Na osiedlu obok jest sliczna trikolorowa kotka z przewaga czarnego...ostatnio sie okocila. Ma schronienie w piwinicy,regularne jedzenie i czlowieka (starszego pana z duzym dalmatyczykiem ) ktory sie nia zajmuje w miare mozliwosci. Jednak dzisiaj spotkalam jedno malenstwo....jets takie male ze miesci sie w jednej mojej dloni. Siedzialo w krzakach kiedy wyciagnelam reke zaczelo syczec ale nie uciekalo..wzielam na rece wymizialam ale strasznie sie o niego boje...jets takie malutkie. Nie ucieka przed ludzmi ani przed psami i na dodatek od ruchliwej drogi dziela go z 3 metry Co mam zrobic..ja im pomoc..ten kociak moze zginac lada dzien...
P.S malenstwa sa trzy (przynajmniej tyle widzialam ....dwa czarne i jeden z bialym...i jeszcze jeden kociak tyle ze starszy od innej kotki. Padal dzisiaj deszcz...a jeden maluch spal pod gloym niebem na kolbaku samochodowym. To straszne...te kociaki s ajeszcze zamale zeby same buszowac po osiedlu one nawet uciekac nie umieja...
Jak pomoc...przeciesz one sa zkazane na pewna smierc