Podam przyklad mojej czarnulki. Wprawdzie nie dzikuska "pelna geba" , ale kotka po przejsciach (zabrana od mamusi z powodu choroby, intensywne leczenie itp), z podworka w dodatku.
W poczatkach przebywania u mnie byla prawie jak dzikuska - chowala sie, nie dawala glaskac, uciekala na kazdy halas czy nawet na kazde moje szybsze poruszenie albo podniesienie reki, a ja chcialem ja glaskac. I tak robilem - lapalem na sile, przytulalem, wyglaskiwalem praktycznie na sile

. Podzialalo... stopniowo, tydzien za tygodniem, coraz bardziej kochana i przytulasta kotka sie z niej robi. Owszem, niedawne rujkowanie tez sie do tego przyczynilo, ale teraz nawet jak nie ma rujki to i tak nie ucieka, tylko zaprasza do zabawy albo lasi sie i mruczy. Kiedys mnie zupelnie ignorowala, lezala gdzies schowana jak wracalem do domu, teraz obie z Sugar rozmruczane mnie witaja w progu. Obie sie pchaja na kolana i do lozka, obie mnie usypiaja mruczeniem i budza tez mruczeniem gdy tylko rano uslysza budzik. Pomoglo zarowno moje rozpieszczanie i wyglaskiwanie jej na sile, jak i konkurencja (zazdrosc?

) ze strony drugiej kotki.