10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 03, 2015 18:01 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Dawno mnie tu nie było Więc wszystkiego dobrego w Nowym Roku i glaski dla Lizuni.
Obrazek
Obrazek

Iburg

 
Posty: 5024
Od: Wto sty 04, 2005 21:52
Lokalizacja: Rybnik

Post » Nie mar 13, 2016 23:54 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Ponieważ to był/jest wątek nie tylko Lizuni, ale po trochu wszystkich kotów u mnie....

Dziś odeszła Mrówcia. Walczyła dzielnie, ale z FelV i PNN wygrać jest trudno... :(
Mrówć, Mrówelka, Mrówciuś, kociątko-dzieciątko, mój kot bury z ogonem do góry...
W maju-czerwcu miałaby trzy lata.
Moim "tymczasem" była przez dwa i pół.


To nie była pełnia kociego szczęścia, nie do końca taki dom jak kot mieć powinien - z człowiekiem w dzień i w nocy, z dostępem do każdego kąta, może z drugim kotem do zabaw i kochania... Za bardzo szła do Lizki, a ja nie mogłam ani jej zaszczepić - bo wiek, ani ryzykować że się zarazi - bo wyjazdy w zakocone środowisko... Prawdziwy dom dla burego, białaczkowo-nerkowego kotka przez te dwa i pół roku się nie znalazł. A żeby nie wiem co robić - jeden człowiek i dwa izolowane od siebie koty to jednak dwa koty niedokochane......... :(

Biegaj szczęśliwa z rodzeństwem i czekaj na nas, już Cię nic nie boli, nie smuci, nie przestrasza, nie ma leków, wizyt w lecznicy, zamkniętych drzwi, już możesz wszędzie wejść i do każdego i zawsze się przytulić.......... [']



MaPi, dziękuję, Mrówelka miała w Tobie wspaniałą opiekunkę i dokochiwacza....
Kicia ? - 09'96 ['] Czarnulka 1.06.97 - 24.12.08 ['] Myszka 26.05.96 - 4.06.11 ['] Mrówcia 05/06'13-13.03.16 ['] Szarusia Agatka ? - 7.02.2018 ['] Kicia Liza 04/05'2000 - 29.05.2018 ['] Pusia '06/'07? -11.10.22 [']
Taki mały kot; taki wielki brak......

włóczka

 
Posty: 1376
Od: Sob kwi 25, 2009 16:43
Lokalizacja: miasto prządek / miasto zalewajki ;-)

Post » Pon mar 14, 2016 8:18 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Mróweczko.... [']

Strasznie smutno, strasznie...
Włóczko Droga, bardzo mocno Cię przytulam!
Obrazek Obrazek Obrazek
Anielko ['], Jerzyku ['], Malwinko ['], Kellusiu ['], Tymonku ['], Lolusiu['], Klaczku ['], Jaśminku ['], PiPi [']

jerzykowka

 
Posty: 12552
Od: Śro kwi 30, 2008 10:53
Lokalizacja: poznan

Post » Pon mar 14, 2016 8:51 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Bardzo smutno... Przytulam...
Mróweczko [']
Obrazek

hanelka

 
Posty: 8984
Od: Nie lut 24, 2008 19:33
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 15, 2016 17:03 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Wątek zaczęłam czytać zaledwie kilka dni temu. Chciałam tylko napisać, że jesteście wspaniali. To piękne, że tak wiele osób zaangażowało się w zadbanie o stan Lizy i znalezienie jej nowego domu. Należy się Wam za to medal. Poza tym przesyłam uściski za Mrówkę :( Trzymaj się ciepło, włóczko.

Moliera1

 
Posty: 34
Od: Sob maja 17, 2014 22:44

Post » Wto mar 15, 2016 19:29 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Mróweczko :cry:
Obrazek
Misia [*] u mnie 28.04.2017-14.06.2018

Meteorolog1

Avatar użytkownika
 
Posty: 3709
Od: Sob lis 23, 2013 0:42
Lokalizacja: Olesno (opolskie)

Post » Czw mar 17, 2016 15:59 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Dopiero przeczytałam i niewypowiedzianie mi przykro :(.
Nie rób sobie żadnych wyrzutów Agatko !
W tym, co mogłaś zrobić, zrobiłaś wszystko. W granicach tego, na co pozwalały Ci możliwości - zdrowie Mrówci i zdrowie (w tym psyche)Lizki.

Mówcia na pewno czuła się kochana, miała swój DOM i Ciebie. A że nie zawsze wszystko jest takie, jak chcemy ... to normalne w życiu i kocim, i naszym, ludzkim.
Szkoda tylko, że to jedynie 3 lata ...

Śpij, słodkie, śliczne burasiątko ['] :(
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt mar 18, 2016 14:52 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

doczytałam... przykro...
[']
****** Atan ['] 21.02.2001 - 21.10.2013 ****** Lideczka ['] 2006 - 21.04.2015 ****** Ares ['] 02.12.2013 - 03.06.2016 ****** SaBunia 2006 - 31.10.2017 pękło mi serce

atla

 
Posty: 5214
Od: Wto wrz 29, 2009 8:20
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw mar 31, 2016 0:16 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Dziękuję Dziewczyny i Chłopaki...

Aniu, nie wiem czy to wyrzuty.. Żal po prostu, że nie była przez to swoje króciutkie życie taką dokochaną, dopieszczoną księżniczką jak np. Niki. A że to było tyle ile mogłam - albo wydawało mi się że tyle ile mogłam - to już inna rzecz..... :(

Fotka z połowy lutego. Jedna z ostatnich "ładnych"....
Obrazek

Dwa i pół tygodnia, a w chałupie dalej cicho i pusto..... :(










Lizka po powrocie ze świątecznego pobytu w "drugim domu" chyba jakoś ogarnęła sytuację (odpukać....). Bo przez pierwszy tydzień po śmierci Mrówci kleiła się do mnie okropnie, w sobotę wieczorem... chyba widziała Kogoś zwiedzającego wieczorem jej pokój (siadła na tapczanie "na baczność" i obserwowała, zmieniając punkt patrzenia mniej więcej w tempie poruszania się kota, a to co obserwowała "przemieszczało się" najpierw od drzwi wzdłuż komódki do tapczanu, potem "skręciło" i "zajrzało" w Bardzo Interesujący Kąt Za Tapczanem................... ), niedziela jeszcze jakoś przeszła, ale potem w przedświąteczny poniedziałek po moim przyjściu z pracy zwroty stresowe, a we wtorek zastałam już dokumentny armagiedon - zahaftowany tapczan i ścianę, ślady posikiwania z krwią w kuwecie, na chodniku, na tapczanie.... Mega lęk separacyjny najprawdopodobniej. Epizody pęcherzowe na tle stresowym mamy zresztą od początku stycznia. Kot na Urinodolu i Zylkene, czasem nawet podawanym co 12 godzin, co nie przeszkadza w historiach jak wyżej... :? W święta w "drugim domu" był spokój, poza zwrotem wykonanym kiedy wszyscy dwunodzy domownicy wyjechali na parę godzin w gości (a czworonodzy zapewne spali w swoich kątach i też ich "nie było")... :roll:

I żebym to ja wiedziała czy mam ją teraz w celach antystresowych dokocić, czy wprost przeciwnie..... :roll:
Kicia ? - 09'96 ['] Czarnulka 1.06.97 - 24.12.08 ['] Myszka 26.05.96 - 4.06.11 ['] Mrówcia 05/06'13-13.03.16 ['] Szarusia Agatka ? - 7.02.2018 ['] Kicia Liza 04/05'2000 - 29.05.2018 ['] Pusia '06/'07? -11.10.22 [']
Taki mały kot; taki wielki brak......

włóczka

 
Posty: 1376
Od: Sob kwi 25, 2009 16:43
Lokalizacja: miasto prządek / miasto zalewajki ;-)

Post » Czw cze 02, 2016 10:03 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Mnie to chyba urwęnać ktoś przeklął i żadnych kotów mieć nie powinnam.
Co mi przez ręce przejdzie, to się okazuje felerne, przeważnie mocno i nietypowo.
Lizka - jak fizyczność jako tako, to psychika zrąbana.
Misiek-Marengo - u rodziców, ale "obrabiany" wstępnie u mnie - jak już dziąsła opanowane i nie widać żeby coś się działo fizycznie [tfu, tfu], to leje po domu na pół metra w górę. Wykastrowany oczywiście.
Mrówcia - wiadomo. Białaczka, kłębuszkowe zapalenie nerek na tle, potem PNN, cuda wianki i świeczka na koniec.
Agatka - kot który nie miał jajników i ma jedną nerkę mikro (nie wiadomo czy jak jajniki czy chorobowo), a obecnie w pakiecie nadczynność tarczycy, PNN i nawracające problemy z wątrobą.
Teraz doszło następne - jest u mnie taka Mikrusia-Bercia, zgarnięta rok temu z podwórza jako siódme nieszczęście w wysokiej ciąży, możliwe że z pierwszymi dziećmi. Wyszedł nam jakiś czas temu stan zapalny dziąseł, smarowanie dentiseptem nie dało rady, okazało się że ma do tego rozrost błony śluzowej, usunięte, dane na hispat. Odebrałam wynik, mastocytoma. Niby typ 1 najrzadziej dający przerzuty i napisane że usunięte doszczętnie, ALE. W dodatku wszystko co czytam po polsku dotyczy zmian skórnych, nie wewnątrzpyszcznych, ze skóry to sobie można usuwać, dziąseł jest mniej....

I do tego mam pietra czy Berciowe jedzenie z jednych misek z innymi kotami nie będzie miało wpływu na te inne koty. Tak, wiem że teoretycznie nowotworowe cholerstwa nie są zaraźliwe. Ale z drugiej strony o ile pamiętam - jak komuś przeszczepiono jakiś organ od osoby onkologicznej, to się to dla biorcy źle skończyło. Tu była zmiana związana z gruczołem ślinowym, licho wie czy jakieś komórki się ze śliną nie rozprzestrzeniały, i czy mogły komuś zaszkodzić.
Ze wspólnych misek z Bercią jadły trzy młodziaki roczniaki i ich mamusia (czekające na przenosiny do innego domu) - i od czasu do czasu Agatka. Agatka sporadycznie. Rodzinka systematycznie i równocześnie, bo jak się rzucają na chrupy to przeważnie wszystkie naraz, a micha z chrupami jest jedna....

Chyba mam dośc :?

Edit. Przeczytałam parę zdań po angielsku. Nie wiem czy o kotach czy o psach, ale nie sądzę żeby to miało znaczenie. Wszystkie zmiany w tym rejonie, niezależnie od stopnia (to zdaje się to samo co typ), powinny być uważane za agresywne.. :placz:
Kicia ? - 09'96 ['] Czarnulka 1.06.97 - 24.12.08 ['] Myszka 26.05.96 - 4.06.11 ['] Mrówcia 05/06'13-13.03.16 ['] Szarusia Agatka ? - 7.02.2018 ['] Kicia Liza 04/05'2000 - 29.05.2018 ['] Pusia '06/'07? -11.10.22 [']
Taki mały kot; taki wielki brak......

włóczka

 
Posty: 1376
Od: Sob kwi 25, 2009 16:43
Lokalizacja: miasto prządek / miasto zalewajki ;-)

Post » Czw cze 02, 2016 10:08 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Ogromne kciuki za zdrowie Mikrusi-Berci.

I wspolczuje straty :(
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84527
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Czw cze 02, 2016 10:29 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

No faktycznie, może opaść ... :roll:

ale
usunięto Berci to paskudztwo, może (mam nadzieję !) będzie spokój. W najgorszym przypadku jak to jest agresywne jak wyczytałaś, to agresywne dla dotkniętego tym osobnika. Inne koty powiny być bezpieczne. Dla pewności zapytaj weta i nie wyrywaj włosów.
Daj sobie i kotom żyć wierząc, że będzie dobrze. (no bo co innego Ci pozostało).

Nie bagatelizując Agatko Twoich problemów myślę sobie, że każdy kociarz posiadający od 2,3 ogonów wzwyż też ma zazwyczaj czym się martwić. Mój zestaw do zamartwiania to: nowotwór wątroby Dyzia (12 lat), chłoniak płuc Kajtusia (10 lat), wstęp do PNN u niespełna trzyletniej Kajusi (kroplówki co dwa tygodnie od 8-miu miesięcy i obserwacja (badania krwi) do odwołania, Rudzio (13 lat) z ciągłymi problemami jelitowymi, zapaleniem spojówek i innymi dziadostwami "ocznymi". Reszta czyli Drops, Kacper i Truś na oko zdrowi, za to żrą jak nienormalni i wszyscy mają nadwagę, co też mnie głęboko stresuje, bo może być to przyczyną chorób w przyszłości :(.

Żeby się więc nie zamartwić na amen przyjmuję taktyke: leczymy, obserwujemy, kochamy.
A będzie, co ma być.
Trzymam kciuki za Twoich chorowitków :ok: I Ciebie :1luvu:


Mrówcia cudna ...
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt cze 03, 2016 14:15 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Zuza, witaj w wątku, szkoda że w takich okolicznościach przyrody...

pisiokot pisze:Nie bagatelizując Agatko Twoich problemów myślę sobie, że każdy kociarz posiadający od 2,3 ogonów wzwyż też ma zazwyczaj czym się martwić. Mój zestaw do zamartwiania to: nowotwór wątroby Dyzia (12 lat), chłoniak płuc Kajtusia (10 lat), wstęp do PNN u niespełna trzyletniej Kajusi (kroplówki co dwa tygodnie od 8-miu miesięcy i obserwacja (badania krwi) do odwołania, Rudzio (13 lat) z ciągłymi problemami jelitowymi, zapaleniem spojówek i innymi dziadostwami "ocznymi". Reszta czyli Drops, Kacper i Truś na oko zdrowi, za to żrą jak nienormalni i wszyscy mają nadwagę, co też mnie głęboko stresuje, bo może być to przyczyną chorób w przyszłości :(.

Jejku, malutka też?... :-( I Dyzio aż tak, bo jak się widziałyśmy ostatnio to chyba aż takiej diagnozy nie było? :-(
Też kciuki za Was wszystkich.....

A co do "zapytaj" - pytałam, niby odpowiedź jest że nie, ale stuprocentowej pewności to ja z tego powodu nie mam. To nie jest zdaje się typowy typ zmiany pyszcznej (albo inaczej typowe umiejscowienie tego paskudztwa), w ogóle to chyba nie jest częsty typ zmiany u kotów, więc "własna kocia próbka doświadczalna" lecznicy nie jest pewnie duża, a co do literatury naukowej to nikt nie ma możliwości czytać wszystkiego co napisano na wszystkie bardzobardzoszczegółowe tematy, nie ma dostępu do wszystkiego co napisano, już nie mówiąc że na pewno nie wszystko wybadano. No bo jak na przykład napisali w jednym artykule takie coś:
W próbkach mastocytom pochodzących od kotów obserwowano nawet twory wirusopodobne, jednak nie udało się przenieść zakażenia, ani wywołać nowotworu u kotów czy u zwierząt laboratoryjnych (cyt. za 5). (...) Z kolei u psów nie obserwowano obecności wirionów w komórkach mastocytom, ale u bardzo młodych szczeniąt lub u szczeniąt z upośledzonych układem immunologicznym udało się wywołać nowotwór przy użyciu całych komórek oraz przesączów bezkomórkowych (cyt. za 5)
to nadzieję że się nie toto nie przenosi to ja mogę mieć, ale żeby pewność, to chyba nie bardzo..... :?

Chyba życie bez netu było prostsze......... :|
Kicia ? - 09'96 ['] Czarnulka 1.06.97 - 24.12.08 ['] Myszka 26.05.96 - 4.06.11 ['] Mrówcia 05/06'13-13.03.16 ['] Szarusia Agatka ? - 7.02.2018 ['] Kicia Liza 04/05'2000 - 29.05.2018 ['] Pusia '06/'07? -11.10.22 [']
Taki mały kot; taki wielki brak......

włóczka

 
Posty: 1376
Od: Sob kwi 25, 2009 16:43
Lokalizacja: miasto prządek / miasto zalewajki ;-)

Post » Sob cze 18, 2016 20:10 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Dzięki naszej Pani Doktor :1luvu: mamy drugi wynik hispatu tego samego materiału z Berciowej paszczy.
PLAZMOCYTARNE ZAPALENIE JAMY USTNEJ.
Kamień z serca....
Kicia ? - 09'96 ['] Czarnulka 1.06.97 - 24.12.08 ['] Myszka 26.05.96 - 4.06.11 ['] Mrówcia 05/06'13-13.03.16 ['] Szarusia Agatka ? - 7.02.2018 ['] Kicia Liza 04/05'2000 - 29.05.2018 ['] Pusia '06/'07? -11.10.22 [']
Taki mały kot; taki wielki brak......

włóczka

 
Posty: 1376
Od: Sob kwi 25, 2009 16:43
Lokalizacja: miasto prządek / miasto zalewajki ;-)

Post » Nie cze 19, 2016 13:33 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

włóczka pisze:Dzięki naszej Pani Doktor :1luvu: mamy drugi wynik hispatu tego samego materiału z Berciowej paszczy.
PLAZMOCYTARNE ZAPALENIE JAMY USTNEJ.
Kamień z serca....



no widzisz ? :D
było se wymyślać wszystkoconajgorszealboijeszczepaskudniejsze :wink:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Szymkowa i 178 gości