem, ani w schronisku... wzdycham codziennie i tęsknię i płączę... ale czekam... muszę czekać, bo co mi pozostaje? Ja go karmiłam, leczyłam kiedy potrzebował pomocy, czułam, że łączy nas ogromna przyjaźń... Dziękuję za wklejanie szczęśliwych historii o powrocie kotków do ich domów... wnosi to wiele radości i nadziei w moje życie... dziękuję... viewtopic.php?f=1&t=137217
Obrazek

marzena81

Avatar użytkownika
 
Posty: 589
Od: Wto gru 20, 2011 20:48

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AplusMoism, Maomao i 135 gości