Znaleziono kocurka w Krk / ma DS :)
Od dwóch tygodni szukam jego właściciela, okleiłam okolice ogłoszeniami ze zdjęciem i nic. Spróbuje więc na Miau też. Może ktoś z Waszych znajomych zgubił? Niestety, ale jakoś wątpię, żeby nie był wyrzucony, ale może jednak ktoś go szuka i tęskni.. Może jakaś starsza pani, co nie ma Netu? Proszę, popytajcie. Oto treść ogłoszenia:
13 października (wtorek) przy ul. Lipskiej na działkach znaleziono kocurka, ok. 1,5 rocznego, pręgowanego, z cętkami na brzuszku, białymi wąsikami (u nasady - czarnymi), jasnymi oczkami, ciemnymi opuszkami, różowym noskiem, niekastrowanego, ważącego 4,5 kg (mógł trochę schudnąć, bo mu bioderka wystawały; nie wygląda na swoją wagę), bardzo przyjacielskiego, kolankowego mruczka. Kocurek ma złamany ogonek, lecz został dokładnie przebadany przez weterynarza i uraz się goi już jakiś czas, nie jest świeży.
Kot jest pod moją i dwóch sąsiadek (też miłośniczek kotów) opieką, mieszka nadal w altance. Każda z nas ma już kota i nie możemy go przygarnąć. Ja próbowałam i jest problem. Tutaj moja prośba: jeśli nie znajdzie się właściciel, to będę jeszcze raz próbować go do domu przygarnąć. Ma znośne warunki, bo w altance są czyste poduchy i koce dla kota, jest też piwnica, gdzie jest całkiem ciepło. Gorzej, jak przyjdzie mróz, ale będziemy go jakoś w bloku przygarniać. Dajemy mu dwa razy dziennie ciepły posiłek, ma karmę suchą cały czas.
Sam podchodzi już pod blok. Tylko ja mam kocura ok. 7 letniego, też znajdusia, kastrowanego, który właśnie mieszkał niegdyś w tej samej altance, co ten nowy. Jak przyniosłam do domu nowego, to się młody bał, a to mój po kilku godzinach zdenerwował się, gdy młody wszedł na łóżko, a potem się panowie spięli. Nie jestem specjalistką od kotów, to mój pierwszy, zawsze miałam chomiki, rybki i wychowałam się z owczarkiem alzackim ^^ Czy są jakieś sposoby, żeby mój nie denerwował się aż tak? Teraz obaj spotykają się co dzień na działkach, czasem mój udaje, że nie widzi nowego, a czasem się denerwuje i mówi głośne MREAU. Czy myślicie, że kastracja młodego pomoże? Nie wiem co robić, bo chyba dla obrony powinien jeszcze tą zimę nie być kastrowany. Podchodzą czasem inne koty i młody nie może zatracić instynktu. No ale jeśli chcemy próbować go udomawiać, to chyba bez kastracji się nie obędzie, biorąc pod uwagę mojego kocura.
No chyba, że znajdzie się dobry dom dla niego, ale widzę, ile tutaj kotków, których źle los potraktował.
Oto jego zdjęcia:
http://img101.imageshack.us/img101/7721 ... ct0314.jpg
http://img202.imageshack.us/img202/2350/pict0280.jpg
http://img11.imageshack.us/img11/6382/pict0282o.jpg
http://img23.imageshack.us/img23/1724/pict0309d.jpg
			13 października (wtorek) przy ul. Lipskiej na działkach znaleziono kocurka, ok. 1,5 rocznego, pręgowanego, z cętkami na brzuszku, białymi wąsikami (u nasady - czarnymi), jasnymi oczkami, ciemnymi opuszkami, różowym noskiem, niekastrowanego, ważącego 4,5 kg (mógł trochę schudnąć, bo mu bioderka wystawały; nie wygląda na swoją wagę), bardzo przyjacielskiego, kolankowego mruczka. Kocurek ma złamany ogonek, lecz został dokładnie przebadany przez weterynarza i uraz się goi już jakiś czas, nie jest świeży.
Kot jest pod moją i dwóch sąsiadek (też miłośniczek kotów) opieką, mieszka nadal w altance. Każda z nas ma już kota i nie możemy go przygarnąć. Ja próbowałam i jest problem. Tutaj moja prośba: jeśli nie znajdzie się właściciel, to będę jeszcze raz próbować go do domu przygarnąć. Ma znośne warunki, bo w altance są czyste poduchy i koce dla kota, jest też piwnica, gdzie jest całkiem ciepło. Gorzej, jak przyjdzie mróz, ale będziemy go jakoś w bloku przygarniać. Dajemy mu dwa razy dziennie ciepły posiłek, ma karmę suchą cały czas.
Sam podchodzi już pod blok. Tylko ja mam kocura ok. 7 letniego, też znajdusia, kastrowanego, który właśnie mieszkał niegdyś w tej samej altance, co ten nowy. Jak przyniosłam do domu nowego, to się młody bał, a to mój po kilku godzinach zdenerwował się, gdy młody wszedł na łóżko, a potem się panowie spięli. Nie jestem specjalistką od kotów, to mój pierwszy, zawsze miałam chomiki, rybki i wychowałam się z owczarkiem alzackim ^^ Czy są jakieś sposoby, żeby mój nie denerwował się aż tak? Teraz obaj spotykają się co dzień na działkach, czasem mój udaje, że nie widzi nowego, a czasem się denerwuje i mówi głośne MREAU. Czy myślicie, że kastracja młodego pomoże? Nie wiem co robić, bo chyba dla obrony powinien jeszcze tą zimę nie być kastrowany. Podchodzą czasem inne koty i młody nie może zatracić instynktu. No ale jeśli chcemy próbować go udomawiać, to chyba bez kastracji się nie obędzie, biorąc pod uwagę mojego kocura.
No chyba, że znajdzie się dobry dom dla niego, ale widzę, ile tutaj kotków, których źle los potraktował.
Oto jego zdjęcia:
http://img101.imageshack.us/img101/7721 ... ct0314.jpg
http://img202.imageshack.us/img202/2350/pict0280.jpg
http://img11.imageshack.us/img11/6382/pict0282o.jpg
http://img23.imageshack.us/img23/1724/pict0309d.jpg
 
 Z moim kocurem już nie prychają na siebie, ani nie warczą, obwąchują się tylko z daleka, nie ma spięć. Tak na marginesie, to tylko mój teraz z jakąś swobodą może wejść na tą działkę  
 Tylko przy nim dużo rezydenta miziam, żeby nie było zazdrości, która dawniej się ukazywała w fochach rezydenta i nawet małej, chwilowej, kilkukrotnej apatii jakiś czas, gdy mały despotek nie miał tego, co chciał w danym momencie lub czuł zapach Wtorka, gdy go głaskałam jeszcze na działkach. 
 Spray na kocią miłość działa, ale stosuję już sporadycznie. Wczoraj chłopaki razem polowały na mychę! Taką prawdziwą, żywą! Jak zwykle trochę mi jej żal, no ale cóż... Uciekła mu w trawę, ale miał ją w pyszczku wcześniej ^^  Wtorek okazał się także być łownym kocurkiem, jak rezydent.