Jest dobrze i tak będzie... do następnego ataku...

Wszystko zaczęło się dokładnie tydzień temu. Przed wyjściem do pracy dałam śniadanko kociarstwu i nic nie wskazywało na nieszczęście. TŻ miał wolny dzień. Wróciłam po 20:00. Cztery koty wybiegły mi na powitanie. Zapytałam: "A gdzie Lili?" Po krótkich poszukiwaniach znaleźliśmy malutką w naszym łóżku, pod kołdrą. Malutką - bo to koci karzełek. Ważyła 1,57 kg, ma 1,5 roku. Jest kochaną przytulanką, słodką i śliczną. Lili leżała w kupie, z trudem podniosła główkę. Spróbowałam ją postawić - przewróciła się. Główka jej się trzęsła, kotunia sprawiała wrażenie, że nie wie, co się dzieje. Umyłam tyłkocie, wzięłam malutką pod kurtkę i pojechaliśmy do weta. Zastrzyki, kroplówka, pobieranie krwi - podejrzenie mukopolisacharydozy. Qrcze, co to za choroba? Agn - mimo nadmiaru własnych kłopotów - znalazła czas na szperanie w mądrych książkach i życzliwą pomoc. Dziękuję Agnieszko
A może padaczka? Może tylko padaczka - z tym sobie poradzę. MPS to wyrok, z padaczką można żyć. Tasia Ady jest padaczkowcem. Ada wymyśliła jeszcze, że mogą to być niedobory pierwiastków lub niedoczynność gruczołów, jak np. u Brucka Anji. Ado, jestem Ci bardzo wdzięczna
Lili leżała pod kołdrą, załatwiała się pod siebie, ale... jadła. Naprawdę jadła - wsuwała Conva, aż jej się uszęta trzęsły. I piła. Delfin612 zaproponowała pomoc (bardzo dziękuję Basieńko
) - pościel na zmianę, ale Lili końcu zaczęła wstawać i kuwetkować. Jadła, kuwetkowała, nawet bawiła się piłeczką. Wyniki krwi wykazały niedobory magnezu i potasu. Może to tylko to? Dostaliśmy puchę Irish Cal - proszku do rozpuszczania. Lili była w dobrej formie. Do wtorku. Znowu zaczęły się zaburzenia równowagi i potworna biegunka - woda zabarwiona na brązowo. Na biegunkę dostała attapectin. Nie pomógł. No to loperamid - też żadnej poprawy. Zważyłam - 1,13 kg.
USG nie wykazało żadnej patologii. Patrzę na opis - pęcherz moczowy, nerki, śledziona, wątroba, pęcherzyk żółciowy, nadnercza i trzustka - wszystko w porządku.
Dziś Lili od 6:00 rano bezwładnie leży w małej budce na drapaku. Nie je, nie pije, nie podnosi główki, nie reaguje swoim rozkosznym "miauuu" na dotknięcie ręki. Zostawiłam ją w spokoju - wyraźnie chce być sama. Dziś o 20:30 będziemy u profesora Lechowskiego.
Proszę Was tylko o jedno - potrzymajcie mnie za rękę.



USG nie wykazało żadnej patologii. Patrzę na opis - pęcherz moczowy, nerki, śledziona, wątroba, pęcherzyk żółciowy, nadnercza i trzustka - wszystko w porządku.
Dziś Lili od 6:00 rano bezwładnie leży w małej budce na drapaku. Nie je, nie pije, nie podnosi główki, nie reaguje swoim rozkosznym "miauuu" na dotknięcie ręki. Zostawiłam ją w spokoju - wyraźnie chce być sama. Dziś o 20:30 będziemy u profesora Lechowskiego.
Proszę Was tylko o jedno - potrzymajcie mnie za rękę.